nie mam pomysłu na tytuł
: 28 lipca 2018, o 19:45
Hej. Juz dawno odkryłem zaburzonych ale dopiero teraz postanowiłem się udzielić.
Od dawna mam problemy spoleczne. Czuje ze wszystko co robie będzie negatywnie odebrane przez otoczenie.
Boje się nawet zrobić zakupy w sklepie. Gdy wchodzę do środka czuję, ze odgrywam jakąś rolę, ze produkty które wybieram swiadcza o mnie, ze jestem jakis dziwny.
Przy kasie wyobrazam sobie co zaraz Pani bedzie do mnie mowila i szykuję juz gotowe odpowiedzi chociaz rozmowa moze sie potoczyc calkiem inaczej.
Bardzo się denerwuję nie moge pozbierac mysli, nie wiem nawet jak mam stać w kolejce.
Nawet pisząc to czuje, ze pomyslicie ze jestem debilem i ze to nie problem i ze zawracam niepotrzebnie czas.
Sklep to tylko jeden z problemów.
Najgorzej jest chyba wtedy gdy jestem w jakimś publicznym miejscu i za mną siedzą ludzi jakis bar itp. Rozglądam sie wtedy nerwowo za siebie i boje sie odezwac do ludzmi z którymi przebywam.
Tzn to nawet chyba nie jest strach tylko jakiś paraliż umysłowy. Zawsze sie modlę zeby tylko nikt do mnie nie powiedzial czegos w stylu " dlaczego sie nie odzywasz ?".
Mijając zwykłych ludzi nie wiem czy mam sie na nich patrzec czy patrzec gdzies obok. Ubzduralem sobie ze nie moge patrzec sie w dol bo wyjdzie na jaw ze jestem slaby i mnie zjedzą.
Jestem tak pochłonięty swoimi myslami i wyobrazeniami ze co jakis czas potykam sie o wlasne nogi. Mam wrazenie ze moje mysli i ciało nie chcą razem współpracować.
Nie lubie byc w centrum uwagi obcych ludzi. Mam takie napady stresu ze kompletnie nie wiem co powiedziec i wtedy tez czuje sie jakos dziwnie.
Generalnie mam wrazenie ze wszyscy ludzie są ode mnie duzo duzo lepsi. Ostatnio przeraziła mnie myśl o moim marzeniu... wyobraziłem sobie ze w moim otoczeniu, w moim mieszkaniu jest tylko kilka osób i nikogo więcej chyba na świecie.
Mieszkanie było na wysokim piętrze i wszędzie było szaro. To była mysl automatyczna, nieplanowana. Od dziecka też prześladuje mnie mysl ze chcialbym zobaczyc jak rozbija się samolot pasazerski niedaleko ode mnie, ze chcialbym widziec jak uderza o ziemie i np wybucha.
Od zawsze mam jakies krzywe rozkminy. Pamietam ze juz jako dziecko oglądając jakąś bajkę rozkminiałem jak tu sie patrzeć na telewizor zeby ogarnąć wszystko co sie dzieje.
W sensie w który punkt telewizora się patrzeć, zamiast skupić się na tym co sie dzieje. Poza tym od zawsze bałem się nocy. Zjadała mnie wyobraznia. Zawsze gdy kładłem się spać bałem sie ze
obudze sie w nocy gdy wszyscy w domu beda spac a ja będę sam świadom i zacznie działac wyobraznia gdzie beda sie pojawiac sceny z horrorow az w koncu cos po mnie przyjdzie. Wlasciwie do dzisiaj
czuje zajebisty lęk gdy sie budzę w nocy. Czesto otwieram okno zeby slyszec samochody albo cokolwiek innego to mnie uspokaja. Od najmłodszych latek grałem w gry komputerowe i tak do dzisiaj.
to pozwala mi sie oderwac chociaz na jakis czas
Zacząłem zauwazac problemy spoleczne w wieku ok. 15 lat kiedy zacząłem się umawiać z dziewczynami. Czułem, ze nie bede wiedzial jak mam sie zachowac i w ogole o czym rozmawiac przy czym nie czuje przyjemnosci z bycia z drugą osobą a ciągłe napięcie.
od tamtej pory tj. 7 lat zawsze czuje to samo gdy się z kimś spotykam, czy to dziewczyny czy kumple. Zawsze sie denerwuje i gubie w sobie gdy trzeba rozmawiac.
Gdy mialem 11 lat - 5 klas podstawowki musialem zeznawac przeciw kolesiowi ktory trafil do mojej klasy i ukradl pieniadze mojemu bratu w moim mieszkaniu.
W wieku 15 lat przypomnialem sobie to i zacząłem sie za to obwiniac, ze nie powinienem tego robić, ze jestem kapusiem i wtedy zaczelo sie najgorsze.
Ta mysl zawiesiła mi się w głowie. Wywoływała straszne emocje. Lęk, nerwice, strach, głębokie zamykanie sie w sobie, poczucie winy, strach ze jezeli komus o tym powiem to mnie ludzie znienawidzą na zawsze
. Wstawałem rano z łóżka i pierwsze o czym myslalem to wlasnie, ze zle zrobilem.
Wszędzie gdzie poszedlem czulem sie winny. I ten jeden obraz tego czlowieka zatrzymal sie w mojej glowie na kilka lat. Całodobowe zmęczenie i brak koncentracji to standard w moim codziennym zyciu.
Dopiero od niedawna ta mysl przestała ( prawie ) zaprzątać mi umysl ale... mam nadal straszne lęki społeczne, czuje się gorszy, mam wrazenie ze wszedzie gdzie nie pojde bede wysmiany.
Ostatnio prawie się rozwyłem u fryzjerki.
Nie ufam juz chyba nikomu. Stresują mnie wszystkie rozmowy. Sam nie wiem juz o czym mysle. Od 2 miesięcy chodzę do psychologa chociaz to niewiele pomaga.
Od jakiegoś czasu wydaje mi się ze powinienem polozyc sie do psychiatryka i tam doczekać moich dni. Nie mam na nic ochoty i brak mi motywacji zeby sie czogokolwiek nauczyc.
Wszystko wydaje mi sie straznie trudne i nieosiągalne. Nie mam pasji. Mam wrazenie ze moj umysl przestał pracować i ze mysli sie zapętlily w mojej glowie.
Lepiej się czuje jedynie gdy spotykam się z bliskimi osobami.
Boję się ukierunkować w zyciu zawodowym. Najchętniej wszystko zaczynałbym od początku.
Boje się też nowych rzeczy, nowych miejsc nawet boję się zrobić coś innego na obiad niż zwykle. W ogole mam problem zeby zaglebic sie w jakis temat.
Nie umiem się wyciszyć i uspokoić. Cały czas mam odczucie ze cos mnie goni i ze musze zapieprzać a nie mam na nic sił.
Wydaje mi sie tez ze nie mam cech charakteru.
Obsesyjnie zwracam uwagę na to jak wygladam. Czy dokładnie wyprasowałem ciuchy i czy jakis wlos mi nie odstaje w inną strone niz reszta.
Nienawidzę patrzeć w przeszłość. Wydaje mi sie ze wszystko co robilem bylo jakies zle i nieprzyjemne.
Moja matka zawsze była strasznie nerwowa. Krzyki wrzaski od kiedy pamiętam.
Zabierano mnie tez zawsze na sile do kosciola gdzie usypialem.
Wydaje mi sie ze jestem strasznie ograniczonym czlowiekiem i ze zyję w bardzo schematyczny sposob.
Mam zaniżona samoocene najchetniej przekrecilbym sie na lozku w strone sciany i tak lezal.
Wydaje mi sie, ze moj umysl się przestawił na jakąś złą częstotliwość.
Mam wrazenie jakbym byl sam na tej ziemi. Baaardzo chciałbym to zmienić i czerpać przyjemność z bycia z ludźmi.
Wydaje mi się, ze to jakis autyzm
Dzięki, ze wytrwałeś do końca. Super jakbyś miał jakis pomysł co się ze mną dzieje.
Od dawna mam problemy spoleczne. Czuje ze wszystko co robie będzie negatywnie odebrane przez otoczenie.
Boje się nawet zrobić zakupy w sklepie. Gdy wchodzę do środka czuję, ze odgrywam jakąś rolę, ze produkty które wybieram swiadcza o mnie, ze jestem jakis dziwny.
Przy kasie wyobrazam sobie co zaraz Pani bedzie do mnie mowila i szykuję juz gotowe odpowiedzi chociaz rozmowa moze sie potoczyc calkiem inaczej.
Bardzo się denerwuję nie moge pozbierac mysli, nie wiem nawet jak mam stać w kolejce.
Nawet pisząc to czuje, ze pomyslicie ze jestem debilem i ze to nie problem i ze zawracam niepotrzebnie czas.
Sklep to tylko jeden z problemów.
Najgorzej jest chyba wtedy gdy jestem w jakimś publicznym miejscu i za mną siedzą ludzi jakis bar itp. Rozglądam sie wtedy nerwowo za siebie i boje sie odezwac do ludzmi z którymi przebywam.
Tzn to nawet chyba nie jest strach tylko jakiś paraliż umysłowy. Zawsze sie modlę zeby tylko nikt do mnie nie powiedzial czegos w stylu " dlaczego sie nie odzywasz ?".
Mijając zwykłych ludzi nie wiem czy mam sie na nich patrzec czy patrzec gdzies obok. Ubzduralem sobie ze nie moge patrzec sie w dol bo wyjdzie na jaw ze jestem slaby i mnie zjedzą.
Jestem tak pochłonięty swoimi myslami i wyobrazeniami ze co jakis czas potykam sie o wlasne nogi. Mam wrazenie ze moje mysli i ciało nie chcą razem współpracować.
Nie lubie byc w centrum uwagi obcych ludzi. Mam takie napady stresu ze kompletnie nie wiem co powiedziec i wtedy tez czuje sie jakos dziwnie.
Generalnie mam wrazenie ze wszyscy ludzie są ode mnie duzo duzo lepsi. Ostatnio przeraziła mnie myśl o moim marzeniu... wyobraziłem sobie ze w moim otoczeniu, w moim mieszkaniu jest tylko kilka osób i nikogo więcej chyba na świecie.
Mieszkanie było na wysokim piętrze i wszędzie było szaro. To była mysl automatyczna, nieplanowana. Od dziecka też prześladuje mnie mysl ze chcialbym zobaczyc jak rozbija się samolot pasazerski niedaleko ode mnie, ze chcialbym widziec jak uderza o ziemie i np wybucha.
Od zawsze mam jakies krzywe rozkminy. Pamietam ze juz jako dziecko oglądając jakąś bajkę rozkminiałem jak tu sie patrzeć na telewizor zeby ogarnąć wszystko co sie dzieje.
W sensie w który punkt telewizora się patrzeć, zamiast skupić się na tym co sie dzieje. Poza tym od zawsze bałem się nocy. Zjadała mnie wyobraznia. Zawsze gdy kładłem się spać bałem sie ze
obudze sie w nocy gdy wszyscy w domu beda spac a ja będę sam świadom i zacznie działac wyobraznia gdzie beda sie pojawiac sceny z horrorow az w koncu cos po mnie przyjdzie. Wlasciwie do dzisiaj
czuje zajebisty lęk gdy sie budzę w nocy. Czesto otwieram okno zeby slyszec samochody albo cokolwiek innego to mnie uspokaja. Od najmłodszych latek grałem w gry komputerowe i tak do dzisiaj.
to pozwala mi sie oderwac chociaz na jakis czas
Zacząłem zauwazac problemy spoleczne w wieku ok. 15 lat kiedy zacząłem się umawiać z dziewczynami. Czułem, ze nie bede wiedzial jak mam sie zachowac i w ogole o czym rozmawiac przy czym nie czuje przyjemnosci z bycia z drugą osobą a ciągłe napięcie.
od tamtej pory tj. 7 lat zawsze czuje to samo gdy się z kimś spotykam, czy to dziewczyny czy kumple. Zawsze sie denerwuje i gubie w sobie gdy trzeba rozmawiac.
Gdy mialem 11 lat - 5 klas podstawowki musialem zeznawac przeciw kolesiowi ktory trafil do mojej klasy i ukradl pieniadze mojemu bratu w moim mieszkaniu.
W wieku 15 lat przypomnialem sobie to i zacząłem sie za to obwiniac, ze nie powinienem tego robić, ze jestem kapusiem i wtedy zaczelo sie najgorsze.
Ta mysl zawiesiła mi się w głowie. Wywoływała straszne emocje. Lęk, nerwice, strach, głębokie zamykanie sie w sobie, poczucie winy, strach ze jezeli komus o tym powiem to mnie ludzie znienawidzą na zawsze
. Wstawałem rano z łóżka i pierwsze o czym myslalem to wlasnie, ze zle zrobilem.
Wszędzie gdzie poszedlem czulem sie winny. I ten jeden obraz tego czlowieka zatrzymal sie w mojej glowie na kilka lat. Całodobowe zmęczenie i brak koncentracji to standard w moim codziennym zyciu.
Dopiero od niedawna ta mysl przestała ( prawie ) zaprzątać mi umysl ale... mam nadal straszne lęki społeczne, czuje się gorszy, mam wrazenie ze wszedzie gdzie nie pojde bede wysmiany.
Ostatnio prawie się rozwyłem u fryzjerki.
Nie ufam juz chyba nikomu. Stresują mnie wszystkie rozmowy. Sam nie wiem juz o czym mysle. Od 2 miesięcy chodzę do psychologa chociaz to niewiele pomaga.
Od jakiegoś czasu wydaje mi się ze powinienem polozyc sie do psychiatryka i tam doczekać moich dni. Nie mam na nic ochoty i brak mi motywacji zeby sie czogokolwiek nauczyc.
Wszystko wydaje mi sie straznie trudne i nieosiągalne. Nie mam pasji. Mam wrazenie ze moj umysl przestał pracować i ze mysli sie zapętlily w mojej glowie.
Lepiej się czuje jedynie gdy spotykam się z bliskimi osobami.
Boję się ukierunkować w zyciu zawodowym. Najchętniej wszystko zaczynałbym od początku.
Boje się też nowych rzeczy, nowych miejsc nawet boję się zrobić coś innego na obiad niż zwykle. W ogole mam problem zeby zaglebic sie w jakis temat.
Nie umiem się wyciszyć i uspokoić. Cały czas mam odczucie ze cos mnie goni i ze musze zapieprzać a nie mam na nic sił.
Wydaje mi sie tez ze nie mam cech charakteru.
Obsesyjnie zwracam uwagę na to jak wygladam. Czy dokładnie wyprasowałem ciuchy i czy jakis wlos mi nie odstaje w inną strone niz reszta.
Nienawidzę patrzeć w przeszłość. Wydaje mi sie ze wszystko co robilem bylo jakies zle i nieprzyjemne.
Moja matka zawsze była strasznie nerwowa. Krzyki wrzaski od kiedy pamiętam.
Zabierano mnie tez zawsze na sile do kosciola gdzie usypialem.
Wydaje mi sie ze jestem strasznie ograniczonym czlowiekiem i ze zyję w bardzo schematyczny sposob.
Mam zaniżona samoocene najchetniej przekrecilbym sie na lozku w strone sciany i tak lezal.
Wydaje mi sie, ze moj umysl się przestawił na jakąś złą częstotliwość.
Mam wrazenie jakbym byl sam na tej ziemi. Baaardzo chciałbym to zmienić i czerpać przyjemność z bycia z ludźmi.
Wydaje mi się, ze to jakis autyzm
Dzięki, ze wytrwałeś do końca. Super jakbyś miał jakis pomysł co się ze mną dzieje.