Nie umiem dorosnąć
: 31 grudnia 2015, o 15:33
Wszystko było w porządku dopóki nie wyprowadziłam się z domu w wieku 19 lat. Od tego czasu czuję się jak cofnięta w rozwoju. Wcześniej byłam wesołą dziewczyną, która potrafiła wszędzie pójść i sama sobie poradzić. Teraz jestem wrakiem. Sytuacja wygląda tak, że od samego początku liceum jasne było dla mnie to, że się wyprowadzę na studia. W moim mieście uczelnia nie stoi wysoko w rankingach, a ja zawsze chciałam czegoś więcej, byłam ambitna. Czekałam na to i nigdy mnie to nie przerażało aż do momentu, gdy wynajęłam mieszkanie w obcym mieście. Wracając do domu rodzinnego na miesiąc wakacji czułam w sobie coś, co mówiło mi : "nie jesteś gotowa, nie jesteś gotowa", ale ignorowałam to, stwierdziłam, że po prostu obawiam się nowej sytuacji, ale będzie fajnie, wyjadę, poznam przyjaciół, może jakiegoś chłopaka. To, czego nie oczekiwałam to fakt, że będę koszmarnie tęsknić za domem i tak mi już zostanie. Pierwszego dnia po wprowadzeniu poleciało mi parę łez, ale otarłam je jakoś i przeszłam do misji - budowanie swojego życia w nowym mieście. Nie płakałam ponownie aż do początków grudnia rok temu. Od tego czasu są lepsze i gorsze momenty, ale nawet w tych lepszych czuję się po prostu źle. Brakuje mi domu, mojego pokoju, moich bliskich, mojego miasta. W zeszłym roku chciałam już wracać do domu, ale z drugiej strony myślałam sobie, co powiedzą ludzie, że to porażka, że nie dałam rady, poza tym chciałam skończyć dobry uniwersytet - zostałam. W tym roku wróciłam do miasta studenckiego, bo po tym jak czułam się w maju i w czerwcu tego roku tam, wywnioskowałam, że chyba już się przyzwyczaiłam. Niestety, okazuje się, że był to tylko stan ekscytacji spowodowany tym, że tak mało mi zostało i wrócę do domu na wakacje. Teraz płaczę od połowy października, boli mnie brzuch, czuję się źle ze sobą. W chwili, w której to piszę, jestem w domu, ale jak pomyślę sobie, że muszę wracać zaraz na początku stycznia to chlipię po kątach, żeby nikt nie widział. Tak bardzo nie chcę tam wracać, tak bardzo nie chcę zostawiać domu, mojego pokoju, rodziców, miasta. Czuję się na to kompletnie nieprzygotowana, mam wrażenie, że to dla mnie za wcześnie, przeraża mnie to. Robię się chora, gdy pomyślę, że mam tam siedzieć do wakacji. Nie mam pojęcia, co powinnam ze sobą zrobić, w tamtym mieście nic mi nie brakuje, mam znajomych, mam studia, które lubię, fajną współlokatorkę, ale... to nie jest dom, najlepiej czuję się u siebie. Czuję się strasznie, bo mam wrażenie, że to nie jest normalne, tyle ludzi wyjeżdża i sobie radzi, i tak nie tęskni, a ja mam wrażenie jakbym jechała i była tam za karę. Mam wrażenie, że się wykończę psychicznie jeżeli tam zostanę. Jestem taka bezużyteczna...