31 urodziny.
: 13 grudnia 2018, o 16:28
Na spotkaniach padło pytanie o to kiedy się poddałem. Z tym, że ja nie uważam nawet, żeby kiedykolwiek było inaczej. Robiłem to co mogłem, licząc, że uda mi się spełnić marzenia, przeciągając wszystko w czasie, licząc na cud, tak jak i ostatnio, kiedy wydałem 400 zł na Lotto. We wpisie się oczywiście muszę ograniczać, bo wiem, że pewnie policją będą straszyć, a kto wie, może i by zapukali do mnie. Nigdy nie wiadomo kto tutaj siedzi. Ja przerobiłem już tyle miejsc tego typu i ogólnie o tylu rzeczach słyszałem, że nic mnie nie zdziwi. Osobiście gdybym miał 200% pewności, że ktoś chce się zabić, nie zrobiłbym nic, a nawet i bym życzył powodzenia. W sumie, to zazdroszczę każdemu, kto się odważył, bo ja się boję. Życia się boję, ale i śmierci się boję. Żyć nie chcę, ale i umierać też nie. Moje rozmowy z Panią psycholog orbitowały głównie wokół tego, śmierci. Niby mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, ale ja już od lat czuję się jak bym dawno temu umarł. To jest chyba naiwność, wiara w cud, że wydarzy się coś co zmieni to jak jest. Tylko tu jest problem, bo ja mam świadomość swojego położenia i wszystkiego innego i nie widzę żadnej opcji poprawienia swojej sytuacji. Mógłbym tutaj oczywiście napisać kilkadziesiąt stron w przełożeniu na linijki, dodawać jakieś rysunki, tylko po co? Kimże jestem, jeśli nie kroplą w morzu, piaskiem na pustyni, czy podmuchem wiatru w górach? Z biegiem czasu jest coraz trudniej, niby jakiś płomień nadal tam tli, ale ja już tego nie czuję. Ostatni rok był dla mnie wyjątkowy, gdyż w sumie to nic innego jak kulminacja, erupcja wulkanu. Co prawda nie ma na chwilę obecną rezultatów, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Dla mnie, osobiście, psycholodzy, terapeuci, psychiatrzy cała ta banda szarlatanów jest właśnie tym. Skoro oni chcą naszego dobra, to dlaczego nie mogę poddać się eutanazji? Wypić miksturę i pójść spać. Mnie nikt nie pytał, czy ja chce się rodzić. W poprzednim wpisie wspominałem o moich rozmowach, jak one przebiegały, co jakiś czas też powtarzałem "nikt nie ma prawa mnie zmuszać do życia". Tak jest, nie inaczej.
31 urodziny, 31 lat samotności i innych negatywnych odczuć, same negatywy, którymi przesiąkłem.
Miesiąc temu napisałem coś takiego: "Siedzę na skarpie i patrzę w nicość, tak jak bym spojrzał sam w głębie siebie, na swoje życie. Patrzę na to morze, na Skandynawię w oddali, prawię jak na Amerykę i moje niemożliwe do zrealizowania marzenia."
Jest jedna taka rzecz której najbardziej żałuję, jak byłem nastolatkiem to powinien się się bardziej postarać, chociaż jak by obiektywnie spojrzeć na to wszystko, to dziś wiem o wiele więcej, jestem przygotowany, a jednak wcale łatwiej nie jest.
1 jedyny raz w życiu posprzątałem swój pokój tak dokładnie. Wyczyściłem dyski twarde, ulubione, reszta ustawiona na hasło [a ono w mojej głowie]. Niszczarka do papierów kupiona i tam też porządek zrobiłem. Sprzedałem co mogłem, no i czekam na ten dzień, czekam na tą chwilę i doczekać się nie mogę.
31 urodziny, 31 lat samotności i innych negatywnych odczuć, same negatywy, którymi przesiąkłem.
Miesiąc temu napisałem coś takiego: "Siedzę na skarpie i patrzę w nicość, tak jak bym spojrzał sam w głębie siebie, na swoje życie. Patrzę na to morze, na Skandynawię w oddali, prawię jak na Amerykę i moje niemożliwe do zrealizowania marzenia."
Jest jedna taka rzecz której najbardziej żałuję, jak byłem nastolatkiem to powinien się się bardziej postarać, chociaż jak by obiektywnie spojrzeć na to wszystko, to dziś wiem o wiele więcej, jestem przygotowany, a jednak wcale łatwiej nie jest.
1 jedyny raz w życiu posprzątałem swój pokój tak dokładnie. Wyczyściłem dyski twarde, ulubione, reszta ustawiona na hasło [a ono w mojej głowie]. Niszczarka do papierów kupiona i tam też porządek zrobiłem. Sprzedałem co mogłem, no i czekam na ten dzień, czekam na tą chwilę i doczekać się nie mogę.