Nie lubię swojej pracy i chyba nie lubię pracować...
: 29 listopada 2015, o 09:48
Witam,
Chciałem poruszyć kolejny temat mój życiowy dotyczący pracy.
Od III klasy liceum polubiłem naukę i uczenie się. Poszedłem na studia, podobało mi się; kolegom i koleżankom z roku nie. Poszedłem do pracy na wakacje - dla mnie to był koszmar i cieszyłem się że już nadszedł październik. Inni uwielbiali pracować na wakacje. Nigdy tego nie rozumiałem jak można lubić zabierać sobie wakacje na spędzaniu nad czynnościami które są potwornie męczące za psie pieniądze.
Nigdy moim priorytetem nie były pieniądze, nigdy nie zależało mi na tym by mieć ich wiele. Raczej wyznawałem filozofię wypośrodkowania - tj. nie żyć w nędzy ale też robić coś akceptowalnego w miarę normalnych warunkach.
Oczywiście w czasie studiów dorabiałem i to nie najgorsze pieniądze na czymś co lubię, także czasowo nie miałęm momentów żeby sobie polebrować.
Co ciekawe mimo mojego podejścia do pracy (tzn bardziej odczuć niż podejścia) otoczenie uważa mnie za osobę bardzo pracowitą.
Studia się skończyły, dostałem pracę od razu (postarałem się o to jeszcze studiując), wybrałem dodatkowe studia ale to już z pasji.
I myślałem że w tej pracy w miarę będzie mi się podobało, jednak nie spodobało mi się od samego początku. Ani mnie ta praca nie bawi, męczy, średnio sobie w niej radzę, bo trzeba ogarniać 1000 tematów na raz, jest nerwówka. Chcieli mnie z niej zwolnić, ale ostatecznie z łaską zostawili. To nie to że się nie staram, ale wiele rzeczy mi nie wychodzi. Do tego zatrudnili drugą osobę na równoległe do mojego stanowisko, osoba ta wychyla się strasznie przed szereg, zostaje po godzinach chociaż nie musi, a mnie szlag trafia. No i jego cenią, chwalą, a ja cóż, jestem traktowany jak coś co wypadło psu z pod ogona...
Na myśl o tej pracy robi mi się niedobrze, boli mnie brzuch.
Dobija mnie fakt, że z każdym z kim gadam mówi że bardzo lubi swoją pracę i lubi pracować...
A mi jest wstyd przed samym sobą że nie znoszę tej roboty, że najchętniej to bym sobie odpoczął na 2 miesiące od niej.
I nie wiem, czy ze mną jest coś nietak ?
Znajoma płącze że dostała miesięczne L4 bo nie bedzie mogła pracować...
Dziewczyna rozpacza że skończył się jej staż...
To jest jakaś masakra...
Chciałem poruszyć kolejny temat mój życiowy dotyczący pracy.
Od III klasy liceum polubiłem naukę i uczenie się. Poszedłem na studia, podobało mi się; kolegom i koleżankom z roku nie. Poszedłem do pracy na wakacje - dla mnie to był koszmar i cieszyłem się że już nadszedł październik. Inni uwielbiali pracować na wakacje. Nigdy tego nie rozumiałem jak można lubić zabierać sobie wakacje na spędzaniu nad czynnościami które są potwornie męczące za psie pieniądze.
Nigdy moim priorytetem nie były pieniądze, nigdy nie zależało mi na tym by mieć ich wiele. Raczej wyznawałem filozofię wypośrodkowania - tj. nie żyć w nędzy ale też robić coś akceptowalnego w miarę normalnych warunkach.
Oczywiście w czasie studiów dorabiałem i to nie najgorsze pieniądze na czymś co lubię, także czasowo nie miałęm momentów żeby sobie polebrować.
Co ciekawe mimo mojego podejścia do pracy (tzn bardziej odczuć niż podejścia) otoczenie uważa mnie za osobę bardzo pracowitą.
Studia się skończyły, dostałem pracę od razu (postarałem się o to jeszcze studiując), wybrałem dodatkowe studia ale to już z pasji.
I myślałem że w tej pracy w miarę będzie mi się podobało, jednak nie spodobało mi się od samego początku. Ani mnie ta praca nie bawi, męczy, średnio sobie w niej radzę, bo trzeba ogarniać 1000 tematów na raz, jest nerwówka. Chcieli mnie z niej zwolnić, ale ostatecznie z łaską zostawili. To nie to że się nie staram, ale wiele rzeczy mi nie wychodzi. Do tego zatrudnili drugą osobę na równoległe do mojego stanowisko, osoba ta wychyla się strasznie przed szereg, zostaje po godzinach chociaż nie musi, a mnie szlag trafia. No i jego cenią, chwalą, a ja cóż, jestem traktowany jak coś co wypadło psu z pod ogona...
Na myśl o tej pracy robi mi się niedobrze, boli mnie brzuch.
Dobija mnie fakt, że z każdym z kim gadam mówi że bardzo lubi swoją pracę i lubi pracować...
A mi jest wstyd przed samym sobą że nie znoszę tej roboty, że najchętniej to bym sobie odpoczął na 2 miesiące od niej.
I nie wiem, czy ze mną jest coś nietak ?
Znajoma płącze że dostała miesięczne L4 bo nie bedzie mogła pracować...
Dziewczyna rozpacza że skończył się jej staż...
To jest jakaś masakra...