Nigdy w życiu bym się nie spodziewała, że mogę mieć tak skrajnie źle w życiu, jak mam teraz... ;(
: 5 listopada 2025, o 15:57
Od kilku miesięcy przechodzę piekło za życia.
Przede wszystkim jestem (nie wliczając mamy) sama jak palec. Nikt mi nie pomaga. Nie wspiera. Kompletnie nie rozumie. Nie za bardzo kogoś interesuje moje życie i mój los. A jeśli już - to tylko z wścibskiej ciekawości. Na pewno nie z troski.
Choruję na schizofrenię paranoidalną, silną depresję, lęk społeczny, nerwicę, borderline i zaburzenia nastroju.
Niestety, jak na złość, to nie są moje jedyne problemy...
W sierpniu jedno podłe i bezczelne babsko zgłosiło nas do MOPSu. I wtedy się zaczęły jednocześnie problemy z nimi i ich toksycznymi zachowaniami, ale i wszystko inne.
Gdy mama poszła na początku września do szpitala z załamaniem, to zostałam sama w domu. Z pięcioma zwierzaczkami - kocham je i uwielbiam całym sercem - ale też nie zawsze miałam siłę się nimi zajmować i zresztą samą sobą też.
Przez ten czas tylko umierałam w środku za życia, i znosiłam męki, cierpienia i wręcz tortury psychiczne, jakby ktoś mnie przeklął. Zresztą do dziś to jest
Męczą mnie różne stany chorobowe: depresyjne, lękowe, psychotyczne, nerwicowe; skoki w nastroju, poglądach, nastawieniu, myślach, emocjach.
Nie wychodzę z domu już od ponad 5 lat. Z przyczyn silnych bólów kręgosłupa i kości ogonowej oraz dużych lęków przed ludźmi.
Dlatego ten cały MOPS mi przydzielił takiego konowała za psychiatrę, że szok. Bo tylko tam jeżdżą do domów na wizytę za darmo. No ale cóż, jakość niska :/ Nie przepisał mi nic nowego, dzwoni kiedy chce i potem ma pretensje, że nie odbieram, nie przeprowadził dokładnego wywiadu ze mną jako jego pacjentką... Dramat.
Najbardziej mnie wqrwia to, że nie mamy w ogóle pieniędzy na życie. Bo musimy spłacać pieprzone długi po zmarłej babce. A mi nie przedłużyli renty socjalnej z automatu, tylko każą się bawić w durne papierki i załatwiania dokumentów
W tym kraju to wszystko kosztuje, nawet zdrowie 
Resztkami sił napisałam dziś maila do Caritasu. Oby nam pomogli... Bo MOPS to traktuje nas jak gówno
Przede wszystkim jestem (nie wliczając mamy) sama jak palec. Nikt mi nie pomaga. Nie wspiera. Kompletnie nie rozumie. Nie za bardzo kogoś interesuje moje życie i mój los. A jeśli już - to tylko z wścibskiej ciekawości. Na pewno nie z troski.
Choruję na schizofrenię paranoidalną, silną depresję, lęk społeczny, nerwicę, borderline i zaburzenia nastroju.
Niestety, jak na złość, to nie są moje jedyne problemy...
W sierpniu jedno podłe i bezczelne babsko zgłosiło nas do MOPSu. I wtedy się zaczęły jednocześnie problemy z nimi i ich toksycznymi zachowaniami, ale i wszystko inne.
Gdy mama poszła na początku września do szpitala z załamaniem, to zostałam sama w domu. Z pięcioma zwierzaczkami - kocham je i uwielbiam całym sercem - ale też nie zawsze miałam siłę się nimi zajmować i zresztą samą sobą też.
Przez ten czas tylko umierałam w środku za życia, i znosiłam męki, cierpienia i wręcz tortury psychiczne, jakby ktoś mnie przeklął. Zresztą do dziś to jest
Męczą mnie różne stany chorobowe: depresyjne, lękowe, psychotyczne, nerwicowe; skoki w nastroju, poglądach, nastawieniu, myślach, emocjach.
Nie wychodzę z domu już od ponad 5 lat. Z przyczyn silnych bólów kręgosłupa i kości ogonowej oraz dużych lęków przed ludźmi.
Dlatego ten cały MOPS mi przydzielił takiego konowała za psychiatrę, że szok. Bo tylko tam jeżdżą do domów na wizytę za darmo. No ale cóż, jakość niska :/ Nie przepisał mi nic nowego, dzwoni kiedy chce i potem ma pretensje, że nie odbieram, nie przeprowadził dokładnego wywiadu ze mną jako jego pacjentką... Dramat.
Najbardziej mnie wqrwia to, że nie mamy w ogóle pieniędzy na życie. Bo musimy spłacać pieprzone długi po zmarłej babce. A mi nie przedłużyli renty socjalnej z automatu, tylko każą się bawić w durne papierki i załatwiania dokumentów
Resztkami sił napisałam dziś maila do Caritasu. Oby nam pomogli... Bo MOPS to traktuje nas jak gówno