Jestem skrajnie załamana
: 5 września 2016, o 19:50
Hej.
Wybaczcie, że bez ceregieli typu witanie się, itp.... ale naprawdę potrzebuję porady, trzeźwego spojrzenia na moją sytuację. Bo dostanę fioła.
Z nerwicą borykam się już jakiś czas, kiedyś prowokowały to problemy w domu, ale przez wiele lat, całą szkołę i studia całkiem dobrze sobie radziłam. Nawet nie myślałam wtedy tak dużo o nerwicy, sporadycznie był jakiś atak.
Teraz chyba wszystko w moim życiu tak się ułożyło, że jest idealna pożywka dla nerwicy.
Jak to się zaczęło?
Po skończonych studiach mam czas na odpoczynek. A od 5-6 tygodni czuję się non stop źle. Cały czas.
Zdarzyła się pewna sytuacja, ale absolutnie NIE WIEM czy ma związek z moją nerwicą. Wracając z urlopu przeżyłam ogromną ulewę, lało tak że nic nie było widać, myślałam że zejdę ze strachu (myśli typu 'zginiemy', 'boje się' - teraz uważam że może to była przesada, ale naprawdę bardzo panikowałam i się bałam). I co? Dojechałam na miejsce i się zaczęło - biegunka. Kilka dni, przeszła w bóle brzucha, totalny brak apetytu.
Teraz już nic nie mogę zjeść żeby było dobrze,ciężka kula w brzuchu, nawet na czczo, duszności (często sprawdzam czy mogę wziąć pełny oddech), mnóstwo dziwnych odczuć ('te ręce nie są moje'), teraz jeszcze doszły bóle głowy i zaburzenia widzenia, a od kilku dni gorzej śpię, budzę się w nocy z uczuciem lęku. Jem po 500kcal dziennie.
Co GORSZA, dolegliwości te są gorsze gdy spędzam czas u ukochanego, daleko od domu. Nie wiem czy przez ten dystans rodzi się we mnie taka panika, ale jestem non stop spięta, zdenerwowana, a niedługo się tam wyprowadzam. Moja głowa zaczęła łączyć rzeczy w 'logiczną' całość, że to właśnie tego się boję, dorosłego życia, tego że nie jestem w stanie funkcjonować samodzielnie z dala od domu (w domu zaszywam się z książką i jest trochę lepiej fizycznie).
Strasznie mnie to trapi, dlatego o tym piszę mimo że nie chciałam - jednak pragnę poznać opinie ludzi którzy mają do czynienia z takimi przypadkami na codzień.
Czasami mam ochotę się załamać, jestem bliska rozpaczy.
Ciągle mi się wydaje że logicznie myśląc nie mam powodów by czuć się AŻ TAK źle, a mimo to moje ciało bardzo się denerwuje. Nie mam już na nic siły.
Pozdrawiam.
Wybaczcie, że bez ceregieli typu witanie się, itp.... ale naprawdę potrzebuję porady, trzeźwego spojrzenia na moją sytuację. Bo dostanę fioła.
Z nerwicą borykam się już jakiś czas, kiedyś prowokowały to problemy w domu, ale przez wiele lat, całą szkołę i studia całkiem dobrze sobie radziłam. Nawet nie myślałam wtedy tak dużo o nerwicy, sporadycznie był jakiś atak.
Teraz chyba wszystko w moim życiu tak się ułożyło, że jest idealna pożywka dla nerwicy.
Jak to się zaczęło?
Po skończonych studiach mam czas na odpoczynek. A od 5-6 tygodni czuję się non stop źle. Cały czas.
Zdarzyła się pewna sytuacja, ale absolutnie NIE WIEM czy ma związek z moją nerwicą. Wracając z urlopu przeżyłam ogromną ulewę, lało tak że nic nie było widać, myślałam że zejdę ze strachu (myśli typu 'zginiemy', 'boje się' - teraz uważam że może to była przesada, ale naprawdę bardzo panikowałam i się bałam). I co? Dojechałam na miejsce i się zaczęło - biegunka. Kilka dni, przeszła w bóle brzucha, totalny brak apetytu.
Teraz już nic nie mogę zjeść żeby było dobrze,ciężka kula w brzuchu, nawet na czczo, duszności (często sprawdzam czy mogę wziąć pełny oddech), mnóstwo dziwnych odczuć ('te ręce nie są moje'), teraz jeszcze doszły bóle głowy i zaburzenia widzenia, a od kilku dni gorzej śpię, budzę się w nocy z uczuciem lęku. Jem po 500kcal dziennie.
Co GORSZA, dolegliwości te są gorsze gdy spędzam czas u ukochanego, daleko od domu. Nie wiem czy przez ten dystans rodzi się we mnie taka panika, ale jestem non stop spięta, zdenerwowana, a niedługo się tam wyprowadzam. Moja głowa zaczęła łączyć rzeczy w 'logiczną' całość, że to właśnie tego się boję, dorosłego życia, tego że nie jestem w stanie funkcjonować samodzielnie z dala od domu (w domu zaszywam się z książką i jest trochę lepiej fizycznie).
Strasznie mnie to trapi, dlatego o tym piszę mimo że nie chciałam - jednak pragnę poznać opinie ludzi którzy mają do czynienia z takimi przypadkami na codzień.
Czasami mam ochotę się załamać, jestem bliska rozpaczy.
Ciągle mi się wydaje że logicznie myśląc nie mam powodów by czuć się AŻ TAK źle, a mimo to moje ciało bardzo się denerwuje. Nie mam już na nic siły.
Pozdrawiam.