Witajcie :)
: 5 kwietnia 2017, o 07:50
Od czego zacząć... Jestem Anka, mam 24 lata. Od 7 lat leczę się na nerwicę lękową. Długi czas brałam sertralinę, potem wenlafaksynę. 3 miesiące temu trafiłam do szpitala na oddział chorób afektywnych z depresją i mega lękiem. Przez 3 tyg. Pobytu podnieśli mi tam wenlafaksynę z 75 do 150. Jak wyszłam od razu poczułam się gorzej, ale po kilku dniach trafiłam na 3-miesięczną terapię grupową w klinice nerwic (dzienną). Miałam wrażenie, że trochę pomaga ale od kilku dni znowu mam okropne lęki i myśli rezygnacyjne. Lekarka zmienia mi teraz wenlę na fluoksetynę (dziś biorę 75, jutro 37 a pojutrze już fluo 10). Tracę nadzieję i brak mi sił na walkę o siebie, bo nerwica to taka menda, której nie pokonasz lekami, tylko pozytywnym nastawieniem, którego coraz bardziej mi brak. Przyszłam tutaj w poszukiwaniu nadziei. Boję się, że nie dam rady wrócić do pracy i normalnego życia po terapii, bo to już mój 6ty tydzień, a dalej jest źle. Tyle o mnie, jeszcze raz dzień dobry 
