hej wszystkim
: 30 stycznia 2017, o 21:42
Hej, mam 21 lat, kryzys nerwicy nastąpił w maju 2016 roku, wtedy to miałem natłok obowiązków ( zaliczenia, egzaminy, organizację eventów, prace, działalność społeczną i jeszcze parę innych), nerwice w stosunku do chorób miałem pewnie od dzieciństwa bo byłem dość chorowity więc bałem sie wszystkiego co związane z chorobami, szpitalami. W wieku 7lub 8 lat oparzyłem się cały wrzątkiem podczas inhalacji (miesiąc w szpitalu), wirus rota tez w szpitalu z tydzień. Już jako dziecko po grze GTA 2 miałem myśli lękowe że mogę coś zrobić rodzinie, później przez lata jakieś tiki nerwowe np. powtarzanie słów, chrząkanie, odruch wymiotny z rana. Później nie zwracałem uwagi na pewne rzeczy. Liceum jakieś imprezy picie alkoholu , papierosy i wgl brak stresów. Pierwszy rok studiów również kontynuacja stylu życia imprezowego, poznałem dziewczynę i wszystko zaczęło się zmieniać. Na początku niczym się nie martwiłem ale z czasem zacząłem się martwić o przyszłość i planować w głowie dalsze życie co i jak z pracą mieszkaniem , pieniędzmi i tak dalej. Po paru miesiącach razem wyjechaliśmy do Anglii, gdzie nie czułem się najlepiej bo nie byłem u siebie tylko u jej rodziny, która tam mieszkała. Pracowałem przez dwa miesiące mega dużo, czułem się zmęczony ale martwiłem się o nią ( co robi w domu jak mnie nie ma , co w pracy czy kogoś nie poznała ciekawego). Będąc w Anglii przeczytałem tekst o toksycznym związku i zacząłem myśleć czy mój taki nie jest, w między czasei dostałem telefon z domu, że babcia miała wypadek, miesiąc później zmarła. Brakowało mi 5 dni żeby wrócić i się z nią spotkać, kupiłem bilet na wcześniejszy termin i wróciłem do domu. Wracając miałem emocje radości że wracam do domu bo tam nie czułem się zbyt dobrze ale tez uczucie smutku , chciałem być podporą dla wszystkich i oszczędzałem łzy. Później powrót do rzeczywistości i wpadłem w dziki pęd pracy, załatwień obowiązków, sam nie wiem kiedy. Zacząłem pomieszkiwać w domu rodzinnym mojej dziewczyny. Natłok emocji, gdzie mało z tego do mnie docierało bo starałem się myśleć o czymś innym. Najgorsze zaczęło się w 2016 w styczniu wylądowałem na izbie przyjęć z grypą żołądkową ale byłem zupełnie sam , nie chciałem informować mamy ani mojej dziewczyny żeby ich nie martwić. Wszystkim chciałem zaoszczędzić martwienia się o mnie. W maju była tragedia natłok obowiązków mnie przytłoczył, zaczęło się mierzenie ciśnienia, chodzenie do lekarzy czytanie o chorobach, na badaniach wyszły mi próby wątrobowe lekko podwyższone i już przeżywałem i czytałem o chorobach o tym o tamtym , tylko telefon i czytanie. Doszły myśli o tym że nie kocham swojej dziewczyny to już masakra lęk straszny nawet rozpacz. Wszystkie objawy mam co do nerwicy, często mam takie myśli jak napisał ZORDON, bo mam tak że myślę że nie kocham swojej dziewczyny, że to nie to , że ją skrzywdzę jakbyśmy się rozstali, wkurza mnie wszystkim, zresztą rodzina i dziewczyna mnie wkurzają , wiem że to nerwica ale czasem jest ciężko. Chodzę na terapię poznawczą, sporo daje, ale mam słabsze chwile, dlatego chciałem Wam podziękować wszystkim za to forum, przede wszystkim VIKTOROWI i DiVINOWI za wszystkie wyjaśnienia mechanizmów i tego co to jest i jak się dzieje. Dalej tego nie rozumiem do końca bo wpadam w nerwy i jestem przybity jak to występuje ale staram się stosować Wasze pogadanki i pomagają naprawdę. Teraz podczas terapii uczę się okazywania emocji, i strasznie się czuję, najbardziej boję się śmierci, chorób i związku ( bliskość i zależność). Miałem teraz kryzys i myślałem o lekach ale poszedłem do takich braci i dostałem jakiś ziołowy produkt do picia co pomaga wyciszyć nerwy ale nie pomaga w nastawieniu do myśli bo to sam muszę zrobić. Najgorsza myśl to jest to że nie kocham swojej dziewczyny i to jak koło niej leże czasem to jest masakra. Myślę że wielu jest takich jak ja którzy słuchają Was na youtube ale nikt konta nie zakłada, ja też tak miałem przez pare miesięcy do dziś. Dziękuje Wam wszystkim, że jesteście i ja też się zaakceptowałem z nerwicą ! 
