Strona 1 z 1

Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 15:18
autor: blablacar
Nadchodzi nowy rok a co za tym idzie postanowienia noworoczne , nowe nadzieję, plany itp. Jednak ja już w zasadzie nie wiążę żadnych nadziei wobec nowego roku. Robiłem to od kilku lat i zawsze myślałem " w tym roku będzie lepiej" jednak tak nie było, co rok to gorszy. Dlatego nie liczę na to, że w 2022 i nastepnych latach moja egzystencja zmieni się w życie, bo to nie ma sensu. Zmieniłem swoje podejście do życia i stałem się okropnym realistą. Ma ktoś podobnie?

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 15:35
autor: Sylwia95
Ja z kolei boję się nowego roku, bo w styczniu przez własną głupotę nabawiłam się przepukliny lędźwiowej, w marcu miałam operację i generalnie całe to wydarzenie stało się dla mnie traumą, z którą cały czas walczę. Dlatego też boję się tych konkretnych miesięcy, konkretnych dat, bo źle mi się kojarzą i czuję obawę, że to się może powtórzyć

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 16:43
autor: DamianZ1984
Cześć Sylwia też mam przepuklinę ledzwiowa mimo operacji mikrodisectomia to bol się pojawia, myślę że jak nie będziesz podnosić nic ciężkiego i szaleć to kolejne segmenty są bezpieczne nie wiem jak rezonans, ale jeżeli miałaś jeden poziom to powinno być Oki.

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 17:27
autor: AnnaPETER
A ja mam nadzieje i zycze tego rownkez Wam, ze ten rok bedzie lepszy. Mam juz dosc tego leku, mysli egzystencjaknych, braku poczucia siebie i calego innego gowna. Mam dosc obawy choroby psychicznej, ze wszyscy mnie zostawia i strate kontakt z rzeczywistosca. Narazie nerwica wziela nade mna kontrole ale stawie jej czola. Mam dosc ciaglego zamartwiania sie i obawy przed wszystkim. Zycze Wam wytrwalowci i zlosci na to gowno. Damy Rade!

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 18:08
autor: morphifry
A kto tez ma lekki kryzys dzisiaj z powodu ze konczy sie rok, zaczynamy kolejny a niestety dalej tkwimy jeszcze w tym go*nie? Ja dzisiaj nawet nie czuje wielkiego leku, ale za to wielki smutek i zamiast cieszyc sie „sylwestrem” mimo ze nawet nigdzie nie wychodze, to siedze i placze, bo az zal mi siebie samej za to ze jestem w takim syfie…
DD to najgorsze co moze byc

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 18:47
autor: Luk
Ja zacznę od tego, że według mnie 1 stycznia to kiepski czas na postanowienia - pizga, mało światła, no generalnie szaro i smutno (ale i tak lepiej niż 1 listopada :pp ) i jeszcze wtedy sobie coś obiecywać gdy za pasem "Blue Monday" to wygląda to na misje na poziomie: hardcore. Ten Nowy Rok to taka sztuczna data w sumie, ktoś kiedyś ustalił, że rok będzie miał 12 miesięcy i początek się zaczyna 1 stycznia... Jednego się kiedyś nauczyłem dzięki sportowi - jeśli chcesz coś zmienić to nie szukaj magicznych dat i rozpoczęcia czegoś w stylu "od przyszłego miesiąca biore się za siebie", "od 1 stycznia zaczynam się odchudzać" itp. Jeśli serio coś chcesz zmienić to zaczniesz za chwile albo już to robisz tylko za chwile przyciśniesz żeby szło lepiej. W sumie to olać ten "Nowy Rok".
Ale przejdzmy do adremu (he he): jesteśmy w gównie, jedni większym, inni mniejszym. Fajnie było by być "normalnym", najlepiej jak najszybciej. Ale co jak się szybko nie da? Nawet wolno kiepsko idzie. Przecież nie rezygnować, bo to każdy przyzna: głupota, bo wtedy to już na pewno lepiej nie będzie. Trzeba coś robić, próbować to zmienić. I już dzięki temu samemu próbowaniu powinniśmy być dumni z siebie że walczymy. I na niespodziewany koniec (bo zaczynam się wczuwać hehe) dodam, że zawsze drażniło mnie hasło "póki walczysz jesteś zwycięzcą", według mnie powinno być mniej optymistyczne ale prawdziwsze: "póki walczysz masz szanse na zwycięstwo". I tego wam życze ;)

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 19:01
autor: AnnaPETER
Powtwierdzam, dd to okropne gowno....

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 20:04
autor: blablacar
Luk pisze:
31 grudnia 2021, o 18:47
Ja zacznę od tego, że według mnie 1 stycznia to kiepski czas na postanowienia - pizga, mało światła, no generalnie szaro i smutno (ale i tak lepiej niż 1 listopada :pp ) i jeszcze wtedy sobie coś obiecywać gdy za pasem "Blue Monday" to wygląda to na misje na poziomie: hardcore. Ten Nowy Rok to taka sztuczna data w sumie, ktoś kiedyś ustalił, że rok będzie miał 12 miesięcy i początek się zaczyna 1 stycznia... Jednego się kiedyś nauczyłem dzięki sportowi - jeśli chcesz coś zmienić to nie szukaj magicznych dat i rozpoczęcia czegoś w stylu "od przyszłego miesiąca biore się za siebie", "od 1 stycznia zaczynam się odchudzać" itp. Jeśli serio coś chcesz zmienić to zaczniesz za chwile albo już to robisz tylko za chwile przyciśniesz żeby szło lepiej. W sumie to olać ten "Nowy Rok".
Ale przejdzmy do adremu (he he): jesteśmy w gównie, jedni większym, inni mniejszym. Fajnie było by być "normalnym", najlepiej jak najszybciej. Ale co jak się szybko nie da? Nawet wolno kiepsko idzie. Przecież nie rezygnować, bo to każdy przyzna: głupota, bo wtedy to już na pewno lepiej nie będzie. Trzeba coś robić, próbować to zmienić. I już dzięki temu samemu próbowaniu powinniśmy być dumni z siebie że walczymy. I na niespodziewany koniec (bo zaczynam się wczuwać hehe) dodam, że zawsze drażniło mnie hasło "póki walczysz jesteś zwycięzcą", według mnie powinno być mniej optymistyczne ale prawdziwsze: "póki walczysz masz szanse na zwycięstwo". I tego wam życze ;)
No właśnie ja mam taki problem że nic z tym nie robię bo nie mam siły a nawet jak już coś zrobię to nie sprawia mi to satysfakcji i tak się błędne koło zamyka.... (mam fobię społeczną)

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 20:10
autor: HysSpodGory
Ja nawet nie wiem czy chce dozyc 2022. Od trzech miesiecy mam zniszczone zycie i mam juz szczerze dosc tego wszystkiego

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 20:14
autor: blablacar
Ja zawsze jak jest jakieś coroczne święto odczuwam smutek, taki ból, że nic się nie zmieniło, że ja nie miałem motywacji na zmianę, że rok temu byłem w tym samym miejscu co teraz..

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 20:15
autor: blablacar
Bolesne uczucie marnowania czasu

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 20:28
autor: Luk
blablacar pisze:
31 grudnia 2021, o 20:04
No właśnie ja mam taki problem że nic z tym nie robię bo nie mam siły a nawet jak już coś zrobię to nie sprawia mi to satysfakcji i tak się błędne koło zamyka.... (mam fobię społeczną)
Ja 2 lata temu w Sylwestra miałem takie somaty że ledwo wstałem z łóżka, bo rodzina przyjeżdzała na impreze. Gdy się zawinęli to do niego wróciłem. Po paru miesiącach somaty ogarnąłem i funkcjonowałem.

Rok temu w Sylwestra miałem doła, bo zrezygnowałem z kolejnej roboty przez jebaną nerwice, ale fizycznie czułem się ok.

W tego Sylwestra przeszedłem do kontrataku w stosunku do nerwicy i mam już całkiem ciekawy plan na walke, ale jak to mówią: jak nie urok to sraczka, bo od października zachorowałem (ale już na serio, fizycznie) i co mi po tym, że podjąłem rękawice przeciwko nerwicy skoro dobija mnie choroba oraz jeszcze jakby problemów było mało to się zakochałem w lasce która nawet nie wie, że się zakochałem i już nawet nie przez nerwice ale chorobe o której nie chce pisać to się nigdy nie dowie. Znów troche pocierpie, a potem mi przejdzie, bo to nie pierwszy raz. W ostatnich tygodniach nawet sobie mówiłem: jak mam żyć tak jak teraz to po co w ogóle żyć, się męczyć? Ale na samobójstwo zawsze jest czas, na co jak na co ale to się zawsze jeszcze zdąży załatwić bo wystarczy tylko chwila, a na chwile zawsze znajdzie się czas ;)

Re: Nowy rok i nowy ja...

: 31 grudnia 2021, o 21:38
autor: Sylwia95
DamianZ1984 pisze:
31 grudnia 2021, o 16:43
Cześć Sylwia też mam przepuklinę ledzwiowa mimo operacji mikrodisectomia to bol się pojawia, myślę że jak nie będziesz podnosić nic ciężkiego i szaleć to kolejne segmenty są bezpieczne nie wiem jak rezonans, ale jeżeli miałaś jeden poziom to powinno być Oki.
To już była moja druga operacja na tym samym odcinku, tylko że w 2014 roku mialam po prawej stronie a teraz w marcu po lewej. Przeżyłam traumę, od czasu tej operacji zrobilam już trzy rezonanse bo pojawiały się bóle, które potrafiłam spotęgować. Na szczęście wyniki były w porządku. Teraz też mam dolegliwości w nodze i znowu sie nakręcam i sobie wmawiam że to nawrót. Delikatnie nachylilam sie 6 tygodni temu żeby pomóc sobie zasunac buta i delikatnie zabolało mnie w miejscu operowanym. Ale ból ten zniknął od razu i nie wszedł w nogę, dopiero za kilka dni zaczęło mnie delikatnie boleć i ten ból zaczął powoli wzrastać. Generalnie się nie schylam ani nic nie dźwigam, bo bardzo się boję że znowu spotka mnie to samo.