Samoograniczenia wynikające z autohipnozy
: 31 sierpnia 2023, o 15:38
Mam 30 lat. Mam zdiagnozowane OCD, mieszane zaburzenia osobowości i Hashimoto.
W wieku gdy chodziłem do szkoły podstawowej wprowadzałem siebie w stany transowe w celu zinternalizowania samoograniczających programów. Udało się. Zrobiłem to z kilku powodów, o których nie chce mi się teraz o tym pisać. Gdy wchodziłem w odmienny stan świadomości bądź to "wyłapywałem" energię z nad głowy, bądź skupiałem się na emocjach które czułem, a następnie tą energię lokalizowałem w danym miejscu w ciele, następnie łączyłem myśli które chciałem zinternalizować z tą energią/z tymi emocjami, a następnie asymilowałem w danej części ciała. W ten sposób dane myśli stawały się częścią mnie na poziome podświadomym. Nie czytałem tego w żadnych książkach, ani nikt mnie tego nie uczył. Czasami internalizowałem jakieś przekonania bez wprowadzania się w trans tylko łącząc energię z gniewem i asymilując je. Czasem też po prostu mantrowałem pewne zdania. Wykonałem kawał dobrej roboty. Mam 30 lat i chcę już pójść dalej, ale nie potrafię. Powodami czemu nie mogę ruszyć są jedne z tych przekonań:
- Odhipnotyzowanie się musi być dla mnie niemożliwe.
- Gdy już będę moje programy będą działać, wprowadzenie Siebie w trans musi dla mnie być niemożliwe.
- Osiąganie sukcesów musi być dla mnie niemożliwe.
- Jeśli mam wielkie trudności ze zrealizowaniem jakiegoś problemu, a mimo to dzięki heroicznej wytrwałości go osiągnę, to po jego osiągnięciu muszę być w tej rzeczy jeszcze gorszy, i osiągnięcie tego samego jeszcze raz musi być dla mnie trudniejsze niż ostatnio. (To działa, im więcej sukcesów osiągnę tym mój stan jest gorszy, najpierw jest wypalenie, wyczerpanie, potem przechodzi, ale jest gorzej niż przed osiągnięciem sukcesu).
Pozostałe ograniczenia które zinternalizowałem to:
- Muszą boleć mnie ramiona jak się uczę.
- Uczenie się musi być dal mnie zbyt męczące, żebym się nie uczył.
- Muszę być leniem.
- Muszę być nieudacznikiem.
- Muszę być ofermą.
- Muszę być karany za odnoszenie sukcesów. (Po odniesieniu sukcesów często po prostu czuję się źle, albo zdarzają mi się często irytujące wypadki trigerujące moje OCD.)
- Muszę być szalony.
- Muszę być chory psychicznie.
Listę powyżej będę aktualizował, jak będę sobie przypominał kolejne programy. Były ich dzisiątki. Niektórymi nie chcę się dzielić.
Praca dla mnie jest ekwiwalentem uczenia się i mam ogromne problemy z systematycznym pracowaniem tak jak z systematycznym uczeniem się. Nie mam zawodu, miałem zrobiony kurs na operatora wózków widłowych i raz byłem w takiej pracy, ale taka patologia tam robiła, dorośli ludzie o mentalności gimnazjum. Nigdy więcej nie próbowałem tego zawodu. Myślałem żeby zostać programistą. Wiem, że intelektualnie jestem w stanie temu sprostać, ale przez powyższe programy nie jestem w stanie tego zrobić.
Chodzę do psychiatry i psychoterapeuty. Biorę antydepresanty na OCD. Większość psychoterapeutów to kpina, teraz jestem u najlepszego terapeuty do którego chodziłem i nie ma postępów, ale przynajmniej nie jest bezczelna i mogę się wygadać. Sugerowała coś, że może jeśli chodzi o leki to może leki przeciwpsychotyczne może by mogły pomóc. Tego wątku nie poruszam, bo na to jest osobny dział na forum. W każdym razie byłem ostatnio u psychiatry i nie przepisał leków przeciwpsychotycznych chociaż miałem nadzieje, że przepisze, że spróbuję i może przepisze, a jak nie to kilka miesięcy zmarnowanych, ale i tak są wszystkie zmarnowane więc czemu nie.
W wieku gdy chodziłem do szkoły podstawowej wprowadzałem siebie w stany transowe w celu zinternalizowania samoograniczających programów. Udało się. Zrobiłem to z kilku powodów, o których nie chce mi się teraz o tym pisać. Gdy wchodziłem w odmienny stan świadomości bądź to "wyłapywałem" energię z nad głowy, bądź skupiałem się na emocjach które czułem, a następnie tą energię lokalizowałem w danym miejscu w ciele, następnie łączyłem myśli które chciałem zinternalizować z tą energią/z tymi emocjami, a następnie asymilowałem w danej części ciała. W ten sposób dane myśli stawały się częścią mnie na poziome podświadomym. Nie czytałem tego w żadnych książkach, ani nikt mnie tego nie uczył. Czasami internalizowałem jakieś przekonania bez wprowadzania się w trans tylko łącząc energię z gniewem i asymilując je. Czasem też po prostu mantrowałem pewne zdania. Wykonałem kawał dobrej roboty. Mam 30 lat i chcę już pójść dalej, ale nie potrafię. Powodami czemu nie mogę ruszyć są jedne z tych przekonań:
- Odhipnotyzowanie się musi być dla mnie niemożliwe.
- Gdy już będę moje programy będą działać, wprowadzenie Siebie w trans musi dla mnie być niemożliwe.
- Osiąganie sukcesów musi być dla mnie niemożliwe.
- Jeśli mam wielkie trudności ze zrealizowaniem jakiegoś problemu, a mimo to dzięki heroicznej wytrwałości go osiągnę, to po jego osiągnięciu muszę być w tej rzeczy jeszcze gorszy, i osiągnięcie tego samego jeszcze raz musi być dla mnie trudniejsze niż ostatnio. (To działa, im więcej sukcesów osiągnę tym mój stan jest gorszy, najpierw jest wypalenie, wyczerpanie, potem przechodzi, ale jest gorzej niż przed osiągnięciem sukcesu).
Pozostałe ograniczenia które zinternalizowałem to:
- Muszą boleć mnie ramiona jak się uczę.
- Uczenie się musi być dal mnie zbyt męczące, żebym się nie uczył.
- Muszę być leniem.
- Muszę być nieudacznikiem.
- Muszę być ofermą.
- Muszę być karany za odnoszenie sukcesów. (Po odniesieniu sukcesów często po prostu czuję się źle, albo zdarzają mi się często irytujące wypadki trigerujące moje OCD.)
- Muszę być szalony.
- Muszę być chory psychicznie.
Listę powyżej będę aktualizował, jak będę sobie przypominał kolejne programy. Były ich dzisiątki. Niektórymi nie chcę się dzielić.
Praca dla mnie jest ekwiwalentem uczenia się i mam ogromne problemy z systematycznym pracowaniem tak jak z systematycznym uczeniem się. Nie mam zawodu, miałem zrobiony kurs na operatora wózków widłowych i raz byłem w takiej pracy, ale taka patologia tam robiła, dorośli ludzie o mentalności gimnazjum. Nigdy więcej nie próbowałem tego zawodu. Myślałem żeby zostać programistą. Wiem, że intelektualnie jestem w stanie temu sprostać, ale przez powyższe programy nie jestem w stanie tego zrobić.
Chodzę do psychiatry i psychoterapeuty. Biorę antydepresanty na OCD. Większość psychoterapeutów to kpina, teraz jestem u najlepszego terapeuty do którego chodziłem i nie ma postępów, ale przynajmniej nie jest bezczelna i mogę się wygadać. Sugerowała coś, że może jeśli chodzi o leki to może leki przeciwpsychotyczne może by mogły pomóc. Tego wątku nie poruszam, bo na to jest osobny dział na forum. W każdym razie byłem ostatnio u psychiatry i nie przepisał leków przeciwpsychotycznych chociaż miałem nadzieje, że przepisze, że spróbuję i może przepisze, a jak nie to kilka miesięcy zmarnowanych, ale i tak są wszystkie zmarnowane więc czemu nie.