Pustka w głowie- kto raz umarł, ten się dowie.
: 14 sierpnia 2015, o 22:19
Zakładam ten temat jako efekt kompromisu pomiędzy mną a władzą. ^ ^
Niniejszy tekst ma swoje źródło w pustce oraz wynika z pustej głowy. Przed użyciem wstrząśnij.
Ona trwa...
To jak nieproszony spokój mieszany z pobudzeniem sensorycznym...
Wracając do tematu... czuje się jakbym wracał od pewnego czasu, jakby wszystko się wywróciło do góry nogami. Wracał przez wspomnienia, poznawał swoje najmroczniejsze ja. Jakbym przechodził przez to miejsce, którego nazwy tutaj nie można wymawiać
Swoją drogą, nadopiekuńcze to forum, czy przypadkiem nie będzie to zmniejszało odporności na tzw brudną prawdę? Taką wypartą część siebie, którą zamykamy w p..... (no wiecie gdzie...^ ^), gdy mamy przeróżne objawy, a jednym z nich jest np widzenie siebie w innych, zrozumienie(własne) wszelakich kwestii i silne utożsamianie się z pewnymi, czasem z takimi, na które trzeba uważać. Z takimi wspomnieniami, które nie chcemy aby się spełniły. Które jednak zapisały się w pamięci i trwają... Nawet gdy nie pochodzą od nas. Przenikają, a w następstwach zabijają. Metaforycznie i dosłownie, statystyki przerażają... Tak wielu jej nie rozumie i ją ponagla, skoro tak wielu jej pragnie- nie ma co się dziwić. Pozostawia po sobie przestrzeń do zapełnienia, posiada dwa bieguny i równie ekstremalną strefę równikową. I gdy się stanie pomiędzy, w swoim młodym świecie, to czuć jak to nic jest wszystkim co mamy. Jak to nic może przeszkadzać innym, a w tym nawet nam samym.
Gdy wypalamy się poznając prawdę i im bliżej jej jesteśmy, tym większy rzucamy cień.
Okej, ale to już było, się rozgadałem. Chodzi mi o to, że chciałem dostęp do czata ^ ^ Chciałem w celach terapeutycznych się "pootwierać".
Czy to można uznać jako 10 postów już? ^ ^
Jeszcze pytanko:
Co zrobić jak się widzi tak, a nie inaczej, i gdy już jest pewność co do braku powrotu. Gdy te wszystkie terapeutyczne kruczki nie przemawiają silniej niż to co siedzi w środku i gdy liczymy jedynie na zrozumienie wśród swoich, którzy wydają się nam obcy, lecz widzą to odwrotnie... Jestem po prostu ciekawy czy ktoś coś ma podobnie, bo słyszałem już wiele podobnych przypadków... W zasadzie dalsza wyimaginowana rozmowa prowadziłaby do niczego.
A więc styka, to zdecydowanie zbyt wiele jak na nic.
Niniejszy tekst ma swoje źródło w pustce oraz wynika z pustej głowy. Przed użyciem wstrząśnij.
Ona trwa...
To jak nieproszony spokój mieszany z pobudzeniem sensorycznym...
Wracając do tematu... czuje się jakbym wracał od pewnego czasu, jakby wszystko się wywróciło do góry nogami. Wracał przez wspomnienia, poznawał swoje najmroczniejsze ja. Jakbym przechodził przez to miejsce, którego nazwy tutaj nie można wymawiać

Swoją drogą, nadopiekuńcze to forum, czy przypadkiem nie będzie to zmniejszało odporności na tzw brudną prawdę? Taką wypartą część siebie, którą zamykamy w p..... (no wiecie gdzie...^ ^), gdy mamy przeróżne objawy, a jednym z nich jest np widzenie siebie w innych, zrozumienie(własne) wszelakich kwestii i silne utożsamianie się z pewnymi, czasem z takimi, na które trzeba uważać. Z takimi wspomnieniami, które nie chcemy aby się spełniły. Które jednak zapisały się w pamięci i trwają... Nawet gdy nie pochodzą od nas. Przenikają, a w następstwach zabijają. Metaforycznie i dosłownie, statystyki przerażają... Tak wielu jej nie rozumie i ją ponagla, skoro tak wielu jej pragnie- nie ma co się dziwić. Pozostawia po sobie przestrzeń do zapełnienia, posiada dwa bieguny i równie ekstremalną strefę równikową. I gdy się stanie pomiędzy, w swoim młodym świecie, to czuć jak to nic jest wszystkim co mamy. Jak to nic może przeszkadzać innym, a w tym nawet nam samym.
Gdy wypalamy się poznając prawdę i im bliżej jej jesteśmy, tym większy rzucamy cień.
Okej, ale to już było, się rozgadałem. Chodzi mi o to, że chciałem dostęp do czata ^ ^ Chciałem w celach terapeutycznych się "pootwierać".
Czy to można uznać jako 10 postów już? ^ ^
Jeszcze pytanko:
Co zrobić jak się widzi tak, a nie inaczej, i gdy już jest pewność co do braku powrotu. Gdy te wszystkie terapeutyczne kruczki nie przemawiają silniej niż to co siedzi w środku i gdy liczymy jedynie na zrozumienie wśród swoich, którzy wydają się nam obcy, lecz widzą to odwrotnie... Jestem po prostu ciekawy czy ktoś coś ma podobnie, bo słyszałem już wiele podobnych przypadków... W zasadzie dalsza wyimaginowana rozmowa prowadziłaby do niczego.
A więc styka, to zdecydowanie zbyt wiele jak na nic.