witam☺
: 15 maja 2017, o 11:39
Witam wszystkich. W skrócie moja historia.
Siedziałem w lipcu 2016 w pracy i nagle łomot serca, drętwienie i oczywiście porażające myśl - zawał udar tzn umieram Pogotowie. Zostałem w szpitalu komplet badań na serce tomograf glowy. Wszystkie dobre. Rozpoznanie zaburzenia lękowe.. wizyta i psychiatry leki które bardzo źle znosiłam , zmiana lęków i doraźnie lorafen. Oczywiście jak poczytałam o lorafenie to przerażenie i myśl ze nie chce go lykać.No ale jak spać. I jak wariatka brałam 1/4 tabletki. W tym czasie moja wiedza o zaburzeniach mała. Zmieniłam psychiatrę który zaproponował kolejną zmianę leków. Nowa Pani stwierdziła po rozmowie ze mną ze tragedii nie ma więc leki odstawiamy i uczymy się dobrego życia. W między czasie zauważyłam że zaczynam się bać chodzić do sklepu itp. Działając intuicyjnie jak żołnierz zaczęłam wychodzić robić zakupy itp. Aktualnie z tym nie mam problemu. Przez ten czas wzbogaciła swoją wiedzę. Chodzę do pracy. Opiekuje się dziećmi staram się żyć normalnie by lęki nie determinowaly mojego zachowania. Ciśnieniomierz wyrzucilam. Pulsu nie mierze. Do lekarzy nie chodze tłumacząc sobie ze wszystkie somatyczne objawy nerwica. I mówię że pójdę kiedyś jak nie przejdzie, ale przechodzą więc przy kolejnym " rzucie" boleści i duszności, -kręcenie w głowie i mroczkow w oczach mówię sobie ze juz tak było więc spokojnie. Wszystko mija. Do tego lęki, myśli porażające w całym nerwicowym spektrum
Na forum szukam tego by się na prawdę odburzyc a nie trwać i znosić objawy i obawy. Chce żyć dobrze i świadomie. Utknęłam w martwym punkcie swoich działaniach. Widzę też iz przy stresach dnia codziennego mam mocniejsze objawy. Teraz jestem na etapie po wysłuchaniu nagrań iz jakakolwiek lękowa katastroficzne myśl pokuje do worka pt NERWICAstaram się nie ich nie analizować ( chociaż nie zawsze się udaje) Tak na prawdę to mam świadomość że nie wszystko przyswoilam z tego co wysłuchałam bo najbardziej boję się ze " popłyne" i przyjdzie dzień w
Siedziałem w lipcu 2016 w pracy i nagle łomot serca, drętwienie i oczywiście porażające myśl - zawał udar tzn umieram Pogotowie. Zostałem w szpitalu komplet badań na serce tomograf glowy. Wszystkie dobre. Rozpoznanie zaburzenia lękowe.. wizyta i psychiatry leki które bardzo źle znosiłam , zmiana lęków i doraźnie lorafen. Oczywiście jak poczytałam o lorafenie to przerażenie i myśl ze nie chce go lykać.No ale jak spać. I jak wariatka brałam 1/4 tabletki. W tym czasie moja wiedza o zaburzeniach mała. Zmieniłam psychiatrę który zaproponował kolejną zmianę leków. Nowa Pani stwierdziła po rozmowie ze mną ze tragedii nie ma więc leki odstawiamy i uczymy się dobrego życia. W między czasie zauważyłam że zaczynam się bać chodzić do sklepu itp. Działając intuicyjnie jak żołnierz zaczęłam wychodzić robić zakupy itp. Aktualnie z tym nie mam problemu. Przez ten czas wzbogaciła swoją wiedzę. Chodzę do pracy. Opiekuje się dziećmi staram się żyć normalnie by lęki nie determinowaly mojego zachowania. Ciśnieniomierz wyrzucilam. Pulsu nie mierze. Do lekarzy nie chodze tłumacząc sobie ze wszystkie somatyczne objawy nerwica. I mówię że pójdę kiedyś jak nie przejdzie, ale przechodzą więc przy kolejnym " rzucie" boleści i duszności, -kręcenie w głowie i mroczkow w oczach mówię sobie ze juz tak było więc spokojnie. Wszystko mija. Do tego lęki, myśli porażające w całym nerwicowym spektrum
Na forum szukam tego by się na prawdę odburzyc a nie trwać i znosić objawy i obawy. Chce żyć dobrze i świadomie. Utknęłam w martwym punkcie swoich działaniach. Widzę też iz przy stresach dnia codziennego mam mocniejsze objawy. Teraz jestem na etapie po wysłuchaniu nagrań iz jakakolwiek lękowa katastroficzne myśl pokuje do worka pt NERWICAstaram się nie ich nie analizować ( chociaż nie zawsze się udaje) Tak na prawdę to mam świadomość że nie wszystko przyswoilam z tego co wysłuchałam bo najbardziej boję się ze " popłyne" i przyjdzie dzień w