Strona 1 z 2

Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 11:02
autor: Furry
Gorzej mi, a jakbym sama przed sobą próbowała to maskować. Mam w głowie myśli "nie mam siły, chcę płakać..." i na to pojawia się kontrmyśl "Nie pierdol, nie rozczulaj się, weź się w garść". Staram się żyć na tak wysokich obrotach jakich tylko potrafię. Przychodzą chwile, że obroty spadają i wtedy daję sobie mentalnego liścia i staram się je z powrotem zwiększyć. Gadam sama do siebie "Już odpuść, co? Ile można się dołować? Przestań w końcu wymyślać. Już i tak przekichałaś sobie tak kilka lat i nie tylko sobie". Terapeuta mówi, że mam za sobą traumy, mam prawo płakać, być smutna itd. Ale ile? Ok, spotkało mnie coś złego, można popłakać chwilę i trzeba iść dalej, a nie marnować na ten smutek tyle lat i w międzyczasie przez to zawalać szkołę i masę innych rzeczy. Nie widzę absolutnie żadnego sensu w takim smutku z powodu czegoś, co miało miejsce w przeszłości i na co w tym momencie nie mam żadnego wpływu, nawet najmniejszego. A jednak się smucę i mnie to wkurtentegowywuje. Smucę się, daję sobie z liścia, "krzyczę" na siebie, że już dosyć i jak grochem o ścianę, bo za chwilę jest znowu to samo. Czuję się jakbym robiła problem z czegoś, co nawet problemem nazwać nie można, bo przecież to jest przeszłość, a inni mają gorzej, mają w teraźniejszości jakieś problemy. W uj siebie obwiniam, że reaguję w ten sposób, a nie inny na wydarzenia z przeszłości. Patrzę na ścianę, na lampę, na cokolwiek w swoim pokoju czy gdziekolwiek i ogarnia mnie niepokój, który ciężko wytlumaczyć. Niepokój i smutek i uj wie co, mysli "Nie chcę już na to patrzeć, nie chcę na nic patrzeć". I znowu daję sobie z liścia... Nie mam pomysłu na siebie już.

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 12:53
autor: menago49
WITAJ tez tak mam czesto i pieprzona flustracja ze to ciagle tak w kolko. Ale z drugiej strony to nie pomaga i siedzimy w tym dluzej .Sama nie jestes uszy do gory jutro tez jest dzien .LEPSZY DZIEN

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 14:51
autor: Furry
No właśnie niby lepszy dzień, a gdzieś w głowie siedzi smutek. A ja go nie chcę, przecież nie mam czym w tej chwili się zasmucać, jest mi teraz dobrze. Nie chcę tracić czasu na to, co było.

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 15:31
autor: menago49
A jaka jest Twoja podstawowa zasada !!!!! Tego sie trzymaj.

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 16:39
autor: Furry
menago49 pisze:
14 listopada 2018, o 15:31
A jaka jest Twoja podstawowa zasada !!!!! Tego sie trzymaj.
:DD No właśnie niby pier dolę, a gdzieś w środku mały słoń pier dolić coś nie potrafi. I wkurza mnie już tłumaczenie mu, żeby pier dolił

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 16:48
autor: sennajawie
Furry pisze:
14 listopada 2018, o 11:02
Gorzej mi, a jakbym sama przed sobą próbowała to maskować. Mam w głowie myśli "nie mam siły, chcę płakać..." i na to pojawia się kontrmyśl "Nie pierdol, nie rozczulaj się, weź się w garść". Staram się żyć na tak wysokich obrotach jakich tylko potrafię. Przychodzą chwile, że obroty spadają i wtedy daję sobie mentalnego liścia i staram się je z powrotem zwiększyć. Gadam sama do siebie "Już odpuść, co? Ile można się dołować? Przestań w końcu wymyślać. Już i tak przekichałaś sobie tak kilka lat i nie tylko sobie". Terapeuta mówi, że mam za sobą traumy, mam prawo płakać, być smutna itd. Ale ile? Ok, spotkało mnie coś złego, można popłakać chwilę i trzeba iść dalej, a nie marnować na ten smutek tyle lat i w międzyczasie przez to zawalać szkołę i masę innych rzeczy. Nie widzę absolutnie żadnego sensu w takim smutku z powodu czegoś, co miało miejsce w przeszłości i na co w tym momencie nie mam żadnego wpływu, nawet najmniejszego. A jednak się smucę i mnie to wkurtentegowywuje. Smucę się, daję sobie z liścia, "krzyczę" na siebie, że już dosyć i jak grochem o ścianę, bo za chwilę jest znowu to samo. Czuję się jakbym robiła problem z czegoś, co nawet problemem nazwać nie można, bo przecież to jest przeszłość, a inni mają gorzej, mają w teraźniejszości jakieś problemy. W uj siebie obwiniam, że reaguję w ten sposób, a nie inny na wydarzenia z przeszłości. Patrzę na ścianę, na lampę, na cokolwiek w swoim pokoju czy gdziekolwiek i ogarnia mnie niepokój, który ciężko wytlumaczyć. Niepokój i smutek i uj wie co, mysli "Nie chcę już na to patrzeć, nie chcę na nic patrzeć". I znowu daję sobie z liścia... Nie mam pomysłu na siebie już.
No i ogólnie bardzo dobrze postępujesz. Ale nie powinnaś być dla siebie aż tak surowa, jeśli masz ochotę być smutna i płakać to płacz, nie możesz trzymać w sobie prawdziwych emocji bo znowu to spowoduje konflikt, więc płacz, nie udawaj że Ci super. To nie ma sensu. Puść.

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 16:55
autor: Furry
sennajawie pisze:
14 listopada 2018, o 16:48
Furry pisze:
14 listopada 2018, o 11:02
Gorzej mi, a jakbym sama przed sobą próbowała to maskować. Mam w głowie myśli "nie mam siły, chcę płakać..." i na to pojawia się kontrmyśl "Nie pierdol, nie rozczulaj się, weź się w garść". Staram się żyć na tak wysokich obrotach jakich tylko potrafię. Przychodzą chwile, że obroty spadają i wtedy daję sobie mentalnego liścia i staram się je z powrotem zwiększyć. Gadam sama do siebie "Już odpuść, co? Ile można się dołować? Przestań w końcu wymyślać. Już i tak przekichałaś sobie tak kilka lat i nie tylko sobie". Terapeuta mówi, że mam za sobą traumy, mam prawo płakać, być smutna itd. Ale ile? Ok, spotkało mnie coś złego, można popłakać chwilę i trzeba iść dalej, a nie marnować na ten smutek tyle lat i w międzyczasie przez to zawalać szkołę i masę innych rzeczy. Nie widzę absolutnie żadnego sensu w takim smutku z powodu czegoś, co miało miejsce w przeszłości i na co w tym momencie nie mam żadnego wpływu, nawet najmniejszego. A jednak się smucę i mnie to wkurtentegowywuje. Smucę się, daję sobie z liścia, "krzyczę" na siebie, że już dosyć i jak grochem o ścianę, bo za chwilę jest znowu to samo. Czuję się jakbym robiła problem z czegoś, co nawet problemem nazwać nie można, bo przecież to jest przeszłość, a inni mają gorzej, mają w teraźniejszości jakieś problemy. W uj siebie obwiniam, że reaguję w ten sposób, a nie inny na wydarzenia z przeszłości. Patrzę na ścianę, na lampę, na cokolwiek w swoim pokoju czy gdziekolwiek i ogarnia mnie niepokój, który ciężko wytlumaczyć. Niepokój i smutek i uj wie co, mysli "Nie chcę już na to patrzeć, nie chcę na nic patrzeć". I znowu daję sobie z liścia... Nie mam pomysłu na siebie już.
No i ogólnie bardzo dobrze postępujesz. Ale nie powinnaś być dla siebie aż tak surowa, jeśli masz ochotę być smutna i płakać to płacz, nie możesz trzymać w sobie prawdziwych emocji bo znowu to spowoduje konflikt, więc płacz, nie udawaj że Ci super. To nie ma sensu. Puść.
Tylko ja czuję, że marnuję sobie życie każdym swoim płaczem z wiecznie tego samego powodu. Już i tak czuję, że przez smutek zmarnowałam kilka lat. Jak to puszczę, to znowu nic tylko będę płakać, a na co mi to.

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 16:59
autor: sennajawie
Nie marnujesz sobie życia, tylko wyzwalasz prawdziwe emocje, które muszą z Ciebie wyjść, zwłaszcza jeśli przeżyłaś przykre rzeczy. Ludzie siedzą całe swoje życia w takich konfliktach. Oczyszczasz siebie z negatywnych emocji. Jest to konieczne

A jeśli czujesz że płacz jest niekonstruktywny to potraktuj go jak objaw nerwicowy, depresyjny, bo w gruncie rzeczy pewnie taki jest, i wtedy sobie dawaj "liścia w twarz"

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 17:04
autor: Furry
Dla mnie teraz każdy płacz jest niekonstruktywny... ;) Tak, mam duży problem z pozwalaniem sobie na uczucie smutku, przygnębienia, płacz. Niby się starałam to puszczać, ale potem jednak wolałam nie, bo nie widzę w tym sensu, w wyzwalaniu takich emocji dotyczących wydarzeń z przeszłości.Wolałabym chodzić w końcu wiecznie uśmiechnięta

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 17:08
autor: sennajawie
Mi się wydaje, że jednak jest, ale nie chcesz tego do siebie dopuścić, podświadomie potrzebujesz tego płaczu, a świadomie masz go dość i chcesz się uwolnić. Ale w momencie gdy puszczasz, i czujesz się jeszcze gorzej to znaczy że nerwica Cię próbuje zjeść :) zmusza do negatywnych emocji, by później Cię za to karcic. Nope. W takiej sytuacji musisz wyjść z domu i próbować poczuć się lepiej, nie myśleć ciągle o depresji i smutku.

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 17:14
autor: Furry
No to ja właśnie zanim w ogóle dojdzie do płaczu, to znajduję sobie jakieś zajęcie, byle tylko się nie rozpłakać.

Chyba w tym momencie po prostu obawiam się jutra, bo czuję, że nadejdą emocje, których bardzo nie chcę. Jutro mam terapię, bardzo ważny moment odnośnie mojej traumy. Boję się rozpłakać, boję się to puścić, jak puszczę, to się zaś będę obwiniać, że się ciągle użalam nad sobą przez to, co było, a było dawien dawno.

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 17:19
autor: sennajawie
No i właśnie dochodzi tu do całkowitego zatoczenia koła.. Jak to mi moja terapeuta powiedziała: "ale Ty sobie dopierdalasz."..

Taaa, ludzie z nerwicą kochają sobie dopie*dalać 🙄🙄
Obwiniasz się za to że płaczesz, masz wyrzuty sumienia, twierdzisz że użalasz się nad sobą a w rzeczywistości masz ochotę się wypłakać i chcesz żeby ktoś Cię zrozumiał.
Nie możesz uciekać przed traumą, nie ma przed nią ucieczki, też miałam okres że płakałam z jakiegoś powodu a później czułam się jak g*wno, ale w nerwicy wracamy do pewnych stanów, przeżywamy stare rzeczy, ogrzewany stary obiad, cofamy się, żeby później iść do przodu. Niestety, ale to jest konieczne w kroku naprzód

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 17:23
autor: Furry
sennajawie pisze:
14 listopada 2018, o 17:19
Obwiniasz się za to że płaczesz, masz wyrzuty sumienia, twierdzisz że użalasz się nad sobą a w rzeczywistości masz ochotę się wypłakać i chcesz żeby ktoś Cię zrozumiał.
Ta, i gdzie sens i logika, nie? :hehe:


Kurde, bo jak teraz miałam ten dobry czas i duuużo rzeczy robiłam pomimo tej chęci płakania i poddania się, to i ja się czułam lepiej i facet był pod wrażeniem. A jak zacznę znowu płakać, to dobre wrażenie pójdzie się ciurlać i już nie będę taka fajna.

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 17:27
autor: bbea
Furry pisze:
14 listopada 2018, o 17:23
sennajawie pisze:
14 listopada 2018, o 17:19
Obwiniasz się za to że płaczesz, masz wyrzuty sumienia, twierdzisz że użalasz się nad sobą a w rzeczywistości masz ochotę się wypłakać i chcesz żeby ktoś Cię zrozumiał.
Ta, i gdzie sens i logika, nie? :hehe:


Kurde, bo jak teraz miałam ten dobry czas i duuużo rzeczy robiłam pomimo tej chęci płakania i poddania się, to i ja się czułam lepiej i facet był pod wrażeniem. A jak zacznę znowu płakać, to dobre wrażenie pójdzie się ciurlać i już nie będę taka fajna.
A nie można by sie popłakać, wypłakać i wrócić do tego robienia rzeczy i dobrego czasu?
Zjesć ciastko i mieć ciastko tak troche? :)

Re: Daję sobie z liścia

: 14 listopada 2018, o 17:28
autor: sennajawie
No niestety, musisz się wrócić żeby wyjść z tego całkiem.. Dojdziesz do momentu że poplaczesz, a potem stwierdzisz że ten płacz BYŁ Ci całkowicie nie potrzebny, i w gruncie rzeczy to go już nie potrzebujesz. I nie będziesz go hamować bo logicznie rzecz biorąc nie będzie on występował, nie będzie się rodzić w umyśle