witam
: 17 kwietnia 2017, o 21:42
Czesc!
jestem zaburzony. napady nerwic na przemian z depresyjnym nastrojem skutecznie wykluczaja mnie z zycia. czas juz chyba zglosic sie do jakiegos specjalisty. nie moge wiecznie tego odwlekac bo czuje, ze zycie ucieklo mi juz calkowicie przez palce choc jestem jeszcze mlody. nigdy nie siegalem po zadne srodki farmakologiczne ani o pomoc specjalistow bo sadzilem, ze dam rade.
niestety. nie jestem juz w stanie dalej okielznac tego 'diabla'. czasami przypominam sobie siebie jeszcze 5 lat wstecz. nie moge uwierzyc, ze stoczylem sie na umyslowe dno. ciagla apatia, przestalem sie czymkolwiek interesowac. nic mnie juz nie cieszy. wszystko mnie drazni do tego stopnia podczas ataku jakiegos szalu mam wrazenie jakbym tracil kontrole nad soba. zawsze slyszalem pod swoim adresem, ze mam diabla w oczach. ludzie boja sie mego spojrzenia jakby przeczuwali co drzemie w mojej glowie. staram sie jak tylko moge, ale niektore stany nasilaja sie od jakiegos roku i wiem ze jesli sam sobie nie pomoge to nikt i nic tego nie zrobi. mam dosyc oszukiwania siebie i rodziny, ze wszystko u mnie ok. nie mieszkam w Polsce. nie bylem w niej od wielu lat. rodzina zaczyna sie o mnie martwic, bo to kolejne swieta, ktore spedzilem bez najblizszych, ale za to znowu w samotnosci.
ciezko samemu podjac decyzje o zwroceniu sie o pomoc do lekarza. mialem dzis dziwny sen, ktory mnie uswiadomil, ze musze w koncu to przelamac. sam na wlasne zyczenie pozostaje w cieniu. unikam spotkan, wymiguje sie od nich. nie mam problemu z nawiazywaniem znajomosci. w srodowisku jestem lubiany. nie narzekam na brak towarzystwa, ale jednak celowo odpycham od siebie ludzi. dziwia sie mojej postawie. od dawna nie bylem w zwiazku i nie staram sie niczego stworzyc choc druga osoba robi ten pierwszy krok. chce znowu byc taki jak kiedys, gdy tetnilo we mnie zycie, bylem pelen radosci, z wieloma pasjami, zdolnego i inteligentnego. czasami mam leki, ze to juz nie wroci, zebym dal sobie spokoj bo i tak jest juz pozamiatane bo od zawsze bylem inny, kazdy mi to mowi.
jestem zaburzony. napady nerwic na przemian z depresyjnym nastrojem skutecznie wykluczaja mnie z zycia. czas juz chyba zglosic sie do jakiegos specjalisty. nie moge wiecznie tego odwlekac bo czuje, ze zycie ucieklo mi juz calkowicie przez palce choc jestem jeszcze mlody. nigdy nie siegalem po zadne srodki farmakologiczne ani o pomoc specjalistow bo sadzilem, ze dam rade.
niestety. nie jestem juz w stanie dalej okielznac tego 'diabla'. czasami przypominam sobie siebie jeszcze 5 lat wstecz. nie moge uwierzyc, ze stoczylem sie na umyslowe dno. ciagla apatia, przestalem sie czymkolwiek interesowac. nic mnie juz nie cieszy. wszystko mnie drazni do tego stopnia podczas ataku jakiegos szalu mam wrazenie jakbym tracil kontrole nad soba. zawsze slyszalem pod swoim adresem, ze mam diabla w oczach. ludzie boja sie mego spojrzenia jakby przeczuwali co drzemie w mojej glowie. staram sie jak tylko moge, ale niektore stany nasilaja sie od jakiegos roku i wiem ze jesli sam sobie nie pomoge to nikt i nic tego nie zrobi. mam dosyc oszukiwania siebie i rodziny, ze wszystko u mnie ok. nie mieszkam w Polsce. nie bylem w niej od wielu lat. rodzina zaczyna sie o mnie martwic, bo to kolejne swieta, ktore spedzilem bez najblizszych, ale za to znowu w samotnosci.
ciezko samemu podjac decyzje o zwroceniu sie o pomoc do lekarza. mialem dzis dziwny sen, ktory mnie uswiadomil, ze musze w koncu to przelamac. sam na wlasne zyczenie pozostaje w cieniu. unikam spotkan, wymiguje sie od nich. nie mam problemu z nawiazywaniem znajomosci. w srodowisku jestem lubiany. nie narzekam na brak towarzystwa, ale jednak celowo odpycham od siebie ludzi. dziwia sie mojej postawie. od dawna nie bylem w zwiazku i nie staram sie niczego stworzyc choc druga osoba robi ten pierwszy krok. chce znowu byc taki jak kiedys, gdy tetnilo we mnie zycie, bylem pelen radosci, z wieloma pasjami, zdolnego i inteligentnego. czasami mam leki, ze to juz nie wroci, zebym dal sobie spokoj bo i tak jest juz pozamiatane bo od zawsze bylem inny, kazdy mi to mowi.