Strona 1 z 1

Jestem zależny i wiem że to problem ale nie bardzo chcę to zmienić...

: 7 czerwca 2019, o 16:38
autor: memorymember
W sumie to głupi będzie może trochę temat ale jestem ciekawy czy ktoś jest tu z osobowością zależną i był wychowywany pod kloszem. Ogólnie od 3 miesięcy poprzez terapię i materiały forumowe zrobiłem w sprawie nerwicy ogromny postęp. Tak naprawdę strach przed schizofrenią i opętaniem zniknął. Somatyka, która temu towarzyszyła tak samo. Podziałałem głównie na obawy i moja jazda nerwicowa sprowadza się teraz do krótkotrwałej analizy rano czy wszystko jest dobrze a potem spokój. Na tą chwilową analizę przyzwalam bo wiem, że tak ma być. Dwa dni temu miałem spadek samopoczucia i podniosłem się natychmiastowo z niego. Odnoszę pewność, że moja wkręta ta z początku ma się w zasadzie ku końcowi. Wychodzi jednak kolejna sprawa czyli mój sposób bycia bardzo zależny od innych. W dużym stopniu od rodziców, dziewczyny i pewnych przyzwyczajeń. Nie wyobrażam sobie jakbym żył jakby rodziców zabrakło. I nie tylko z powodu tego, że ich kocham (to oczywiście też) ale ze strachu jakbym miał sobie poradzić. Ma to wszystko spore rozmiary i jestem tego świadomy. Z drugiej strony w ogóle nie wiem czy chcę to zmieniać a może się po prostu boję i zastanawiam się czy bez zmiany tego, nerwica mi może kiedyś powrócić? Czy jest ktoś kto żyje tak zależnie i nie ma nawrotów zaburzeń? Wiktor (któremu okropnie dziękuję) bo to do niego chodziłem i nadal chodzę na terapię sugeruje zrobić z tym porządek ale jak będzie to moja decyzja. A ja własnie nie wiem czy jestem gotowy bo to spore zmiany życia a nie tylko działanie na pomylone myśli i wyobrażenia. Wiem, że ten temat brzmi jak ucieczka i też zdaję sobie z tego sprawę ale chciałbym na razie żyć jak żyję ale mieć pewność, że nerwica nie wróci ;p Ktoś miał lub ma podobne doświadczenia?

Re: Jestem zależny i wiem że to problem ale nie bardzo chcę to zmienić...

: 7 czerwca 2019, o 16:52
autor: Wojciech
memorymember pisze:
7 czerwca 2019, o 16:38
W sumie to głupi będzie może trochę temat ale jestem ciekawy czy ktoś jest tu z osobowością zależną i był wychowywany pod kloszem. Ogólnie od 3 miesięcy poprzez terapię i materiały forumowe zrobiłem w sprawie nerwicy ogromny postęp. Tak naprawdę strach przed schizofrenią i opętaniem zniknął. Somatyka, która temu towarzyszyła tak samo. Podziałałem głównie na obawy i moja jazda nerwicowa sprowadza się teraz do krótkotrwałej analizy rano czy wszystko jest dobrze a potem spokój. Na tą chwilową analizę przyzwalam bo wiem, że tak ma być. Dwa dni temu miałem spadek samopoczucia i podniosłem się natychmiastowo z niego. Odnoszę pewność, że moja wkręta ta z początku ma się w zasadzie ku końcowi. Wychodzi jednak kolejna sprawa czyli mój sposób bycia bardzo zależny od innych. W dużym stopniu od rodziców, dziewczyny i pewnych przyzwyczajeń. Nie wyobrażam sobie jakbym żył jakby rodziców zabrakło. I nie tylko z powodu tego, że ich kocham (to oczywiście też) ale ze strachu jakbym miał sobie poradzić. Ma to wszystko spore rozmiary i jestem tego świadomy. Z drugiej strony w ogóle nie wiem czy chcę to zmieniać a może się po prostu boję i zastanawiam się czy bez zmiany tego, nerwica mi może kiedyś powrócić? Czy jest ktoś kto żyje tak zależnie i nie ma nawrotów zaburzeń? Wiktor (któremu okropnie dziękuję) bo to do niego chodziłem i nadal chodzę na terapię sugeruje zrobić z tym porządek ale jak będzie to moja decyzja. A ja własnie nie wiem czy jestem gotowy bo to spore zmiany życia a nie tylko działanie na pomylone myśli i wyobrażenia. Wiem, że ten temat brzmi jak ucieczka i też zdaję sobie z tego sprawę ale chciałbym na razie żyć jak żyję ale mieć pewność, że nerwica nie wróci ;p Ktoś miał lub ma podobne doświadczenia?
Tak sobie trochę sam tu odpowiadasz w tym temacie :) Zrób z tym porządek tylko jak nie jesteś gotowy w tej chwili to może za jakiś czas. Ale nasilona zależność to kiepska sprawa. Miałem partnerkę, z którą byłem 5 lat, starszą od siebie, która była właśnie zależna. Ciężko się żyje z taką osobą chowaną pod kloszem bo czułem jakbym musiał ciągle na palcach chodzić. Do tego takie osoby są bardzo niezdecydowane i przez to zmienne jak tylko trochę odejdziesz od tego co chcą na daną chwilę. Z jednej strony do mnie też przywykła ale w taki dziwny sposób i nigdy tak naprawdę mocno jak do rodziców. Ostatecznie ponad 2 lata temu zostałem na lodzie. Ona potem zresztą też. Nie wiem akurat czy tak samo jest u Ciebie ale jeśli chociaż w połowie to weź się za to. Niekoniecznie musisz już dziś ale powoli się bierz za to. Nikt zapewnienia ci nie da że w życiu nie spotka cię taka rzecz że ta zależność nie spowoduje epizodu.

Re: Jestem zależny i wiem że to problem ale nie bardzo chcę to zmienić...

: 8 czerwca 2019, o 11:48
autor: memorymember
Masz wiele racji. Musze to wszystko na spokojnie przemyśleć. Chyba to też o wygodę chodzi własną :) Dzięki za odpowiedź dająca do myślenia ;)