2 alter-ego.
: 19 stycznia 2016, o 20:32
Hi ladies... and gentleman's. Obecnie mieszkam w woj. dolnośląskim - w niewielkiej mieścinie, ale do rzeczy.
Moim problemem było to, że miałem różnego rodzaju schizy, od widziadeł po amnezję czy nawet dezorientację całkowitą ( wchodzę do swojego domu i zaczynam odczuwać lęk bo nie wiem gdzie jestem i co to za miejsce ). Po kilku mocnych przeżyciach wylądowałem tu gdzie teraz. Podjąłem pracę ( dorywczą ) łapie jakiś tam kontakt z ludźmi, niby gitara gra, ale...
Budzę się i mam dosyć. Łzy wylewają się hektolitrami, głowa od myśli zaraz ma eksplodować mimo, że tak naprawdę jest wszystko okej; jest praca, jakaś pensja, rodzina, która pomaga jak może, załatwiłem sobie karnet darmowy na basen nawet. Zakładam słuchawki, włączam wybrane utwory i katuje swój mózg smutkiem, wsiadam do autobusu, zajmuję miejsce, zamykam oczy, gdy nagle...
Budzę się i jest inaczej. Cały świat stoi przede mną otworem. Ludzie patrzą na mnie z uwagą, a ja uśmiecham się w duchu mówiąc '' jestem zajebisty ''. Zagaduję ludzi, podrywam dziewczyny, świat zaczyna dostrzegać moją personę. Wysiadam z autobusu, idę pewnym siebie krokiem w najbardziej zagrożone miejsce, gdzie nikt o zdrowych zmysłach by nie podążył tym tropem i... zdobywam ' kumpli '. Jedzą mi z ręki lamusy ( np. dresy ). Po jakimś czasie dochodzę do wniosku, że trzeba zakręcić się gdzieś wyżej, wbijam więc do biura, zaczynam gadkę-bajerkę, i nagle...
Gasnę. Robię się tyci, nie wiem co mam zrobić i powiedzieć, wychodzę w popłochu.
Z początku to było regularne zachowanie. Jeśli przez cały dzień byłem wesoły i pewny siebie, to następnego dnia byłem smutny i miałem się za totalne zero, ale gdy teraz w najmniej oczekiwanym i zwłaszcza pożądanym momencie targa mną 'coś' jest to problemem.
Co zrobić? Szukałem informacji na ten temat - chyba jestem pieprzonym ewenementem. Zacząłem interesować się psychologią by zgłębić wiedzę oraz całkiem możliwe, że i samoświadomość.
Na odchodne dodam, iż dzisiaj wszystko mnie wkurvia, a ludzie bezwzględnie manipulują mną, czuję się słaby bo gdyby tak nie było to ten post nie powstałby.
Moim problemem było to, że miałem różnego rodzaju schizy, od widziadeł po amnezję czy nawet dezorientację całkowitą ( wchodzę do swojego domu i zaczynam odczuwać lęk bo nie wiem gdzie jestem i co to za miejsce ). Po kilku mocnych przeżyciach wylądowałem tu gdzie teraz. Podjąłem pracę ( dorywczą ) łapie jakiś tam kontakt z ludźmi, niby gitara gra, ale...
Budzę się i mam dosyć. Łzy wylewają się hektolitrami, głowa od myśli zaraz ma eksplodować mimo, że tak naprawdę jest wszystko okej; jest praca, jakaś pensja, rodzina, która pomaga jak może, załatwiłem sobie karnet darmowy na basen nawet. Zakładam słuchawki, włączam wybrane utwory i katuje swój mózg smutkiem, wsiadam do autobusu, zajmuję miejsce, zamykam oczy, gdy nagle...
Budzę się i jest inaczej. Cały świat stoi przede mną otworem. Ludzie patrzą na mnie z uwagą, a ja uśmiecham się w duchu mówiąc '' jestem zajebisty ''. Zagaduję ludzi, podrywam dziewczyny, świat zaczyna dostrzegać moją personę. Wysiadam z autobusu, idę pewnym siebie krokiem w najbardziej zagrożone miejsce, gdzie nikt o zdrowych zmysłach by nie podążył tym tropem i... zdobywam ' kumpli '. Jedzą mi z ręki lamusy ( np. dresy ). Po jakimś czasie dochodzę do wniosku, że trzeba zakręcić się gdzieś wyżej, wbijam więc do biura, zaczynam gadkę-bajerkę, i nagle...
Gasnę. Robię się tyci, nie wiem co mam zrobić i powiedzieć, wychodzę w popłochu.
Z początku to było regularne zachowanie. Jeśli przez cały dzień byłem wesoły i pewny siebie, to następnego dnia byłem smutny i miałem się za totalne zero, ale gdy teraz w najmniej oczekiwanym i zwłaszcza pożądanym momencie targa mną 'coś' jest to problemem.
Co zrobić? Szukałem informacji na ten temat - chyba jestem pieprzonym ewenementem. Zacząłem interesować się psychologią by zgłębić wiedzę oraz całkiem możliwe, że i samoświadomość.
Na odchodne dodam, iż dzisiaj wszystko mnie wkurvia, a ludzie bezwzględnie manipulują mną, czuję się słaby bo gdyby tak nie było to ten post nie powstałby.