Znajomość z borderem
: 15 lipca 2015, o 16:40
Jestem od wczoraj użytkowniczką Waszego forum.
Dlatego, że sama choruję na szereg nerwic. Ale w tym dziale, chciałam się z czegoś zwierzyć.
Od początku powinnam zacząć . Byłam bardzo chora z powodu silnie kumulowanego stresu, w wyniku tego dostałam paraliżu i straciłam mowę.
Wszystkiego uczyłam się od nowa. Dzisiaj[ 15 lat po] chodzę o kulach i mam wadę wymowy.
Jestem samotną osobą ,nie mam faceta od 15 lat, maż się ze mną rozwiódł zaraz jak zachorowałam.
Nigdy nie nawiązałam bliżej relacji z facetem przez internet [ w sumie to żadnej] Mam niską samocenę, nie uważam, że ktoś by mógł sie mną zainteresować ,bo jestem gorsza= chora.
Pół roku temu poznałam faceta, z ktorym "zaskoczyło" od pierwszych zadań. Był moim kumplem, potem przyjacielem. Z racji tego, że jest żonaty nie pozwoliłabym sobie zacząć Go zaczepiać pod względem romansu. Zwierzał mi się, miał border, nie leczone, był nie raz w szpitalu psychiatrycznym.
Zaczął pierwszy zwracać się do mnie " Kochanie "" Kocham Cię " Uwielbiam Cię" " Jesteś idealna" Imponujesz mi "i dziesiątki innych podobnych, dzięki którym ja ta " gorsza" czułam się piekna ,mądra ,cudowna ,kochana i potrzebna. Miałam do Niego dzwonić na skype, bo to moja fobia rozmowa z kimś[ z powodu mojej wymowy] nie doszło do tego, bo co chciałam dzwonić to jakoś dziwnie awantury wywoływał, na inny temat, nie związany z tym.
Ostatnie kilka tyg kłóciliśmy się często. On raz był zupełnie logiczny ,a raz zachowywał się jak dziecko ,które boi się, że ktoś mu zabierze jego ulubioną zabawkę[ mnie]
Był zazdrosny chorobliwie[ o jedno zdanie w komentarzu do kumpla np] potrafił robić awantury " Ty ze mną piszesz a do niego się zwracasz??" i ja się głównie tłumaczyłam, ze strachu, że zostawi mnie, bo komu będę potrzebna i tak uwielbiana?
Były smsy od Niego w ciągu dnia, zapewnienia o jego miłości tęsknocie. Miałam się z nim spotkać za miesiąć, planował to spotkanie mimo, że mieszkał w Irlandii[ ja w kraju] .
Jednego dnia był dziwny, napisał że żle ulokowałam uczucia, że on ma żonę, że dzieci ,że dom i mieszka 2,500 km ode mnie. Przełknęłam to, w późniejszej rozmowie napisałam " Jak się spotkamy i kiedyś mnie zostawisz, nie wiem czy dam sobie z tym radę" to wywołało furię u Niego. Napisał że spotkamy się tylko na kawę i kolację , nie będzie żadnego seksu, on nie jest zbokiem z netu i milion innych ,które powodowały ,że mi szczęka opadała.. napisałam tylko, że nie będę Go więcej męczyć i wyłaczyłam fb... nie byłam tam od soboty, boje się włączyć ,nie wiem boje sie jego próśb czy tego że się przestanie odzywać? Wiem jedno ,że nie mam ochoty się z Nim widzieć, boje się Go. Nie mogę sobie dać rady z tymi uczuciami, kochana i podziwiana ,najwazniejsza nagle jestem dla niego -kim? Telefon wyłączyłam, nie wiem czy się probował kontaktować.
Dlatego, że sama choruję na szereg nerwic. Ale w tym dziale, chciałam się z czegoś zwierzyć.
Od początku powinnam zacząć . Byłam bardzo chora z powodu silnie kumulowanego stresu, w wyniku tego dostałam paraliżu i straciłam mowę.
Wszystkiego uczyłam się od nowa. Dzisiaj[ 15 lat po] chodzę o kulach i mam wadę wymowy.
Jestem samotną osobą ,nie mam faceta od 15 lat, maż się ze mną rozwiódł zaraz jak zachorowałam.
Nigdy nie nawiązałam bliżej relacji z facetem przez internet [ w sumie to żadnej] Mam niską samocenę, nie uważam, że ktoś by mógł sie mną zainteresować ,bo jestem gorsza= chora.
Pół roku temu poznałam faceta, z ktorym "zaskoczyło" od pierwszych zadań. Był moim kumplem, potem przyjacielem. Z racji tego, że jest żonaty nie pozwoliłabym sobie zacząć Go zaczepiać pod względem romansu. Zwierzał mi się, miał border, nie leczone, był nie raz w szpitalu psychiatrycznym.
Zaczął pierwszy zwracać się do mnie " Kochanie "" Kocham Cię " Uwielbiam Cię" " Jesteś idealna" Imponujesz mi "i dziesiątki innych podobnych, dzięki którym ja ta " gorsza" czułam się piekna ,mądra ,cudowna ,kochana i potrzebna. Miałam do Niego dzwonić na skype, bo to moja fobia rozmowa z kimś[ z powodu mojej wymowy] nie doszło do tego, bo co chciałam dzwonić to jakoś dziwnie awantury wywoływał, na inny temat, nie związany z tym.
Ostatnie kilka tyg kłóciliśmy się często. On raz był zupełnie logiczny ,a raz zachowywał się jak dziecko ,które boi się, że ktoś mu zabierze jego ulubioną zabawkę[ mnie]
Był zazdrosny chorobliwie[ o jedno zdanie w komentarzu do kumpla np] potrafił robić awantury " Ty ze mną piszesz a do niego się zwracasz??" i ja się głównie tłumaczyłam, ze strachu, że zostawi mnie, bo komu będę potrzebna i tak uwielbiana?
Były smsy od Niego w ciągu dnia, zapewnienia o jego miłości tęsknocie. Miałam się z nim spotkać za miesiąć, planował to spotkanie mimo, że mieszkał w Irlandii[ ja w kraju] .
Jednego dnia był dziwny, napisał że żle ulokowałam uczucia, że on ma żonę, że dzieci ,że dom i mieszka 2,500 km ode mnie. Przełknęłam to, w późniejszej rozmowie napisałam " Jak się spotkamy i kiedyś mnie zostawisz, nie wiem czy dam sobie z tym radę" to wywołało furię u Niego. Napisał że spotkamy się tylko na kawę i kolację , nie będzie żadnego seksu, on nie jest zbokiem z netu i milion innych ,które powodowały ,że mi szczęka opadała.. napisałam tylko, że nie będę Go więcej męczyć i wyłaczyłam fb... nie byłam tam od soboty, boje się włączyć ,nie wiem boje sie jego próśb czy tego że się przestanie odzywać? Wiem jedno ,że nie mam ochoty się z Nim widzieć, boje się Go. Nie mogę sobie dać rady z tymi uczuciami, kochana i podziwiana ,najwazniejsza nagle jestem dla niego -kim? Telefon wyłączyłam, nie wiem czy się probował kontaktować.