Co mi jest? Prośba o pomoc.
: 3 marca 2017, o 14:35
Witam
Nie wiem czy to temat na to konkretne forum, w razie czego proszę moderatorów o przeniesienie go.
Mam pewien problem. Coś ze mną jest nie w porządku, ale nie wiem co. Dlatego proszę - może ktoś zetknął się z czymś podobnym i chociaż ukierunkuje moje dalsze poszukiwania.
Mam 30 lat. Jestem mężczyzną. Chciałbym pozostać anonimowy. Z uwagi na miejsce pracy, możliwość ewentualnych zaburzeń psychicznych lub neurologicznych byłaby wielkim kłopotem (aczkolwiek nie pracuję np. jako kierowca i nie mam bezpośredniego wpływu na zdrowie innych). Ogólnie uważam się za osobę w miarę zdrową i jako tako trzeźwo patrzącą na świat, choć może ciut bardziej nerwową od średniej społecznej, jednak staram się tego nie okazywać publicznie.
Z moim problemem borykam się od dziecka. Dopiero od jakiegoś czasu (z uwagi na pracę) zaczyna mi on bardziej przeszkadzać.
Trudno to opisać. Kiedy zaczynam coś robić. Bardzo trudno jest mi się skupić na jednej czynności przez dłuższy czas. Jest to możliwe, ale wymaga sporego samozaparcia i wysiłku. Bardzo często wtedy się rozpraszam. Zdarzają mi się momenty kiedy zaczynam napinać swoje ciało. Moje ręce zginam przed sobą (coś jak pięściarz, tylko, że nie zaciskam pięści) i zaczynam nimi drżeć (nie drżą same) bardzo często towarzyszy temu grymas na twarzy, mrużenie oczu i wypuszczanie powietrza z syczącym dźwiękiem przez niemal zaciśnięte zęby. Niekiedy (być może to drugi etap "ataku"?) zaczynam bardzo szybko ruszać palcami u rąk jednocześnie znów napinając swoje ciało. Czasem zdarza się, że po tym etapie (3 etap napięcia?) zaczynam bardzo szybko wykonywać całymi dłońmi ruch "wkręcania żarówki". Jeżeli leży w moim zasięgu jakaś kartka to chwytam ją jedną z rąk (najczęściej w dwa palce) i zaczynam nią również przed sobą "drżeć", trząść (to drżenie jest dość szybkie szacuję że ok 5-10 Hz, ale niewielkie, kartka przesuwa się w powietrzu najwyżej o kilka centymetrów). Na moich biurkach leżą charakterystyczne, "pogięte" kartki z wymiętolonymi od trzymania brzegami, zwłaszcza rogami.
Mam dość bujną wyobraźnię. W czasie tych moich "ataków" najczęściej wyobrażam sobie jakieś sceny, tak jakbym czytał książkę lub odtwarzał wymyślany właśnie film. Te wyobrażenia zazwyczaj są powodem takiego mojego zachowania (tych "ataków").
Bardzo się skupiając mogę to przerwać, ale najczęściej to zaraz wraca. Dopiero kiedy odejdę w inne miejsce, najlepiej do ludzi to ustaje, choć we mnie jeszcze przez jakiś czas się tłucze i wewnętrzne napięcie rośnie.
Takie "ataki" mogą pojawiać się nawet kilka, kilkanaście razy dziennie (zwłaszcza kiedy robię coś dla mnie ważnego i mogącego dać dodatkowy profit lub satysfakcję) i trwać łącznie nawet godzinę lub dłużej. Dochodzi do nich kiedy jestem sam. Jakoś mam tą świadomość i przy ludziach tego nie robię. Mam żonę i dzieci, ale nawet one (przynajmniej tak mi się wydaje) nie wiedzą o moim problemie. Tylko moja mama kiedyś w dzieciństwie zdołała mnie przyuważyć, ale wzięła to za nerwowy odruch dziecka przy zabawie.
Obawiam się udać z tym do jakiegoś specjalisty, bo żyjąc w małym miasteczku, taka informacja bardzo szybko rozeszła by się i mógłbym mieć problemy w pracy, ze znajomymi itp.
Jeżeli ktokolwiek spotkał się z czymś podobnym bardzo proszę o pomoc!
To nie daje mi normalnie funkcjonować, mógłbym zrobić dużo więcej w życiu, gdybym mógł się pozbyć tego "problemu" lub chociaż jakoś go "wytłumić", zmniejszyć skalę.
Może dodam jeszcze, że przytrafia mi się się, że pojawia się to najczęściej kiedy jestem podekscytowany (np, że uda mi się coś osiągnąć itp. lub w podobnym stanie) i może w tym cały problem. Tylko wtedy jak pozbyć się tego nadmiernego podekscytowania byle głupstwami?
Z góry bardzo dziękuję za każdą pomoc. N.
Nie wiem czy to temat na to konkretne forum, w razie czego proszę moderatorów o przeniesienie go.
Mam pewien problem. Coś ze mną jest nie w porządku, ale nie wiem co. Dlatego proszę - może ktoś zetknął się z czymś podobnym i chociaż ukierunkuje moje dalsze poszukiwania.
Mam 30 lat. Jestem mężczyzną. Chciałbym pozostać anonimowy. Z uwagi na miejsce pracy, możliwość ewentualnych zaburzeń psychicznych lub neurologicznych byłaby wielkim kłopotem (aczkolwiek nie pracuję np. jako kierowca i nie mam bezpośredniego wpływu na zdrowie innych). Ogólnie uważam się za osobę w miarę zdrową i jako tako trzeźwo patrzącą na świat, choć może ciut bardziej nerwową od średniej społecznej, jednak staram się tego nie okazywać publicznie.
Z moim problemem borykam się od dziecka. Dopiero od jakiegoś czasu (z uwagi na pracę) zaczyna mi on bardziej przeszkadzać.
Trudno to opisać. Kiedy zaczynam coś robić. Bardzo trudno jest mi się skupić na jednej czynności przez dłuższy czas. Jest to możliwe, ale wymaga sporego samozaparcia i wysiłku. Bardzo często wtedy się rozpraszam. Zdarzają mi się momenty kiedy zaczynam napinać swoje ciało. Moje ręce zginam przed sobą (coś jak pięściarz, tylko, że nie zaciskam pięści) i zaczynam nimi drżeć (nie drżą same) bardzo często towarzyszy temu grymas na twarzy, mrużenie oczu i wypuszczanie powietrza z syczącym dźwiękiem przez niemal zaciśnięte zęby. Niekiedy (być może to drugi etap "ataku"?) zaczynam bardzo szybko ruszać palcami u rąk jednocześnie znów napinając swoje ciało. Czasem zdarza się, że po tym etapie (3 etap napięcia?) zaczynam bardzo szybko wykonywać całymi dłońmi ruch "wkręcania żarówki". Jeżeli leży w moim zasięgu jakaś kartka to chwytam ją jedną z rąk (najczęściej w dwa palce) i zaczynam nią również przed sobą "drżeć", trząść (to drżenie jest dość szybkie szacuję że ok 5-10 Hz, ale niewielkie, kartka przesuwa się w powietrzu najwyżej o kilka centymetrów). Na moich biurkach leżą charakterystyczne, "pogięte" kartki z wymiętolonymi od trzymania brzegami, zwłaszcza rogami.
Mam dość bujną wyobraźnię. W czasie tych moich "ataków" najczęściej wyobrażam sobie jakieś sceny, tak jakbym czytał książkę lub odtwarzał wymyślany właśnie film. Te wyobrażenia zazwyczaj są powodem takiego mojego zachowania (tych "ataków").
Bardzo się skupiając mogę to przerwać, ale najczęściej to zaraz wraca. Dopiero kiedy odejdę w inne miejsce, najlepiej do ludzi to ustaje, choć we mnie jeszcze przez jakiś czas się tłucze i wewnętrzne napięcie rośnie.
Takie "ataki" mogą pojawiać się nawet kilka, kilkanaście razy dziennie (zwłaszcza kiedy robię coś dla mnie ważnego i mogącego dać dodatkowy profit lub satysfakcję) i trwać łącznie nawet godzinę lub dłużej. Dochodzi do nich kiedy jestem sam. Jakoś mam tą świadomość i przy ludziach tego nie robię. Mam żonę i dzieci, ale nawet one (przynajmniej tak mi się wydaje) nie wiedzą o moim problemie. Tylko moja mama kiedyś w dzieciństwie zdołała mnie przyuważyć, ale wzięła to za nerwowy odruch dziecka przy zabawie.
Obawiam się udać z tym do jakiegoś specjalisty, bo żyjąc w małym miasteczku, taka informacja bardzo szybko rozeszła by się i mógłbym mieć problemy w pracy, ze znajomymi itp.
Jeżeli ktokolwiek spotkał się z czymś podobnym bardzo proszę o pomoc!
To nie daje mi normalnie funkcjonować, mógłbym zrobić dużo więcej w życiu, gdybym mógł się pozbyć tego "problemu" lub chociaż jakoś go "wytłumić", zmniejszyć skalę.
Może dodam jeszcze, że przytrafia mi się się, że pojawia się to najczęściej kiedy jestem podekscytowany (np, że uda mi się coś osiągnąć itp. lub w podobnym stanie) i może w tym cały problem. Tylko wtedy jak pozbyć się tego nadmiernego podekscytowania byle głupstwami?
Z góry bardzo dziękuję za każdą pomoc. N.