Witajcie
: 19 maja 2017, o 19:55
Witam wszystkich. Szczerze mówiąc nie bardzo wiem od czego zacząć, więc może opiszę krótko moją sytuację. Odkąd sięgam pamięcią mam problemy w kontaktach z ludźmi. Zawsze byłam bardzo nieśmiała, z trudem przychodziło mi nawiązywanie nowych znajomości, stresuje mnie każda rozmowa, telefon czy konieczność załatwienia jakiejś sprawy urzędowej. Z tego powodu nie skończyłam studiów i praktycznie odizolowałam się od ludzi, i większość czasu spędzałam w domu gdzie czułam się w miarę bezpieczna. Nie miałam praktycznie żadnych znajomych, a moje kontakty z ludźmi ograniczały się do powiedzenia "dzień dobry" sąsiadom mijanym na klatce schodowej. Trzy lata temu zrobiło się jeszcze gorzej: mój tata zachorował, a rok później zmarł na raka. Zostałyśmy z mamą same. Obie nie mogłyśmy pogodzić się ze śmiercią taty, ale przynajmniej miałyśmy jeszcze siebie nawzajem. Od czasu do czasu nachodziły mnie myśli "co będzie, gdy stanie się coś mojej mamie?" I niestety stało się to najgorsze, pod koniec roku mama zaczęła się źle czuć, trafiła do szpitala, gdzie zdiagnozowano raka, zmarła zaledwie tydzień po postawieniu diagnozy. Zawaliło się całe moje życie. Zostałam zupełnie sama, jestem jedynaczką, nie mam rodziny, przyjaciół, zupełnie nikogo. Dalsza rodzina w ogóle się mną nie interesuje, nawet nie zadzwonią, żeby zapytać jak się czuję. Nie widzę sensu w życiu, nie mam dla kogo żyć (i pewnie tak już pozostanie, bo jestem juz po trzydziestce i wątpię czy uda mi się jeszcze kogoś poznać) Wszystkiego się boję, boję się że całe życie będę sama, boję się że zachoruję i nie będę miała nikogo obok siebie. Dostałam obsesji na punkcie chorób: ciągle mierzę temperaturę i panikuję gdy zobaczę na termometrze 37 stopni, zadręczam się myślą, że mogę mieć raka. Co chwila oglądam swoje znamiona, bo wydaje mi się, że się zmieniają. Nie mogę spać w nocy, wybudzam się po kilka razy i budzę wcześnie rano nawet w weekendy. Mam stany lękowe, głownie w nocy i nad ranem. Cały czas myślę co będzie gdy że dostanę ataku paniki, a że mieszkam sama nie będzie miał mnie kto uspokoić. W ogóle cały czas myślę o tym, że gdyby coś mi się stało, nikt mi nie pomoże. Czuję się ciągle zmęczona(co mnie oczywiście dodatkowo denerwuje), wszystkiego się boję. Nie mogę pogodzić się ze śmiercią rodziców, tak bardzo za nimi tęsknie. Z mamą byłam bardzo zżyta, nie mogę pogodzić się z tym, że już jej nigdy nie zobaczę. Cały czas o Niej myślę, źle się czuję we własnym domu, dobija mnie ta cisza i pustka. Przytłacza mnie to wszystko, nie mam z kim pogadać, nie wiem jak sobie poradzić.