Strona 1 z 1
Czuje,ze przegrałam swoje życie.
: 26 lipca 2017, o 19:42
autor: zrezygnowana
Tak właśnie myślę i czuje,ze moje życie to jedna wielka porażka.Nie jestem i nie czuje się szczesliwa.Analizuję całe moje dotychczasowe życie i nie widzę w nim żadnych pozytywów.Ojciec alkohololik który popełnił samobójstwo gdy miałam 14 lat,później matka wyjechała za granicę a ja zostałam zw starsza siostra która miała mnie w dupie.Szybko musialam stać się dorosła,byłam bita poniżana przez byłego partnera od którego upiekłam do Włoch,później kolejny nieudany związek z muzułmaninem.W tym czasie dostałam pierwszych ataków panik,nic mi się już nie ukaldalo i związek się rozpadł.Kolejny związek z byłym mężem z którym mam syna też się skończył jak reszta.Teraz drugi mąż drugie dziecko i pieprzone natrętne myśli o skrzywdzeniu własnego dziecka,nie cieszę się macierzyństwem no bo jak?!mąż też ma ciężki charakter niby mnie wspiera,ale też dołuje.Napisałam to tak w skrócie trochę chaotycznie.Czuje się zrezygnowana,przytłacza mnie wszystko co dzieje się wokoło mnie i czuje,ze stoję w miejscu i do niczego w swoim życiu nie doszlam.
Re: Czuje,ze przegrałam swoje życie.
: 26 lipca 2017, o 20:08
autor: perła
Hej zrezygnowana,
Zawsze tak myślisz o swoim życiu czy tylko w momencie kiedy meczy Cię nerwica?
Wiesz, kiedy ja miałam w życiu gorzej to nie było nerwicy z tak mocnymi objawami, kiedy zaczęło mi się wszystko układać to ta cholera nie dawała mi spokoju. Terapeuci się pytali jakie mam problemy a ja im odpowiadałam ze moim największym problemem jest nerwica i stany depresyjne zwalające mnie z nóg i wszystkie objawy z tym związane oczywiście na czele z myślami rezygnacyjnymi. I w końcu zastanawiałam się dlaczego tak jest? Czemu właśnie teraz ta choroba mnie meczy kiedy wszystko jest lepiej, kiedy wyszłam z tego domu rodzinnego i doszłam do wniosku ze nerwica coś chce ode mnie. To dzieje się po to żebym w końcu zaczęła nad sobą, swoim myśleniem pracować, żebym wkońcu nauczyła się cieszyć życiem, myśleć pozytywnie, przestać się bać, zrozumieć siebie, zrozumieć i dystansować emocję a przede wszstkim pozwolić im płynąć. I choć jest to trudne bo nerwica to nawyk to trzeba pracować nad tym stale i ciągle zeby go zmienić. Zastanów się kochana czemu u Ciebie tak się dzieje. Pozwól sobie znaleźć jakieś pozytywy mimo ze wiem jak jest trudno o to w stanie lękowym.
Spróbuj skupić się na sobie. Mówisz, że do niczego nie doszłaś: a wychowywanie dzieci? przecież to jest stała praca. Wiesz ile teraz dziewczyn nie potrafi sprzątać czy zająć sie domem. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Podnosiłaś się po każdym kryzysie. Czemu tak dużo tych związków? Nie potrafiłaś być sama? Może odpowiedz sobie na te pytania.
Re: Czuje,ze przegrałam swoje życie.
: 26 lipca 2017, o 20:19
autor: Victor
Musiałaś się szybko stać dorosła, to zawsze powoduje pewne braki umiejętności emocjonalnych. Ale też jest to Twoim mimo wszystko sukcesem. Przebyłąś już pewną drogę, dzieci się wychowują, coś jednak idzie do przodu.
I chociaż wiem, że męczysz się z myślami natrętnymi, że się pewne rzeczy nie układają jakbyś chciała to czy to jest totalnie wszystko w twoim życiu?
Czy to, ze musiałas szybko dorosnąc nie wykształciło w Tobie takiej pewnej zadry w sercu, ze mimo wszystko MUSISZ bo nikt za Ciebie nic nie zrobi. Ja np taką zadrę mam, to w sumie jedyne co tak naprawdę posiadam. Czego Ci nie zabierze pożar ani czyjś kaprys.
I jestem z tego dumny.
Doceń trochę siebie, nie mów tylko o tym co nie wyszło. Doceń siebie pod tym kątem co przeszłaś a jednak żyjesz, oddychasz. Przegrałaś życie? Nie, bo je nadal masz.
Na terapię idz z tymi natrętnymi myślami bo już zdecydowanie za długo powtarzasz te schematy mimo wielu już rozmów na ten temat
Re: Czuje,ze przegrałam swoje życie.
: 26 lipca 2017, o 20:48
autor: Infinte
Victor pisze: ↑26 lipca 2017, o 20:19
Musiałaś się szybko stać dorosła, to zawsze powoduje pewne braki umiejętności emocjonalnych. Ale też jest to Twoim mimo wszystko sukcesem. Przebyłąś już pewną drogę, dzieci się wychowują, coś jednak idzie do przodu.
I chociaż wiem, że męczysz się z myślami natrętnymi, że się pewne rzeczy nie układają jakbyś chciała to czy to jest totalnie wszystko w twoim życiu?
Czy to, ze musiałas szybko dorosnąc nie wykształciło w Tobie takiej pewnej zadry w sercu, ze mimo wszystko MUSISZ bo nikt za Ciebie nic nie zrobi. Ja np taką zadrę mam, to w sumie jedyne co tak naprawdę posiadam. Czego Ci nie zabierze pożar ani czyjś kaprys.
I jestem z tego dumny.
Doceń trochę siebie, nie mów tylko o tym co nie wyszło. Doceń siebie pod tym kątem co przeszłaś a jednak żyjesz, oddychasz. Przegrałaś życie? Nie, bo je nadal masz.
Na terapię idz z tymi natrętnymi myślami bo już zdecydowanie za długo powtarzasz te schematy mimo wielu już rozmów na ten temat
Jest w tym sporo prawdy ale zycie kreci sie wokol dobr tak naprawde, i pod tym katem my sie wszyscy oceniamy, tego co mamy
Re: Czuje,ze przegrałam swoje życie.
: 26 lipca 2017, o 20:49
autor: Victor
Dobra i zasoby materialne, ludzkie, miłosne to były są i będa wartości. Ale akurat to czy okreslamy swoją wartośc tylko poprzez nie, to Nasz wybór akurat
Ewentualnie Ci tak narzucono taką wizję, co nie znaczy, ze to jedyna opcja.
Re: Czuje,ze przegrałam swoje życie.
: 26 lipca 2017, o 21:18
autor: zrezygnowana
Victor pisze: ↑26 lipca 2017, o 20:49
Dobra i zasoby materialne, ludzkie, miłosne to były są i będa wartości. Ale akurat to czy okreslamy swoją wartośc tylko poprzez nie, to Nasz wybór akurat
Ewentualnie Ci tak narzucono taką wizję, co nie znaczy, ze to jedyna opcja.
To jest trochę Tak,ze faktycznie szybko musiałam dorosnąć,ale są takie momenty w moim życiu i dość często się zdarzają,ze ja nadal czuje się jak mała dziewczynka i jeszcze do niedawna płakałam jak moja mama po raz setny wyjeżdżala za granicę a mam już 32 a nie 14 lat.Czuje również do niej żal za moje dzieciństwo,ze nie zrobiła zupełnie nic aby skończyć ten domowy koszmar.Moje uczucia są strasznie mieszane.Już wtedy cierpiałam na ZOK i to były standardy(dotykania światła,mycie rąk itp itd)i nikt nie zwrócił na to uwagi a jak zwrócił to się śmiali,ze dotykam kontakty itp.Teraz cierpię bo ZOK dotyczą moich dzieci,ale pracuje nad tym staram się bynajmniej.
Re: Czuje,ze przegrałam swoje życie.
: 26 lipca 2017, o 21:30
autor: Victor
zrezygnowana pisze: ↑26 lipca 2017, o 21:18
Victor pisze: ↑26 lipca 2017, o 20:49
Dobra i zasoby materialne, ludzkie, miłosne to były są i będa wartości. Ale akurat to czy okreslamy swoją wartośc tylko poprzez nie, to Nasz wybór akurat
Ewentualnie Ci tak narzucono taką wizję, co nie znaczy, ze to jedyna opcja.
To jest trochę Tak,ze faktycznie szybko musiałam dorosnąć,ale są takie momenty w moim życiu i dość często się zdarzają,ze ja nadal czuje się jak mała dziewczynka i jeszcze do niedawna płakałam jak moja mama po raz setny wyjeżdżala za granicę a mam już 32 a nie 14 lat.Czuje również do niej żal za moje dzieciństwo,ze nie zrobiła zupełnie nic aby skończyć ten domowy koszmar.Moje uczucia są strasznie mieszane.Już wtedy cierpiałam na ZOK i to były standardy(dotykania światła,mycie rąk itp itd)i nikt nie zwrócił na to uwagi a jak zwrócił to się śmiali,ze dotykam kontakty itp.Teraz cierpię bo ZOK dotyczą moich dzieci,ale pracuje nad tym staram się bynajmniej.
Oczywiście, bo nie miałaś okazji aby obecność małej dziewczynki była równoważna do dojrzałej emocjonalnie osoby.
Żalu nie można pielęgnować ani go trzymać w nieskończoność, żal trzeba wyrazić bezpośrednio lub chociaż w liście. Kwestie dzieciństwa możesz też omówić na terapii.
Ja wiele lat miałem w sobie przewagę małego chłopca, który bał sie różnych rzeczy. Tak naprawde trzeba pewne sprawy z przeszłości powiedzieć i zostawić za sobą, nie zmienisz tego.
A małe wewnetrzne dziecko w Nas robi się mniejsze w wyniku zdobywania doświadczeń o ile za każdym razem nie robimy tego samego.
Czasem trzeba mentalnie złapac to dziecko w Nas za rekę i na własną odpowiedzialnośc coś zrobić, z przyzwoleniem na niepowodzenie, utratę czegoś. Wówczas takie doświadczenia zmieniają to, że nie ma ustawicznie przewagi w Nas małego dziecka. Ale to się dzieje z czasem lub czasem szokiem gdy coś tracimy to wtedy dzieją się zmiany szybciej
Dasz sobie radę, tylko uporządkuj trochę te tematy i tam gdzie możesz działac wiedza jaką zdobywasz działaj, tam gdzie nie, idź na terapię.
Re: Czuje,ze przegrałam swoje życie.
: 27 lipca 2017, o 08:13
autor: zrezygnowana
perła pisze: ↑26 lipca 2017, o 20:08
Hej zrezygnowana,
Zawsze tak myślisz o swoim życiu czy tylko w momencie kiedy meczy Cię nerwica?
Wiesz, kiedy ja miałam w życiu gorzej to nie było nerwicy z tak mocnymi objawami, kiedy zaczęło mi się wszystko układać to ta cholera nie dawała mi spokoju. Terapeuci się pytali jakie mam problemy a ja im odpowiadałam ze moim największym problemem jest nerwica i stany depresyjne zwalające mnie z nóg i wszystkie objawy z tym związane oczywiście na czele z myślami rezygnacyjnymi. I w końcu zastanawiałam się dlaczego tak jest? Czemu właśnie teraz ta choroba mnie meczy kiedy wszystko jest lepiej, kiedy wyszłam z tego domu rodzinnego i doszłam do wniosku ze nerwica coś chce ode mnie. To dzieje się po to żebym w końcu zaczęła nad sobą, swoim myśleniem pracować, żebym wkońcu nauczyła się cieszyć życiem, myśleć pozytywnie, przestać się bać, zrozumieć siebie, zrozumieć i dystansować emocję a przede wszstkim pozwolić im płynąć. I choć jest to trudne bo nerwica to nawyk to trzeba pracować nad tym stale i ciągle zeby go zmienić. Zastanów się kochana czemu u Ciebie tak się dzieje. Pozwól sobie znaleźć jakieś pozytywy mimo ze wiem jak jest trudno o to w stanie lękowym.
Spróbuj skupić się na sobie. Mówisz, że do niczego nie doszłaś: a wychowywanie dzieci? przecież to jest stała praca. Wiesz ile teraz dziewczyn nie potrafi sprzątać czy zająć sie domem. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Podnosiłaś się po każdym kryzysie. Czemu tak dużo tych związków? Nie potrafiłaś być sama? Może odpowiedz sobie na te pytania.
Każde rozstanie przezywalam jednakowo...wyłam jak lessi.Nie potrafiłam być sama i nie chodzi mi o sprawy łóżkowe lecz o przytulenie się do kogoś kogo kocham bardzo potrzebowałam bliskosci, zrozumienia i często było to wykorzystywane przeciwko mnie za szybko pokazywałam,ze mi zależy i to był błąd który powtarzałem.Dzieciaczki owszem są dla mnie wszystkim I nie wyobrażam sobie życia bez nich, ale z drugiej strony nie potrafię się cieszyć macierzyństwem od momentu gdy odpadły mnie pierwsze natrętne przerażające myśli czyli pół godziny po urodzeniu synka 6 lat temu i to dosłownie pół godziny jak nie szybciej...