natrętne myśli a wizyta u wróżki
: 19 września 2016, o 18:02
Witam wszystkich forumowiczów,
Piszę tu po raz pierwszy, bo ten portal znalazłam niedawno jak szukałam informacji na temat natrętnych myśli. Przeczytałam już parę materiałów na ten temat, niemniej jednak chciałam przedstawić swój problem, bo może ktoś przeżywał coś podobnego i mógłby coś doradzić. Na wstępie zaznaczę, że dla osób postronnych to, co napiszę może wydać się trochę głupię, ale mimo wszystko mam nadzieję, że ktoś mi coś poradzi.
Zacznę może od początku. Już od dzieciństwa, mniej więcej wieku 11-12 lat zdarzało się, że byłam w szkole wyśmiewana za mój wygląd - byłam bardzo szczupła, dodatkowo czasami pojawiały mi się jakieś pryszcze oraz dodatkowo byłam kujonem. W małej wiejskiej szkole na zadupiu było to prawie jak zbrodnia. W każdym razie zamknęłam się w sobie i nauka była moim sposobem na ucieczkę (tam mi się przynajmniej wydaje z perspektywy czasu). Mniej więcej w tym samym czasie zaczęły mi się pewne kompulsje - na szczęście nie było one tak silne, żebym nie mogła normalnie funkcjonować. Przykład - unikałam dotykania rzeczy innych uczniów, a jak coś dotknęłam to musiłam umyć ręce, było też odliczania przed wejściem do domu albo noszenie tylko określonych rzeczy, bo reszta może przynieść pecha. W takim mniej więcej stanie psychicznym wkroczyłam dio liceum, gdzie moje kompulsje złagodniały trochę, ale nadal poświęcałam się nauce 24h na dobę i byłam totalnie asocjalna. Mniej więcej pod koniec liceum zaczęłam mi się depresja, ale jak zdałam na studia i przeniosłam się do miasta oraz zmieniłam otoczenie, stan obniżonego nastroju zmienił się, zniknęła też większość kompulsji. Poczułam duże rozluznienie, jeśli chodzi o naukę i przestałam na tym się skupiać. Od tej pory lenistwo na dobre zagościło w moim życiu. W trakcie studiów w większośći czułam się dobrze. Poznałam wtedy mojego przyszłego męża. Związek był burzliwy, głównie z mojej winy. Byłam agresywna i sama nie wiedziałam czego chcę. Skończyłam studia, pobraliśmy się, a ja zaczęłam pracę, która nietety, ale w żąden sposób nie korespondowała z moimi zainteresowaniami. Chciałam zrezygnować, ale dostałam jeden awans, a póżniej drugi i zaczęłam, jak na warunki polskie i krótki staż pracy całkiem nieźle zarabiać. Jednocześnie ciągle się miotałąm nie mając wizji, co innego mogłabym robić oraz nie mając dość siły i chęci, żeby cokolwiek zmienić (lenistwo??).
W każdym razie upłynęło tak kilka lat - praca, która mnie dołowała, mąż, z którym się ciągle kłóciłam oraz inne problemy rodzinne (m.in. problemy z teściami). Nastąpiła równia pochyła - brak motywacji do czegokolwiek oraz jakieś 3 lata temu poważny kryzys w małżeństwie. Mąż postawił mi wówczas ultimatum, że jeśli w ogóle mamy być jeszcze ze sob ąto musimy trochę od siebie odpocząć i spróbować zastanowić się nad naszymi uczuciami. On wtedy twierdził, że nie wie, czy już jego uczucia się nie wypaliły już zupełnie. Opisuję to po to, bo wtedy, zaraz po wyprowadzce od niego, przeżyłam po raz kolejny depresję, ale dużo poważniejszą niż w czasach studenckich. Jako osoba już zaburzona (tak przynajmniej mi się wydaję, jak analizuje moje zachowanie z dzieciństwa i pewne skłonności,które już miałam) nie umiałam sobie totalnie poradzić sobie z tą sytuacją. Nie miałam też za wiele wsparcia w innych osobach, więc praktycznie cały czas po pracy pogrążałąm sięw moich smutkach. Chciałam szybko znaleźć pocieszenie, nawet irracjonalne i tak zaczęłam się moja przygoda z wróżkami. Zaczęłam wydzwaniać do wróżek internetowych niemal co drugi dzień, pytając o to czy mogę uratować związek oraz znaleźć lepszą pracę. Część wróżek nie nadawała się do niczego, ale trafiłam na jedną, która z dość dużą trafnością przewidziała, to co się wydarzy i że uda się odbudować związek. Poszłam za jej radami i rzeczywiście w przeciągu 3 msc wróciłam do męża i powoli wszystko zaczęło się układać. Niemniej jednak ciągle dręczył mnie temat pracy więc dalej dzwoniłam. Wróżka zapewniała mnie, że znajdęsuper pracęi pomoże mi w tym jakiś mężczyzna. Za którymś kolejnym razem jak do niej zadzwoniłam to stwierdziła, że nie wyklucza, że nawet się w nim zakocham. Wkurzyło mnie to bardzo, bo ta sama wróżka wcześniej radziła powrót do męża i że wszystko się ułoży, a później podkopała moją wiarę we mnie samą oraz zasiała niepewność w głowie. Umiałam jednak o tym zapomnieć na początku.
W międzyczasie jednak stwierdziliśmy z mężęm, że jeśli ma się nam udać to musimy wyjechać za granicę. Mąż dostał wtedy bardzo ciekawą ofertę pracy więc nie wahałam się. Postanowiliśmy zmienić otoczenie. Sam wyjazd wzbudził we mnie jednak jeden wielki niepokój, czy znajdę za granicą pracę. Znowu zazęło sięwydzwanianie do wróżek. Wróżki zapewniały, że praca dla mnie powinna się od razu znaleźć, aż wreszcie za którymś razem jak dzwoniłam inna wróżka znów coś napomknęła o jakimś mężczyznie z pracy. Od tamtej pory wrkęciłam się na dobre w natrętne myśli.
Zaczęła mnie prześladować z wielką sił myśl, że poznam kogoś, zakocham się totalnie i rzucę swojego męża, którego kocham i z którym chcę budować naszą przyszłość. Wiem, że w tym momencie osoba racjonalnie myśląca powie, że przecież człowiek ma jednak wpływ na swoje zachowanie, ale ja wmówiłam sobie, że nie mam żadnej kontroli i skrzywdzę najbliższą mi osobę. Było to bardzo bolesne dla mnie, zwłaszcza że sugerowało jakieś oszukiwanie z mojej strony oraz zdradę pewnych wartości.
Wyjechaliśmy za granicę. Praca dla mnie owszem znalazła się, ale nie od razu tylko po jakimś pół roku siedzenia w domu. Nie muszę chyba opisywać, że jak miałam dużo czasu to pogrążyłam sie w swoich natrętnych myślach. Nie było dnia, żebym nie myślałam, że zdradzę swojego męża i skrzywdzę go, bo on ma do mnie ogromne zaufanie. Później znalazłam pracę, ale na krótko, a póżniej kolejną też na czas określony. Miałam mniej czasu na myślenie więc były dni, gdzie mój mózg nie wracał do tego tematu. Generalnie druga praca okazała się bardzo stresująca, głównie przez moją szefową, która niestety nie była do końca zrównoważona i była nie miła dla wszystkich nowych osób. Miałam już dość tej pracy i znowu zaczęłam dzwonić do wróżek, żeby się upewnić, że znajdę tę wymarzoną pracę oraz, żeby się przekonać, że mój związek się nie rozpadnie. Wszystkie zgodnie twierdziły, że dobra praca powinna się zjawić. Co do związku większość utwierdzała mnie w przekonaniu, że wszystko powinno być ok, ale znalazła się taka jednak wróżka, do której zadzwoniłam jak dostałam swego rodzaju paniki i ona wtedy powiedziała, że jednak się rozstaniemy. Obsesyjne myśli wróciły wtedy na nowo. Nie było praktycznie dnia, żebym się tymi myślami nie martretowała.
W międzyczasie skończyłam pracę, chcąc szukać kolejnej, lepszej. Okazało się, że jednak jestem w ciąży i tutaj gdzie jestem mogę przejść na urlop macierzyński i dopiero po szukać pracy. Znowu więc zyskałam duża ilośćczasu w domu i sięponownie zaczęło. To co przeżywam znowu od jakiś 2-3 msc jest bardzo trudne.
Natrętne myśli atakują mnie codziennie, nie ma praktycznie dnia, żebym nie myślała, że coś złego wydarzy w moim związku. Nie mogęnormalnie funkcjonować, mimo że mogłabym ten czas poświęcić na chociażby szlifowanie języka. Mam też parę innych natenych myśli dotyczących głównie przyszłości. Jak więc nie myślę o tym, co mi wróżka powiedziała, to myślę o tym, co złego wydarzy sięw przyszłośi i tak w kółko.
Nie wiem, czy to jest już nerwica lękowa, ale jeśli tak to ja nie mam pojęcia jak z tego wyjść, bo uwierzyłam głęboko, że już nie mam wpływu na nic i ide jak ten baranek na rzeź. Dodatkowo jestem w ciąży i powinnam się skupić na dziecku, a tutaj ciągle przerabiam to samo i zjadam swój ogon. Czujęsięjakbym była w piekle, bez drogi wyjścia i bez szansy na lepszą przyszłość. Jak kogę budować szczęśliwą rodzinęi związek, jak cały czas myślę o tym, że się to wszystko rozwali?
Przepraszam za długiego posta, może ktoś to przeczyta i coś doradzi. Z wróżkami skończyłam, bo to było jak uzależnienie i w dodatku nic nie dawało. Wiem, że to głupie co zrobiłam, ale nie wiem co robić. Zawsze wydawało mi się, że jestem inteligentna, a tu taki bajzel w mojej głowie. Masakra.
Z góry dziękuje i pozdrawiam.
Piszę tu po raz pierwszy, bo ten portal znalazłam niedawno jak szukałam informacji na temat natrętnych myśli. Przeczytałam już parę materiałów na ten temat, niemniej jednak chciałam przedstawić swój problem, bo może ktoś przeżywał coś podobnego i mógłby coś doradzić. Na wstępie zaznaczę, że dla osób postronnych to, co napiszę może wydać się trochę głupię, ale mimo wszystko mam nadzieję, że ktoś mi coś poradzi.
Zacznę może od początku. Już od dzieciństwa, mniej więcej wieku 11-12 lat zdarzało się, że byłam w szkole wyśmiewana za mój wygląd - byłam bardzo szczupła, dodatkowo czasami pojawiały mi się jakieś pryszcze oraz dodatkowo byłam kujonem. W małej wiejskiej szkole na zadupiu było to prawie jak zbrodnia. W każdym razie zamknęłam się w sobie i nauka była moim sposobem na ucieczkę (tam mi się przynajmniej wydaje z perspektywy czasu). Mniej więcej w tym samym czasie zaczęły mi się pewne kompulsje - na szczęście nie było one tak silne, żebym nie mogła normalnie funkcjonować. Przykład - unikałam dotykania rzeczy innych uczniów, a jak coś dotknęłam to musiłam umyć ręce, było też odliczania przed wejściem do domu albo noszenie tylko określonych rzeczy, bo reszta może przynieść pecha. W takim mniej więcej stanie psychicznym wkroczyłam dio liceum, gdzie moje kompulsje złagodniały trochę, ale nadal poświęcałam się nauce 24h na dobę i byłam totalnie asocjalna. Mniej więcej pod koniec liceum zaczęłam mi się depresja, ale jak zdałam na studia i przeniosłam się do miasta oraz zmieniłam otoczenie, stan obniżonego nastroju zmienił się, zniknęła też większość kompulsji. Poczułam duże rozluznienie, jeśli chodzi o naukę i przestałam na tym się skupiać. Od tej pory lenistwo na dobre zagościło w moim życiu. W trakcie studiów w większośći czułam się dobrze. Poznałam wtedy mojego przyszłego męża. Związek był burzliwy, głównie z mojej winy. Byłam agresywna i sama nie wiedziałam czego chcę. Skończyłam studia, pobraliśmy się, a ja zaczęłam pracę, która nietety, ale w żąden sposób nie korespondowała z moimi zainteresowaniami. Chciałam zrezygnować, ale dostałam jeden awans, a póżniej drugi i zaczęłam, jak na warunki polskie i krótki staż pracy całkiem nieźle zarabiać. Jednocześnie ciągle się miotałąm nie mając wizji, co innego mogłabym robić oraz nie mając dość siły i chęci, żeby cokolwiek zmienić (lenistwo??).
W każdym razie upłynęło tak kilka lat - praca, która mnie dołowała, mąż, z którym się ciągle kłóciłam oraz inne problemy rodzinne (m.in. problemy z teściami). Nastąpiła równia pochyła - brak motywacji do czegokolwiek oraz jakieś 3 lata temu poważny kryzys w małżeństwie. Mąż postawił mi wówczas ultimatum, że jeśli w ogóle mamy być jeszcze ze sob ąto musimy trochę od siebie odpocząć i spróbować zastanowić się nad naszymi uczuciami. On wtedy twierdził, że nie wie, czy już jego uczucia się nie wypaliły już zupełnie. Opisuję to po to, bo wtedy, zaraz po wyprowadzce od niego, przeżyłam po raz kolejny depresję, ale dużo poważniejszą niż w czasach studenckich. Jako osoba już zaburzona (tak przynajmniej mi się wydaję, jak analizuje moje zachowanie z dzieciństwa i pewne skłonności,które już miałam) nie umiałam sobie totalnie poradzić sobie z tą sytuacją. Nie miałam też za wiele wsparcia w innych osobach, więc praktycznie cały czas po pracy pogrążałąm sięw moich smutkach. Chciałam szybko znaleźć pocieszenie, nawet irracjonalne i tak zaczęłam się moja przygoda z wróżkami. Zaczęłam wydzwaniać do wróżek internetowych niemal co drugi dzień, pytając o to czy mogę uratować związek oraz znaleźć lepszą pracę. Część wróżek nie nadawała się do niczego, ale trafiłam na jedną, która z dość dużą trafnością przewidziała, to co się wydarzy i że uda się odbudować związek. Poszłam za jej radami i rzeczywiście w przeciągu 3 msc wróciłam do męża i powoli wszystko zaczęło się układać. Niemniej jednak ciągle dręczył mnie temat pracy więc dalej dzwoniłam. Wróżka zapewniała mnie, że znajdęsuper pracęi pomoże mi w tym jakiś mężczyzna. Za którymś kolejnym razem jak do niej zadzwoniłam to stwierdziła, że nie wyklucza, że nawet się w nim zakocham. Wkurzyło mnie to bardzo, bo ta sama wróżka wcześniej radziła powrót do męża i że wszystko się ułoży, a później podkopała moją wiarę we mnie samą oraz zasiała niepewność w głowie. Umiałam jednak o tym zapomnieć na początku.
W międzyczasie jednak stwierdziliśmy z mężęm, że jeśli ma się nam udać to musimy wyjechać za granicę. Mąż dostał wtedy bardzo ciekawą ofertę pracy więc nie wahałam się. Postanowiliśmy zmienić otoczenie. Sam wyjazd wzbudził we mnie jednak jeden wielki niepokój, czy znajdę za granicą pracę. Znowu zazęło sięwydzwanianie do wróżek. Wróżki zapewniały, że praca dla mnie powinna się od razu znaleźć, aż wreszcie za którymś razem jak dzwoniłam inna wróżka znów coś napomknęła o jakimś mężczyznie z pracy. Od tamtej pory wrkęciłam się na dobre w natrętne myśli.
Zaczęła mnie prześladować z wielką sił myśl, że poznam kogoś, zakocham się totalnie i rzucę swojego męża, którego kocham i z którym chcę budować naszą przyszłość. Wiem, że w tym momencie osoba racjonalnie myśląca powie, że przecież człowiek ma jednak wpływ na swoje zachowanie, ale ja wmówiłam sobie, że nie mam żadnej kontroli i skrzywdzę najbliższą mi osobę. Było to bardzo bolesne dla mnie, zwłaszcza że sugerowało jakieś oszukiwanie z mojej strony oraz zdradę pewnych wartości.
Wyjechaliśmy za granicę. Praca dla mnie owszem znalazła się, ale nie od razu tylko po jakimś pół roku siedzenia w domu. Nie muszę chyba opisywać, że jak miałam dużo czasu to pogrążyłam sie w swoich natrętnych myślach. Nie było dnia, żebym nie myślałam, że zdradzę swojego męża i skrzywdzę go, bo on ma do mnie ogromne zaufanie. Później znalazłam pracę, ale na krótko, a póżniej kolejną też na czas określony. Miałam mniej czasu na myślenie więc były dni, gdzie mój mózg nie wracał do tego tematu. Generalnie druga praca okazała się bardzo stresująca, głównie przez moją szefową, która niestety nie była do końca zrównoważona i była nie miła dla wszystkich nowych osób. Miałam już dość tej pracy i znowu zaczęłam dzwonić do wróżek, żeby się upewnić, że znajdę tę wymarzoną pracę oraz, żeby się przekonać, że mój związek się nie rozpadnie. Wszystkie zgodnie twierdziły, że dobra praca powinna się zjawić. Co do związku większość utwierdzała mnie w przekonaniu, że wszystko powinno być ok, ale znalazła się taka jednak wróżka, do której zadzwoniłam jak dostałam swego rodzaju paniki i ona wtedy powiedziała, że jednak się rozstaniemy. Obsesyjne myśli wróciły wtedy na nowo. Nie było praktycznie dnia, żebym się tymi myślami nie martretowała.
W międzyczasie skończyłam pracę, chcąc szukać kolejnej, lepszej. Okazało się, że jednak jestem w ciąży i tutaj gdzie jestem mogę przejść na urlop macierzyński i dopiero po szukać pracy. Znowu więc zyskałam duża ilośćczasu w domu i sięponownie zaczęło. To co przeżywam znowu od jakiś 2-3 msc jest bardzo trudne.
Natrętne myśli atakują mnie codziennie, nie ma praktycznie dnia, żebym nie myślała, że coś złego wydarzy w moim związku. Nie mogęnormalnie funkcjonować, mimo że mogłabym ten czas poświęcić na chociażby szlifowanie języka. Mam też parę innych natenych myśli dotyczących głównie przyszłości. Jak więc nie myślę o tym, co mi wróżka powiedziała, to myślę o tym, co złego wydarzy sięw przyszłośi i tak w kółko.
Nie wiem, czy to jest już nerwica lękowa, ale jeśli tak to ja nie mam pojęcia jak z tego wyjść, bo uwierzyłam głęboko, że już nie mam wpływu na nic i ide jak ten baranek na rzeź. Dodatkowo jestem w ciąży i powinnam się skupić na dziecku, a tutaj ciągle przerabiam to samo i zjadam swój ogon. Czujęsięjakbym była w piekle, bez drogi wyjścia i bez szansy na lepszą przyszłość. Jak kogę budować szczęśliwą rodzinęi związek, jak cały czas myślę o tym, że się to wszystko rozwali?
Przepraszam za długiego posta, może ktoś to przeczyta i coś doradzi. Z wróżkami skończyłam, bo to było jak uzależnienie i w dodatku nic nie dawało. Wiem, że to głupie co zrobiłam, ale nie wiem co robić. Zawsze wydawało mi się, że jestem inteligentna, a tu taki bajzel w mojej głowie. Masakra.
Z góry dziękuje i pozdrawiam.