Niezbyt zadowolony z życia
: 27 września 2015, o 23:53
Witam,
Nie dość, że cierpię na nerwicę z którą nieudolnie próbuję walczyć to jeszcze nie za bardzo odnajduję się w tym świecie.
Generalnie chodzi o to, że nie wiem co chcę w życiu robić. Mam 26 lat, skończyłem jedne studia - wydawał mi się, że mi się spodobają, że wybieram je bo to moja pasja, a tymczasem rozczarowały mnie, ale skończyłem je, dla pustej ambicji miałem dobre wyniki i uchodziłem za jednego z lepszych studentów, chociaż sam kierunek z roku na rok coraz bardziej mnie mdlił. Wybrałem temat pracy mgr z rozsądku, tak żeby dostać pracę w zawodzie - sporo się z tą mgr namęczyłem, ale udało się - mam pracę za NIE najniższą krajową. Praca umysłowa, ale jakoś nie wiem, trafiłem do działu gdzie jest mnóstwo roboty, tyle że nie jestem w stanie całej jej wykonywać, tylko najpilniejsze rzeczy i w sumie każdy o tym wie że tak jest i że nie da się tego ogarnąć wszystkiego. W zasadzie nie kręci mnie to co robię kompletnie, raczej męczy, raczej chce zrobić to co robie dobrze, ale zrobić co mam zrobić i iść do domu i nie myśleć o robocie w domu. Niestety osoby z którymi pracuję, są pasjonatami tej pracy ich to kręci i jedni zabierają robotę do domu inni jakieś materiały żeby sobie w domu sie ich uczyć. Od swojego szefa też usłyszałem, że jeśli mnie to nie będzie kręciło, jeśli to się nie stanie moim światem, to on mojej przyszłości tu nie widzi.
A prawda jest taka że mnie mało jaka praca by kręciła. Są rzeczy które lubiłbym robić (chociaż od momentu w którym pojawiła mi się nerwica niespecjalnie mam na cokolwiek ochotę) ale te rzeczy ciężko pod względem pracy załapać a nawet jak się już coś trafi, to są to rzeczy najgorzej płatne - np 1000 zł/miesiąc.
Ogólnie jestem odbiciem lustrzanym innych, bo każdy z kim gadam nie lubił się uczyć i marzył by iść do pracy. Ja cały czas myślałem, by jak najdłużej ste studia trwały bo nie miałem ochoty pracować. Z kim nie gadam z rówieśników to lubią pracować, a ja nie...
Nawet sobie wybrałęm studia zaoczne z tego co lubię - w sumie wykorzystuję to do dodatkowego zarobku, ale tak na prawdę te studia mnie cieszą a praca no cóż - niezbyt.
Chciałbym mieć inne podejście, bo źle się czuję z tym. Nie odnajduję się w tym. Nie wiem co ze swoim życiem robić. Przez cholerną nerwicę: stany lękowe, natręctwa myślowe, depresyjne nastroje, czuję że wegetuję a nie żyję.
Nie dość, że cierpię na nerwicę z którą nieudolnie próbuję walczyć to jeszcze nie za bardzo odnajduję się w tym świecie.
Generalnie chodzi o to, że nie wiem co chcę w życiu robić. Mam 26 lat, skończyłem jedne studia - wydawał mi się, że mi się spodobają, że wybieram je bo to moja pasja, a tymczasem rozczarowały mnie, ale skończyłem je, dla pustej ambicji miałem dobre wyniki i uchodziłem za jednego z lepszych studentów, chociaż sam kierunek z roku na rok coraz bardziej mnie mdlił. Wybrałem temat pracy mgr z rozsądku, tak żeby dostać pracę w zawodzie - sporo się z tą mgr namęczyłem, ale udało się - mam pracę za NIE najniższą krajową. Praca umysłowa, ale jakoś nie wiem, trafiłem do działu gdzie jest mnóstwo roboty, tyle że nie jestem w stanie całej jej wykonywać, tylko najpilniejsze rzeczy i w sumie każdy o tym wie że tak jest i że nie da się tego ogarnąć wszystkiego. W zasadzie nie kręci mnie to co robię kompletnie, raczej męczy, raczej chce zrobić to co robie dobrze, ale zrobić co mam zrobić i iść do domu i nie myśleć o robocie w domu. Niestety osoby z którymi pracuję, są pasjonatami tej pracy ich to kręci i jedni zabierają robotę do domu inni jakieś materiały żeby sobie w domu sie ich uczyć. Od swojego szefa też usłyszałem, że jeśli mnie to nie będzie kręciło, jeśli to się nie stanie moim światem, to on mojej przyszłości tu nie widzi.
A prawda jest taka że mnie mało jaka praca by kręciła. Są rzeczy które lubiłbym robić (chociaż od momentu w którym pojawiła mi się nerwica niespecjalnie mam na cokolwiek ochotę) ale te rzeczy ciężko pod względem pracy załapać a nawet jak się już coś trafi, to są to rzeczy najgorzej płatne - np 1000 zł/miesiąc.
Ogólnie jestem odbiciem lustrzanym innych, bo każdy z kim gadam nie lubił się uczyć i marzył by iść do pracy. Ja cały czas myślałem, by jak najdłużej ste studia trwały bo nie miałem ochoty pracować. Z kim nie gadam z rówieśników to lubią pracować, a ja nie...
Nawet sobie wybrałęm studia zaoczne z tego co lubię - w sumie wykorzystuję to do dodatkowego zarobku, ale tak na prawdę te studia mnie cieszą a praca no cóż - niezbyt.
Chciałbym mieć inne podejście, bo źle się czuję z tym. Nie odnajduję się w tym. Nie wiem co ze swoim życiem robić. Przez cholerną nerwicę: stany lękowe, natręctwa myślowe, depresyjne nastroje, czuję że wegetuję a nie żyję.