Prośba o poradę
: 13 lipca 2025, o 20:45
Dobry wieczór Wszystkim,
To dopiero mój drugi post na forum, ale jest pewna rzecz nad którą coraz bardziej się zastanawiam. Może zacznę od początku i postaram się przedstawić swoją sytuację w miarę zrozumiałe. Otóż mój pierwszy kontakt z lekarzem psychiatrą miał miejsce w pierwszej połowie 2024r. Leczenie psychiatryczne jest przeze mnie kontynuowane. Już na pierwszej wizycie lekarz zasugerował podjęcie terapii. Także podczas tej pierwszej wizyty lekarz wspomniał o centrach zdrowia psychicznego. Z uwagi na świadczenie usług w ramach NFZ byłem sceptycznie nastawiony do tego rozwiązania.
Jednakże w drugiej połowie 2024r. udałem się do takiego centrum, gdzie najpierw porozmawiałem z bardzo miłym Panem z rejestracji, a następnie w ramach punktu zgłoszeniowego odbyłem dwie - bardzo dobre moim zdaniem - rozmowy z Panią psycholog. Po tychże rozmowach poczułem swego rodzaju oczyszczenie. Następnie zostałem wpisany na listę oczekujących i za kilka tygodni rozpocząłem normalne spotkania z psychologiem. Była to inna Pani Psycholog, ale uważałem, że jest zainteresowana moimi problemami (mimo, że nie czułem się już tak komfortowo). Następnie z przyczyn niezależnych od nikogo musiałem zmienić psychologa. I tutaj, jak zaraz będziecie mogli przeczytać zaczął się jeden z największych problemów w moim życiu. Otóż po początkowych niepokojach związanych z kolejną zmianą psychologa, po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem radość z życia. Pani Psycholog - jak to określiła jedna z moich Znajomych - była "bardzo delikatna". Wizyta zawsze zaczynała się od uśmiechu ze strony Pani Psycholog, a następnie odpowiadałem na zadane przez nią pytania. Pani Psycholog okazała się nie tylko wyjątkowo empatyczna osobą, ale i subtelną i z wyjątkową klasą. Na tych spotkaniach czułem się na prawdę bardzo dobrze i uważam, że miała ona na mnie bardzo dobry wpływ. Niestety po kilku spotkaniach okazało się, że Pani Psycholog zwalnia się z pracy i przeprowadza się. Byłem tym niezwykle przygnębiony. Na ostatnim spotkaniu na mojej twarzy pojawiły się łzy, zwłaszcza gdy dowiedziałem się, że każdy - nawet - najmniejszy kontakt z terapeutą jest zabroniony ( nawet głupie krótkie wiadomości poprzez media społecznościowe ). Myślałem, że taki mój stan będzie chwilowy. Niestety trwał on ok. 2 miesiące. Na szczęście mój psychiatra przepisał mi nowy lekarz po którym zaczynam czuć się lepiej. W międzyczasie trafiłem na kolejną - czwartą już - Panią Psycholog. I o ile ci do spotkań z 3 poprzednimi nie miałem żadnych zarzutów, o tyle już spotkania z ostatnią Panią Psycholog były dla mnie źródłem złości i zawodu. Na spotkania uczęszczałem tylko dlatego, że byłem bez stałego zajęcia i nie miałem nic ciekawego do roboty. Po dwóch kiepskich dla mnie spotkaniach, trzecie dawało szansę na poprawę. Niestety na czwartym spotkaniu znów dochodziło między nami do diametralnej różnicy zdań i postanowiłem przerwać te spotkania.
W związku z powyższym mam do Was pytanie. Czy bedąc w mojej sytuacji rozważylibyście w przyszłości podjęcie terapii? Dodam, ze moje obawy są spowodowane doświadczeniami ze spotkań z przedostanią Panią Psycholog, kiedy to na skutek definitywnego zakończenia z nią kontaktu mój stan psychiczny pogorszył się i było konieczne zastosowanie kolejnego leku. Nie wiem czy da Wam to jakiś dodatkowy obraz sytuacji, ale od listopada 2017r. mieszkam sam. Jestem jedynakiem. Moi Rodzice już nie żyją od kilku lat, a we wspomnianej wyżej Pani Psycholog zobaczyłem coś w rodzaju między młodszą, troskliwą siostrą ( której notabene nigdy nie miałem ), a Osobą, która we mnie wierzy i nigdy nie zrobi mi krzywdy. Właśnie dlatego tak obawiam się podjęcia terapii, że trafię na kolejną Osobę do której się tak przyzwyczaję i znowu przeżyje zawód.
To dopiero mój drugi post na forum, ale jest pewna rzecz nad którą coraz bardziej się zastanawiam. Może zacznę od początku i postaram się przedstawić swoją sytuację w miarę zrozumiałe. Otóż mój pierwszy kontakt z lekarzem psychiatrą miał miejsce w pierwszej połowie 2024r. Leczenie psychiatryczne jest przeze mnie kontynuowane. Już na pierwszej wizycie lekarz zasugerował podjęcie terapii. Także podczas tej pierwszej wizyty lekarz wspomniał o centrach zdrowia psychicznego. Z uwagi na świadczenie usług w ramach NFZ byłem sceptycznie nastawiony do tego rozwiązania.
Jednakże w drugiej połowie 2024r. udałem się do takiego centrum, gdzie najpierw porozmawiałem z bardzo miłym Panem z rejestracji, a następnie w ramach punktu zgłoszeniowego odbyłem dwie - bardzo dobre moim zdaniem - rozmowy z Panią psycholog. Po tychże rozmowach poczułem swego rodzaju oczyszczenie. Następnie zostałem wpisany na listę oczekujących i za kilka tygodni rozpocząłem normalne spotkania z psychologiem. Była to inna Pani Psycholog, ale uważałem, że jest zainteresowana moimi problemami (mimo, że nie czułem się już tak komfortowo). Następnie z przyczyn niezależnych od nikogo musiałem zmienić psychologa. I tutaj, jak zaraz będziecie mogli przeczytać zaczął się jeden z największych problemów w moim życiu. Otóż po początkowych niepokojach związanych z kolejną zmianą psychologa, po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem radość z życia. Pani Psycholog - jak to określiła jedna z moich Znajomych - była "bardzo delikatna". Wizyta zawsze zaczynała się od uśmiechu ze strony Pani Psycholog, a następnie odpowiadałem na zadane przez nią pytania. Pani Psycholog okazała się nie tylko wyjątkowo empatyczna osobą, ale i subtelną i z wyjątkową klasą. Na tych spotkaniach czułem się na prawdę bardzo dobrze i uważam, że miała ona na mnie bardzo dobry wpływ. Niestety po kilku spotkaniach okazało się, że Pani Psycholog zwalnia się z pracy i przeprowadza się. Byłem tym niezwykle przygnębiony. Na ostatnim spotkaniu na mojej twarzy pojawiły się łzy, zwłaszcza gdy dowiedziałem się, że każdy - nawet - najmniejszy kontakt z terapeutą jest zabroniony ( nawet głupie krótkie wiadomości poprzez media społecznościowe ). Myślałem, że taki mój stan będzie chwilowy. Niestety trwał on ok. 2 miesiące. Na szczęście mój psychiatra przepisał mi nowy lekarz po którym zaczynam czuć się lepiej. W międzyczasie trafiłem na kolejną - czwartą już - Panią Psycholog. I o ile ci do spotkań z 3 poprzednimi nie miałem żadnych zarzutów, o tyle już spotkania z ostatnią Panią Psycholog były dla mnie źródłem złości i zawodu. Na spotkania uczęszczałem tylko dlatego, że byłem bez stałego zajęcia i nie miałem nic ciekawego do roboty. Po dwóch kiepskich dla mnie spotkaniach, trzecie dawało szansę na poprawę. Niestety na czwartym spotkaniu znów dochodziło między nami do diametralnej różnicy zdań i postanowiłem przerwać te spotkania.
W związku z powyższym mam do Was pytanie. Czy bedąc w mojej sytuacji rozważylibyście w przyszłości podjęcie terapii? Dodam, ze moje obawy są spowodowane doświadczeniami ze spotkań z przedostanią Panią Psycholog, kiedy to na skutek definitywnego zakończenia z nią kontaktu mój stan psychiczny pogorszył się i było konieczne zastosowanie kolejnego leku. Nie wiem czy da Wam to jakiś dodatkowy obraz sytuacji, ale od listopada 2017r. mieszkam sam. Jestem jedynakiem. Moi Rodzice już nie żyją od kilku lat, a we wspomnianej wyżej Pani Psycholog zobaczyłem coś w rodzaju między młodszą, troskliwą siostrą ( której notabene nigdy nie miałem ), a Osobą, która we mnie wierzy i nigdy nie zrobi mi krzywdy. Właśnie dlatego tak obawiam się podjęcia terapii, że trafię na kolejną Osobę do której się tak przyzwyczaję i znowu przeżyje zawód.