Wilku pisze:choć jeśli się przyjrzeć to nie jest tak różowo. A ja nigdy o tym nie mówię, bo ani nie wydaje mi się bym robiła coś wyjątkowego (choć znalazły by się rzeczy, którymi mogła bym się chełpić) ale nie umiem tego robić, bo ani nie chce nikogo smucić, a może i nie doceniam tego co mam do końca?
No właśnie, jakby się przyjrzeć, to nie jest tak różowo. Patrząc na cudze życie często wybiera się rzeczy, których się zazdrości i na nich się skupia postrzeganie czyjejś rzeczywistości, ale zapomina się o tym, że każdy ma też swoje problemy, o których niekoniecznie mówi, i które niekonieczne widać. Nie zawsze wiemy wszystko o innych ludziach, często niewystarczająco by móc obiektywnie uznać, że zamienilibyśmy się z nimi. Poza tym patrzymy na osobę w danym momencie życia, a ono jest długie i nie zawsze jej przeszłość była kolorowa a może i przyszłość nie będzie się rysowała tak dobrze, jakby się wydawało. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że problemami jest tylko to, co ludzie za nie uznają. Tak więc gdybyśmy znaleźli się na tym samym miejscu, co inny człowiek, mogłoby się okazać, że to samo życie, które on prowadzi okazałoby się niesatysfakcjonujące jako całość.
Ile razy już miałam sytuacje, w której myślałam, że ktoś ma fajnie i dobrze, a potem poznawałam tę osobę i odsłaniala ona trochę "kart" przede mną i okazywało się, że wcale nie jest tak dobrze, jak się wydawało. Ludzie starają się pokazywać od najlepszej strony a i wiele skrywają w sercu, to naturalne , trudno by było żeby było inaczej.
Bardzo popularny chyba może być przykład kiedy na wiosnę idzie się do parku i widzi wiele par (wiosna , hormony, itd

) i można myśleć, aaale oni wszyscy szczęśliwi. A tak na prawdę to, że widzi się jakąś parę idącą w danym momencie za rękę z usmiechem na buzi, nie znaczy, że część z nich przed chwilą nie miała awantury albo,że się nie rozstaną za miesiąc. Ale oczywiście pierwsze, co robi mózg, to generalizuje. Albo poznajesz jakąś osobę ,która ma pozytywne usposobienie i mówisz sobie, ja to mam cięzkie życie, a tamta osoba pewnie łatwe i dlatego jest taka radosna, jakby rozumiała moje problemy, to by było inaczej. A potem zawiązujecie głębszą znajomość i okazuje się, że ta osoba jest właśnie taka pozytywna, bo wybrała taką postawę życiową, bo miała lub ma cięzkie przejścia, jakieś choroby, śmierci w rodzinie , itd. Także do każdego przypadku trzeba podchodzić indywidualnie i nie dać się oczarować takiej filozofii, że ktoś ma lepiej. Każdy coś ma, jakąś "plastelinę", z której coś może ulepić, choć czasem to musi zając więcej czasu.
Myślę, że każdy może w końcu być zadowolony ze swojego życia, tylko musi poznać dobrze siebie, tak szczerze i spróbowac sobie ułożyć życie tak, by w najgorszych aspektach było co najmniej znośne a w najlepszych bardzo przyjemne i wtedy człowiek się skupia bardziej na sobie i wynajdywaniu sobie rzeczy i sytuacji, które są dla niego miłe i dobre, a nie na zazdroszczeniu.

Zazdrościć, to w sumie powiedzieć- ktoś ma, a ja i tak nie mogę mieć. Więc warto znaleźć jak najwięcej tego co można mieć w danej chwili przy okolicznościach w których się jest, albo pracować nad tym , by je zmienić. Nie jest to łatwe przedsięwzięcie, ale co innego mamy do roboty jak nie żyć?
