rodzinka.pl
: 6 września 2016, o 00:17
Witam od lat zmagam się nie tyle co z problemem a presją... chce żyć dobrze z matką i ojcem, są od prawie dwóch lat po rozwodzie, jednak ja od zawsze pomagam jak moge ojcu, wszystko bym dla niego oddał, chociaż tego nie docenia, matka strasznie jest na mnie za to cięta a nawet mnie znienawidziła.
ostatnio zarobiłem troche więcej kasy niż zwykle więc postanowiłem kupić na 50 urodziny ojcu rower, i pare gadżetów do mieszkania powiedziałem o tym starszemu bratu, a on matce dziś przegrzebała mój portfel znalała rachunki wielka awantura, że mam wypier. itp ..
Brat powiedział ''nikt cie tu nie chce'' faktycznie odczuwam to bardzo.
Nie mam nawet gdzie iść na obecną chwilę a mieszkać samemu to jak w moim przypadku tragedia, zwłaszcza ze mam nerwicę, wiem że to nie powinno mnie ograniczac ale nie wyobrażam sobie tego.
Nie wiem w sumie czym sobie zawiniłem całe życie chce dobrze dla ludzi, jednak mnie każdy ma za nic, przykład byłem ostatnio przed wypłatą a to wiadomo że przed końcem miesiąca jest troche kiepsko z pieniędzmi, poszedłem do babci, mówie potrzebuje pożyczyć 50 zł do pierwszego a ona że mi nie pożyczy bo nie ma takiego kaprysu, a ja wyszedłem, troche zrobiło mi się przykro, bo chyba zapomiała jak półtora roku temu zachorowała a ja swoje oszczędności wydałem na to by z nią jezdzić do Warszawy do najlepszych profesorów na konsultację.
Nie wiem w zasadzie jak ułożyć sobie życie '' na nowo'' tak aby odciąć się od tych toksycznych ludzi. Ojciec zrobił ten krok i poszedł do drugiej kobirty, teraz wynajmuje sobie mieszkanie i ma spokój, przez nich dostał 10 msc w zawiasach na 2 lata bo uj.bali sobie że sie znęca a on pił bo nie dawał rady psychicznie był załamamany, pozniej jak sie wyprowadzał chcialem go powstrzymac pozniej sobie uświadomiłem że po co ma się meczyć z tymi ludzmi, zawsze mu pomoge, czego mu brakuje zawsze mu to zapewniam, chociaż na wiele rzeczy sam sobie odmawiam. nie chce się do niego wyprowadzać, bo ma swoje życie, i nie chce mu go psuć.
Codziennie go odwiedzam...
Boli mnie serce przez to wszystko bo ojciec postawił dom, ja go wyremnotwalem pozniej najpierw poszedl ojciec a teraz dążą żebym zrobił to ja, tylko jest problem, ja sobie nie poradze, chyba że pójdę pod most.
To nie był jeden raz słysze to non stop..
Wracałem autobusem,(wsiadała moja ciocia, mamy siostra, mieszkamy w jednym podwórku) usiadła obok do mnie nie podeszła ja myśle ok, ty nie chcesz sie odzywać to ja tym bardziej.
W zasadzie przez takie i inne akcje nabawiłem sie swojej nerwicy, fobii, a kiedyś nawet depresji..
i jak tu żyć w spokoju?
ostatnio zarobiłem troche więcej kasy niż zwykle więc postanowiłem kupić na 50 urodziny ojcu rower, i pare gadżetów do mieszkania powiedziałem o tym starszemu bratu, a on matce dziś przegrzebała mój portfel znalała rachunki wielka awantura, że mam wypier. itp ..
Brat powiedział ''nikt cie tu nie chce'' faktycznie odczuwam to bardzo.
Nie mam nawet gdzie iść na obecną chwilę a mieszkać samemu to jak w moim przypadku tragedia, zwłaszcza ze mam nerwicę, wiem że to nie powinno mnie ograniczac ale nie wyobrażam sobie tego.
Nie wiem w sumie czym sobie zawiniłem całe życie chce dobrze dla ludzi, jednak mnie każdy ma za nic, przykład byłem ostatnio przed wypłatą a to wiadomo że przed końcem miesiąca jest troche kiepsko z pieniędzmi, poszedłem do babci, mówie potrzebuje pożyczyć 50 zł do pierwszego a ona że mi nie pożyczy bo nie ma takiego kaprysu, a ja wyszedłem, troche zrobiło mi się przykro, bo chyba zapomiała jak półtora roku temu zachorowała a ja swoje oszczędności wydałem na to by z nią jezdzić do Warszawy do najlepszych profesorów na konsultację.
Nie wiem w zasadzie jak ułożyć sobie życie '' na nowo'' tak aby odciąć się od tych toksycznych ludzi. Ojciec zrobił ten krok i poszedł do drugiej kobirty, teraz wynajmuje sobie mieszkanie i ma spokój, przez nich dostał 10 msc w zawiasach na 2 lata bo uj.bali sobie że sie znęca a on pił bo nie dawał rady psychicznie był załamamany, pozniej jak sie wyprowadzał chcialem go powstrzymac pozniej sobie uświadomiłem że po co ma się meczyć z tymi ludzmi, zawsze mu pomoge, czego mu brakuje zawsze mu to zapewniam, chociaż na wiele rzeczy sam sobie odmawiam. nie chce się do niego wyprowadzać, bo ma swoje życie, i nie chce mu go psuć.
Codziennie go odwiedzam...
Boli mnie serce przez to wszystko bo ojciec postawił dom, ja go wyremnotwalem pozniej najpierw poszedl ojciec a teraz dążą żebym zrobił to ja, tylko jest problem, ja sobie nie poradze, chyba że pójdę pod most.
To nie był jeden raz słysze to non stop..
Wracałem autobusem,(wsiadała moja ciocia, mamy siostra, mieszkamy w jednym podwórku) usiadła obok do mnie nie podeszła ja myśle ok, ty nie chcesz sie odzywać to ja tym bardziej.
W zasadzie przez takie i inne akcje nabawiłem sie swojej nerwicy, fobii, a kiedyś nawet depresji..
i jak tu żyć w spokoju?