Strona 1 z 1

<Moje życie>

: 19 lutego 2015, o 10:59
autor: maros_91
Witam, chciałem podzielić się moim życiem z szerszym gronem osób, wszystko opisze w skrócie.
Mam prawie 24 lata. W wieku 12 lat mocno przeżyłem rozstanie rodziców, jak mi się wydawało - "dorosłem" zbyt szybko. Mieszkam aktualnie z mamą.
W szkole nie byłem pilnym uczniem, wagarowałem i mówiłem jakoś to będzie. Gdy inni mówili o studiach ja unikałem tematu.
Miałem jakieś dziewczyny w między czasie, lecz każdą raniłem. Na tą chwilę jestem sam i jest mi z tym źle, co czynisz drugiemu wcześniej czy późnij wróci do Ciebie.
Rok temu przeszedłem przez DD, które niewątpliwie miało ogromny wpływ. Stałem się lękliwy, niska samoocena, brak pewności siebie.
Podjąłem prace, tkwie w niej już 3 lata i jest coraz gorzej, zarobki 1150pln miesięcznie, w pracy zazwyczaj jestem sam, nie mam z kim pogadać, ta praca jeszcze niżej zwala mnie na kolana (psychicznie). Czuję się jak taki szary robal którego ktoś zaraz rozdepcze. Mam do siebie pretensje, że zmarnowałem wszystko i dlatego robię to co robię... Ze względu, że pracuję sam, popadam w coraz większe odseparowanie od ludzi. Uśmiech na twarzy zagości raz na jakiś czas, ale generalnie powaga i kamienna twarz. Nie mam nikogo z kim mógłbym pogadać tak szczerze co mi leży, w sumie to nie pamiętam czy kiedykolwiek był ktoś taki. Wszystko maskuję w sobie. Nie obwiniam nikogo bo sam spaprałem życie. Chciałbym coś zmienić, chciałbym mieć kogoś z kim byłoby łatwiej.
Czasem mam ochotę odejść stąd.

Ehh chaotyczne to moje pisanie.

Często budzę się rano i mówię sobie biorę się w garść, biorę się za życie. Lecz zapał mija dość szybko.
Nie będę pisał pomóżcie, poradźcie, zostawiam to Wam.

<Moje życie>

: 19 lutego 2015, o 12:23
autor: Green
Hej,

Nigdy nie jest za późno żeby zmienić swoje życie na lepsze. Masz dopiero 24 lata więc spokojnie jeśli tylko będziesz chciał możesz iść na studia np. zaoczne i dalej pracować. Na studiach często poznaje się swoją miłość i przyjaciół na całe życie więc kwestia samotności też zaczęłaby się rozwiązywać. Jeśli nie bierzesz tego pod uwagę są różne kursy podnoszące kwalifikacje itd, itp. Możliwości jest sporo. Gorzej właśnie zebrać się w sobie i odnaleźć tą motywację żeby zrobić krok na przód. Poprawić swoją samoocenę , być może właśnie przez zmianę pracy na lepszą, albo jakiś sport, który też pomaga odciągnąć myśli i się rozluźnić. Masz 24 lata i całe życie przed sobą, także postaraj się małymi kroczkami wprowadzać jakieś zmiany do swojego życia, które będą poprawiać Twoją samoocenę, samopoczucie i ogólną jakość życia. Sam wiesz jakbyś chciał aby ono wyglądało, a nerwica nie musi się rządzić w Twoim życiu :)

<Moje życie>

: 20 lutego 2015, o 01:23
autor: Fine
Cześć,
też mam 24 lata, jestem na studiach i też bywa kiepsko. Warto pamiętać, że często uważamy, że tam jest dobrze gdzie nas nie ma.
Oczywiście, jeśli czujesz się źle, to warto to zmieniać. Myślałeś nad zmianą pracy, szukałeś innej? Na studia też zawsze można pójść.
Fajnie, że chcesz coś zmieniać i widzisz, że to zależy tylko od Ciebie. Czy można spaprać życie w ciągu 24 lat? Może poczekaj jeszcze trochę z takimi osądami.
Póki nie masz bliskiej osoby, to może pisz tutaj. Jest tu sporo osób podobnych do Ciebie.
Myślisz, że oprócz rozwodu rodziców mogło coś jeszcze na Ciebie wpłynąć?
Pozdro

<Moje życie>

: 20 lutego 2015, o 02:19
autor: marianna
A gdybyś zawodowo zajmował się tym co lubisz robić, to co by to było?

<Moje życie>

: 20 lutego 2015, o 23:13
autor: maros_91
Od wtorku jestem wyłączony ze świata. Wujek trafił do szpitala i walczy o życie... Zapalenie opon mózgowych miesiąc po przeszczepie nerki :( tak wiec moje problemy poszły w kąt.

Szczerze to nie czuje sie na siłach aby iść na studia, musiałbym poprawić maturę.
Teraz to żałuje ze nie poszedłem do szkoły zawodowej byc moze po niej byłoby łatwiej o prace.
Rozglądam sie za czymś innym od czasu do czasu ale wszędzie praktycznie potrzebne jest "doświadczenie minimum...", doskonale rozumiem pracodawców ale mimo wszystko jest to ograniczenie.
Czy cos mogło jeszcze wpłynąć na mnie? Tak. "Faza po zielsku...". Teraz mam kłopoty z koncentracja szczególnie jak mam cos stosunkowo szybko obliczyć, co tez nie ma dobrego wpływu na mnie bo, wiem ze trudno będzie o prace właśnie bardziej ścisłą, gdzie potrzeba szybkich decyzji.
Co bym chciał robic zawodowo? Leczyć i pomagać zwierzętom. Ale i bez tego to czynię.

<Moje życie>

: 21 lutego 2015, o 12:01
autor: Ciasteczko
Maros, w każdym ogłoszeniu o prace wywindowane są wymagania i zawsze jest napisane minimalne doświadczenie na podobnym stanowisku 2-3 lata, ale to jest standardowa formułka. Wiem, bo sama takie ogłoszenia w jednej z prac pisywałam, a potem praktyka przy rekrutacji pokazywała co innego niż wymagania. Także, jeśli mogę Ci doradzić, to wysyłaj CV tam, gdzie chciałbyś spróbować swoich sił, nie zrażając się w ogóle tym, co jest napisane w wymaganiach jeśli chodzi o doświadczenie i fantastyczność kandydata.
Jeśli zaś chodzi o poczucie zmarnowania życia, to powiem Ci, że doskonale wiem jak się czujesz, bo też tak mi się wydawało. Miałam tyle lat, co ty i czułam się stara, jakbym podjęła w życiu same złe decyzje, w dodatku w ogóle nie pracowałam i w zasadzie nie miałam przyjaciół. A w 26 roku życia wszystko się odmieniło, znalazła się praca, inne nastawienie, nagle z nieba spadły mi 4 świetne koleżanki, z którymi mam teraz serdeczne relacje, a moja depresja i nerwica poszły w niepamięć. Dlatego, wiem, że u każdego jest to możliwe, tylko nie możesz zamknąć się na taką ewentualność, bo to jest trochę tak jakbyś stał na ulicy, patrzył w chodnik i mówił, że nic Cię nie czeka a po drodze ludzie i szanse usiłowały zwrócić na siebie Twoją uwagę, ale Ty ich nie widzisz, bo wierzysz w to, że nie ma po co podnosić wzroku. Takie zmiany wymagają czasu, ale zaczynają się od chęci i nastawienia (ale nie takiego przez jeden dzień).

Rozumiem też, że teraz masz inne sprawy na głowie, trzymam kciuki za to, by Twój Wujek doszedł do siebie. Gdybyś potrzebował dalej wsparcia w czymś, pamiętaj o forum. :)

<Moje życie>

: 25 lutego 2015, o 16:47
autor: maros_91
Cześć, wypadałoby sie odezwać. Przeczytałem Wasze odpowiedzi.
Jeśli chodzi o wujka to niestety zmarł a konkretnie pień mózgu. Oczywiście kwestia sporna, ale chyba trzeba to głośno powiedzieć.
Skupiam sie teraz przede wszystkim na opiece i wsparciu dla mamy.
Jednak gdy zostaje sam znów w głowie kotłują sie myśli.
Zadaje sobie wciąż jedno pytanie, dlaczego patrząc na innych rówieśników nie mam takiego życia jak oni? Maja niektórzy rodziny, mają normalne prace, wizualnie wyglada wszystko wspaniałe, byc moze wewnątrz maja tez jakieś rozsterki problemy, ale mimo wszystko widać po nich, ze chce sie im żyć.
Ja nie potrafie odnaleźć w sobie jakos siły aby uderzyć w stół i powiedzieć dość! Życie jest jedno, życie jest piękne.
Dostrzegam u siebie niechęć do ludzi. Mam kilku znajomych ale to tylko znajomi, żadnemu nie powiedziałbym o swoich problemach.
A tak to ciągle stoję w miejscu jakby ktoś mi zabetonował stopy.
Nie wiem czy to co przeżywam jest jakąś chorobą, nawet chyba nie chce wiedzieć licząc na olśnienie i wzięcie sie w garść jak to sie mawia. Ale przypuszczam ze 50-100 lat temu ludzie nie znali chorób i jakos żyli. Jednak chyba natłok informacji, prostota w ich przekazie ma zły wpływ na ludzi. Hehe co ja tu robię w takim razie:)

Jeśli chodzi jeszcze o prace, nie mam odwagi zmienić pracodawcy, boje sie ze po prostu nie dam rady a powrotu nie będzie.
Mam problemy z koncentracja, moze ma na to wpływ właśnie brak tej iskry we mnie, bo ciągle gdzieś błądzę myślami. No juz nie wiem co z tym zrobic. Nie mam problemu z rozmowami online ale jak przyszłoby mi komuś na żywo opowiedzieć to wszystko, chyba bym sie zaciął. Musiałaby byc to bardzo bliska osoba.

Pozdrawiam.

<Moje życie>

: 25 lutego 2015, o 17:38
autor: Jerry
Jeżeli aktualnie nie popalasz zielska to Twoja koncentracja nie ma nic wspólnego z tym, że dawniej paliłeś. Owszem, narkotyki mogą degradować w sensie psychologicznym czy społecznym, ale poza jakimiś ekstremami (np. wstrzykiwanie sobie dużych ilości kokainy czy metaamfetaminy) nie powodują uszkodzeń neurologicznych. Mogą natomiast skutecznie aktywować uśpione zaburzenia w rodzaju nerwicy, depresji, psychozy czy schizofrenii. Niestety :) Jeżeli popalając dawniej zacząłeś mieć problemy z koncentracją, a później palić przestałeś, to Twoje aktualne problemy mogą mieć związek z utrwaleniem pewnych wzorców zachowań czy przekonań na swój temat. Takie jest moje zdanie. Jeżeli weźmiesz się za siebie to jesteś w stanie sporo zmienić. Już samo to, że szukasz pomocy na forum, a nie np. we flaszce, jest dobrym znakiem.

Koncentrację możesz ćwiczyć. Poczytaj o medytacji i zacznij od tego. Zresztą (może Cię to pocieszy) - problemy z koncentracją są w dzisiejszych czasach bardzo powszechne i nie jest to związane z narkotykami. Natłok informacji, bodźców wszelkiego typu, wysokie wymagania, stres, wielozadaniowość - całe nasze współczesne życie to koszmar dla umysłu (tak samo jak dla układu kostnego, krwionośnego czy trawiennego), który niedawno widział mamuty i musiał zapamiętać trajektorię lotu dzidy, a dziś otrzymuje i analizuje 1000 * więcej informacji każdego dnia. Nie jest niestety z gumy i nie zdążył się przystosować :)

Smutne, że nie bardzo masz z kim o tym pogadać w realu, ale użytkownicy tego forum to też żywi ludzie więc zawsze masz namiastkę rozmowy z przyjacielem :) Może jednak możesz coś zmienić? Wyjść do ludzi? Może to zabrzmi banalnie ale portale typu Sympatia też mogą pomóc - zawsze możesz się umawiać tylko po to, żeby przełamać lęk i z kimś pogadać. Piszesz bardzo sensownie, nie walisz ortografów, masz ładne porównania (np. "ciągle stoję w miejscu jakby ktoś mi zabetonował stopy" - a mogłeś napisać "na krowie kopytko, mam ch...o w życiu, nic się nie zmienia i ch.j!"). Myślę, że nie powinieneś mieć problemów ze znalezieniem jakiejś bratniej duszy. Najtrudniejszy jest zawsze pierwszy krok, ale takich samotnych osób jak Ty jest wiele i one też czekają aż ktoś do nich zapuka...

Co do pracy - musisz zmienić. Siedzenie w jakiejś samotni to nie jest rozwiązanie dla człowieka z kwitnącą nerwicą czy depresją. W dodatku za te pieniądze... Nie wiem jakie masz relacje i jak bardzo mama wymaga Twojej pomocy ale może mógłbyś zrobić większy krok i zamiast szukać jakiegoś rozwiązania w najbliższej okolicy, opuściłbyś dom rodzinny i wyjechał gdzieś? Inne miasto, a może inny kraj? Nie na zawsze, na trochę, żeby złapać oddech, zobaczyć nowe perspektywy. Tu też jest potrzebny odważny pierwszy krok. Mnie kiedyś bardzo pomógł wyjazd za granicę. Nie miałem lekko w domu, byłem przerażony perspektywami dalszej pracy za 800 zł (bo wtedy taka była płaca minimalna :D ) i słuchaniem, że "na twoje miejsce jest 10 innych". Odłożyłem 500 zł na bilet lotniczy i pożyczyłem 1000 zł od znajomych. Wyjechałem na 2 lata. Mój świat się zmienił. Zrozumiałem, że życie nie sprowadza się do jednego osiedla, jednego miasta, pracy dla jednego dupka. Niby wiedziałem takie rzeczy wcześniej, ale mając 20 czy 22 lata perspektywy nie są jeszcze zbyt szerokie, zwłaszcza jak się czyta ogłoszenia o pracę, gdzie dają albo minimalną krajową albo wymagają młodego wieku i 10 lat doświadczenia na podobnym stanowisku. Także rozumiem Twój ból i jest na niego tylko jedna rada - ZMIANA.

<Moje życie>

: 25 lutego 2015, o 19:52
autor: maros_91
Jeśli chodzi o marychę to w życiu z ręką na sercu paliłem 4-5razy.
Jeśli chodzi o picie, praktycznie nie pije, nie smakuje mi i nie lubie, "poszalałem" z tym w wieku 17-18lat. w czasach szkolnych. Teraz w upalny dzien napije sie jakiegoś radlera czy innego sikacza, jak mam ochotę.

Myśle ze masz wiele racji.
Jest pewna osoba, którą poznałem na sympatii. Spotkaliśmy sie na żywo jakis czas temu. Jednak ze względu że odebrałem ją jako osobę która sie tylko uczy i na nic innego nie ma czasu odpuściłem. Trochę egoistyczne myślenie ale chyba potrzebuje trochę uwagi.
Napisała kilkanaście dni temu akurat w momencie kiedy wujek trafił do szpitala, popisaliśmy, przeprosiłem ją za moje zachowanie wobec niej raz jeszcze.
Mocno sie zaangażowała, zainteresowała problemem jakim była choroba wujka. Moze to zabrzmi głupio ale mimo ze nie fizycznie tylko "ONLINE" była przy mnie. Myśle ze to moze o czymś świadczyć. Zobaczymy.

<Moje życie>

: 25 lutego 2015, o 21:45
autor: Maadziak
Jesteś jeszcze młody przecież, możesz coś zmienić.
Myślę że praca nad sobą, jak byś się naprawdę zaczął starać. Jeśli chciałbyś mieć lepszą pracę, to są szkoły dla dorosłych. Może jak potem złapiesz coś między ludźmi to będzie lepiej. Zacznij więcej rozmawiać z ludźmi, na przykład w nowym środowisku można kogoś poznać. I pomyśl.. Czego ja tak naprawdę chcę? Jakie są moje słabe strony? Co powinienem zrobić, aby być szczęśliwy, aby sobie pomóc?
Ale nie wystarczy myśleć, trzeba działać.
Uwierz w to że Twoje życie może być, bardziej kolorowe i radosne. Nawet jeśli to będzie za jakiś czas, to warto o to walczyć.