Rozdrażnienie
: 12 maja 2020, o 13:23
Myślałem że może teraz ja sie wygadam. Choć jakoś nie spodziewam się odpowiedzi.
Mam jakiś gorszy okres choć niekoniecznie pod kątem objawów nakrecania się czy analizowania.
Od kiedy zaczęła sie ta cala pseudopandemia dopadło mnie takie znużenie wszystkim taka monotonia. Czesto chodzę non stop poddenerwowany boli mnie żołądek.
Ogolnie daje mi sie mocno we znaki problem w relacjach z innymi. Wiele w tym temacie potencjalnych przyczyn wyeliminowałem: nie mówienie tylko ale też sluchanie innych, wyprowadzka i separacja od rodziców, zmiana nastawienia by się nie kreować na siłę przed innymi. No cóż problem pozostał nic się nie zmieniło. Nadal mam problem w komunikacji z innymi. Do podstawowych tego objawów zaliczam
-trudności w dogadani się z kimś: ktoś nie rozumie co chce przekazać ja często nie rozumiem innych jakby była jakas ściana
-absolutnie niedostosowane poczucie humoru: jak kiedyś umialem rozbawic towarzystwo, zaciekawic tak teraz ewidentnie moje opowiadanie nikogo nie interesuje, z mojego poczucia humoru nikt się nie śmieje a i ostatnio jakoś nawet przestalem próbować być zabawny
-nie umiem ciagnac rozmowy z 2 osobą nie wiem o czym mam mówić rozmowa idzie ciężko
Moja narzeczona to potwierdza te moje odczucia i sama przyznaje że nie za bardzo lubi ze mna rozmawiac bo rozmawia się jej ciężko ze mną
Do tego to wiem że nie posiadam umiejetbosci odbierania czyichś emocji jak z nim rozmawiam.
Generalnie jak kiedys poczytalem o zespole aspergera to trochę jakbym czytał o sobie. Zasadnicza różnica jest brak u mnie jakiejs ponadprzecietnosci a wrecz przeciwnie. Albo w czymś jestem przecietny albo słaby. Jak się w cos bardziej angażuje to jestem dobry na tke osob niezaangazowanych ale na tle innych zaangazoaanych wypadam najslabiej. Nie chodzi mi tutaj o latke że ma albo nie mam jakiegos zespołu a sam fakt że mam probmemy w komunikacji... od prawie roku nie widziałem się z zadnym swoim znajomym a gdzietam mowa o jakims koleżeństwie zeby sie regularnie spotykać. Niby ludzie mnie lubia ale nikt nie ma ochoty przebywać tylko w moim towarzystwie.
Z kazdym jak coś to mam wrażenie ze tylko ja dbam żeby miec kontakt z 2 strony sam z siebie nikt nie podejmuje inicjatywy. Nie ma to znaczenia czy sa to osby ze srodowiska A czy B czy X. Ludzie o podobnych zainteresowaniach czy innych. Wszedzie i z kazdym jest tak samo i z czasem coraz gorzej...
Moja relacja z narzeczoną też mam obawy że wyglada nie tak jak powinna. Jestem mega chaotycznym czlowiekiem mega nierozgarnietym i mimo staran i prób i tak o wszystkim zapominam wszystko mieszam i mylę. Ona sie na mnie bardzo czesto denerwuje z tego powodu bo wszystko jej na jej glowie bo ja coś załatwię to zazwyczaj źle bo cos przeocze bo cos pomyle albo o wielu sprawach zwyczajnie nie pamiętam lub zapominam. Do tego wszystko robie mega powoli przez co wiele podstawowych czynnosci zajmuje mi bardzo duzo czasu. Ostatnio przestalem się czuć jak facet a jak pierdola która nic nie umie zrobic porzadnie i dobrze.
Męczy mnie ostatnio też ze tylko praca i dom.
Nie chce mi sie ostatnio za wiele. Nawet bueganie na ktore zawsze mialem chęci i ktore przynosilo radosc ostatnio mnie męczy i nie za bardzo chce mi sie na nie wychodzić- choc moze to chwilowe
Jestem tez sfrustrowany bo nie mam samochodu, niecale 3 lata kupilem nietani samochód który mi sie popsul i naprawa jest nieoplacalna, bo oczywiscie dalem się nabrac handlarzowi mimo ze kilka miesiecy czytalem nt jak dobrze kupić. Inni jakos kupuja i mają na lata...
Frustruje mnie to że teraz musze do pracy podróżować 1-2 godzin w jedna stronę komunikacja miejska.
Ogolnie wssystko mnie wnerwia szczegolnie dziś choc z zamiarem napisania wahalem się już od kilku dni. Może to moj jakis gorszy okres mimo to chciałem się tutaj wygadać, bo nawet nie mam komu o tym powiedzieć.
Mam jakiś gorszy okres choć niekoniecznie pod kątem objawów nakrecania się czy analizowania.
Od kiedy zaczęła sie ta cala pseudopandemia dopadło mnie takie znużenie wszystkim taka monotonia. Czesto chodzę non stop poddenerwowany boli mnie żołądek.
Ogolnie daje mi sie mocno we znaki problem w relacjach z innymi. Wiele w tym temacie potencjalnych przyczyn wyeliminowałem: nie mówienie tylko ale też sluchanie innych, wyprowadzka i separacja od rodziców, zmiana nastawienia by się nie kreować na siłę przed innymi. No cóż problem pozostał nic się nie zmieniło. Nadal mam problem w komunikacji z innymi. Do podstawowych tego objawów zaliczam
-trudności w dogadani się z kimś: ktoś nie rozumie co chce przekazać ja często nie rozumiem innych jakby była jakas ściana
-absolutnie niedostosowane poczucie humoru: jak kiedyś umialem rozbawic towarzystwo, zaciekawic tak teraz ewidentnie moje opowiadanie nikogo nie interesuje, z mojego poczucia humoru nikt się nie śmieje a i ostatnio jakoś nawet przestalem próbować być zabawny
-nie umiem ciagnac rozmowy z 2 osobą nie wiem o czym mam mówić rozmowa idzie ciężko
Moja narzeczona to potwierdza te moje odczucia i sama przyznaje że nie za bardzo lubi ze mna rozmawiac bo rozmawia się jej ciężko ze mną
Do tego to wiem że nie posiadam umiejetbosci odbierania czyichś emocji jak z nim rozmawiam.
Generalnie jak kiedys poczytalem o zespole aspergera to trochę jakbym czytał o sobie. Zasadnicza różnica jest brak u mnie jakiejs ponadprzecietnosci a wrecz przeciwnie. Albo w czymś jestem przecietny albo słaby. Jak się w cos bardziej angażuje to jestem dobry na tke osob niezaangazowanych ale na tle innych zaangazoaanych wypadam najslabiej. Nie chodzi mi tutaj o latke że ma albo nie mam jakiegos zespołu a sam fakt że mam probmemy w komunikacji... od prawie roku nie widziałem się z zadnym swoim znajomym a gdzietam mowa o jakims koleżeństwie zeby sie regularnie spotykać. Niby ludzie mnie lubia ale nikt nie ma ochoty przebywać tylko w moim towarzystwie.
Z kazdym jak coś to mam wrażenie ze tylko ja dbam żeby miec kontakt z 2 strony sam z siebie nikt nie podejmuje inicjatywy. Nie ma to znaczenia czy sa to osby ze srodowiska A czy B czy X. Ludzie o podobnych zainteresowaniach czy innych. Wszedzie i z kazdym jest tak samo i z czasem coraz gorzej...
Moja relacja z narzeczoną też mam obawy że wyglada nie tak jak powinna. Jestem mega chaotycznym czlowiekiem mega nierozgarnietym i mimo staran i prób i tak o wszystkim zapominam wszystko mieszam i mylę. Ona sie na mnie bardzo czesto denerwuje z tego powodu bo wszystko jej na jej glowie bo ja coś załatwię to zazwyczaj źle bo cos przeocze bo cos pomyle albo o wielu sprawach zwyczajnie nie pamiętam lub zapominam. Do tego wszystko robie mega powoli przez co wiele podstawowych czynnosci zajmuje mi bardzo duzo czasu. Ostatnio przestalem się czuć jak facet a jak pierdola która nic nie umie zrobic porzadnie i dobrze.
Męczy mnie ostatnio też ze tylko praca i dom.
Nie chce mi sie ostatnio za wiele. Nawet bueganie na ktore zawsze mialem chęci i ktore przynosilo radosc ostatnio mnie męczy i nie za bardzo chce mi sie na nie wychodzić- choc moze to chwilowe
Jestem tez sfrustrowany bo nie mam samochodu, niecale 3 lata kupilem nietani samochód który mi sie popsul i naprawa jest nieoplacalna, bo oczywiscie dalem się nabrac handlarzowi mimo ze kilka miesiecy czytalem nt jak dobrze kupić. Inni jakos kupuja i mają na lata...
Frustruje mnie to że teraz musze do pracy podróżować 1-2 godzin w jedna stronę komunikacja miejska.
Ogolnie wssystko mnie wnerwia szczegolnie dziś choc z zamiarem napisania wahalem się już od kilku dni. Może to moj jakis gorszy okres mimo to chciałem się tutaj wygadać, bo nawet nie mam komu o tym powiedzieć.