Czas na mnie ! :)
: 14 grudnia 2015, o 22:30
Hej kochani ! Przyszedł chyba i czas na mnie, aby napisać post o pokonaniu nerwicy
Jestem jak większość tu z Was bardzo wrażliwym człowiekiem, od zawsze. Od dziecka widziałem we wszystkim więcej niż pospolity człowiek, nie ujmując ludziom którzy są mniej wrażliwi rzecz jasna
Ale już tak mamy, że my wrażliwcy bardziej reagujemy na pewne rzeczy i więcej widzimy niż inni. Co często przekłada się na nasze zdrowie. 
Od małego miałem problemy ze zdrowiem, co wiązało się z dodatkowym stresem. Do tego inne postrzeganie świata też swoje robiło, wiecie jak jest
To wszystko się we mnie kumulowało aż około trzy lata temu wybuchło obudzone zielskiem. Zaczęło się koszmarnie, strach że wariuje itd. im więcej się wkręcałem i bałem tym więcej objawów się pokazywało ,wpadłem w błędne koło.
Najpierw zaczęło się od wszystkich możliwych objawów DD jakie chyba są, nie będę wymieniał bo dobrze je wszyscy znamy
Później zaczęło się totalne piekło.. strach przed oknami, nożami i wszystkim co mogłem wykorzystać do zabicia się.
W głowie chaos, głośne myśli, jakby ktoś do mnie mówił że się zabije itd. Ciągły płacz, martwienie się co się ze mną dzieje i inne wątpliwości. Byłem raz u psychologa który jeszcze mnie dobił mówiąc, że dostane schizy. Wiecie jak to działa na nerwicowca
pogorszenie stanu.
W końcu po kilku miesiącach trafiłem na Was, na forum i ludzi dzięki którym normalnie funkcjonuję i mogę pomagać innym. Poznałem tu wiele osób które są teraz dobrymi przyjaciółmi, dowiadywałem się powoli wszystkiego o nerwicy dd i innych zaburzeniach.
W ciągu działania na forum jako moderator, pomoc i zwykły użytkownik, pokonywałem swoje lęki i walczyłem z nerwicą. Długo trwała walka z lękami, ale udało się i zostało samo DD i stany depresyjne. Były i są wzloty i upadki, w ciągu tych prawie trzech lat pochowałem parę osób , znajomych i mniej mi znanych do tego problemy w szkole.
To wszystko w ciągu tych lat mnie sprowadzało do prawie początków i musiałem zaczynać walczyć od nowa. Ale największy koszmar zaczął się gdy zachorowała na raka najbliższa mi osoba którą traktowałem jak drugich rodziców. Ponad rok patrzenia na powolną śmierć ukochanej osoby za którą wskoczyłoby się w ogień i najgorsze miejsca.
Chodzenie do szpitala, zajmowanie się i wszystko inne, do tego patrzenie na ludzi na oddziale paliatywnym było dodatkową przykrością. Po długiej walce 1 września tego roku bliska mi osoba zmarła. Znowu dno psychiczne i nie mogę się pozbierać mimo, że powoli dochodzę do siebie i funkcjonuję. Na całe szczęście mam wspaniałą drugą połowę dzięki której mam jeszcze zdrowe zmysły i funkcjonuję i z którą wiąże przyszłość
Od dłuższego czasu rzadko wchodzę na forum, z jednej strony takie odcięcie pomaga, ale jednak brakuje pomagania innym i rozmowy
Lęków i podobnych rzeczy już nie mam bo pokonałem je w długiej walce z samym sobą, zostało DD stany depresyjne i sporo pracy nad sobą. Mimo tego myślę, że mogę czuć się wolny od nerwicy bo mnie w niczym nie ogranicza , żyję znowu swoim życiem mimo wszystkiego. Nic nie dzieje się przypadkiem.
Uwierzcie mi ,da się z tego wyjść bez silnych leków terapii i innych rzeczy. Da się znowu wrócić do normalnego życia i być szczęśliwym
Wystarczy, że będzie się miało takich ludzi jak Wy obok i będzie się walczyło do samego końca
Nerwica mnie bardzo zmieniła i myślę, że na lepsze. Nie żałuje tego, że mnie tak sponiewierało i poniewiera
Jestem silniejszym człowiekiem, mimo że po tych prawie trzech latach nie mam siły i przydałby się odpoczynek
Dziękuje Wam za wszystko, za to że jesteście, za pomoc, za wysłuchiwanie jęków i marudzenia
Wszyscy jesteście wspaniali! Każdy z Was jest wyjątkowym człowiekiem i ma w sobie siłę zdolną przenosić góry
Pamiętajcie, że damy rade ze wszystkim, bo mamy siebie i jesteśmy silnymi ludźmi.
Rzadko bywam już na forum ale nigdy go nie zostawię
Nie jest to post którego oczekiwałem bo chciałem opowiedzieć to lepiej, dokładniej, ale na tę chwilę potrafię tylko tyle powiedzieć
Czuję, że trochę rzeczy pominąłem tylko nie wiem jakich
Jeśli ktoś się chce dowiedzieć więcej dokładnie, to zawsze może do mnie napisać czy tutaj czy na fb na grupie
Postaram się zawsze odpisać i doradzić
Za wszystkie błędy w tekście przepraszam
Dziękuje Wam ! A dla nowych nerwusków: Dacie radę wygrać z zaburzeniem i żyć normalnie, tylko mi się nie poddawajcie i pokonujcie swoje lęki bo to Wy decydujecie o sobie i o Waszym życiu a nie zaburzenie

Jestem jak większość tu z Was bardzo wrażliwym człowiekiem, od zawsze. Od dziecka widziałem we wszystkim więcej niż pospolity człowiek, nie ujmując ludziom którzy są mniej wrażliwi rzecz jasna


Od małego miałem problemy ze zdrowiem, co wiązało się z dodatkowym stresem. Do tego inne postrzeganie świata też swoje robiło, wiecie jak jest

To wszystko się we mnie kumulowało aż około trzy lata temu wybuchło obudzone zielskiem. Zaczęło się koszmarnie, strach że wariuje itd. im więcej się wkręcałem i bałem tym więcej objawów się pokazywało ,wpadłem w błędne koło.
Najpierw zaczęło się od wszystkich możliwych objawów DD jakie chyba są, nie będę wymieniał bo dobrze je wszyscy znamy

W głowie chaos, głośne myśli, jakby ktoś do mnie mówił że się zabije itd. Ciągły płacz, martwienie się co się ze mną dzieje i inne wątpliwości. Byłem raz u psychologa który jeszcze mnie dobił mówiąc, że dostane schizy. Wiecie jak to działa na nerwicowca

W końcu po kilku miesiącach trafiłem na Was, na forum i ludzi dzięki którym normalnie funkcjonuję i mogę pomagać innym. Poznałem tu wiele osób które są teraz dobrymi przyjaciółmi, dowiadywałem się powoli wszystkiego o nerwicy dd i innych zaburzeniach.
W ciągu działania na forum jako moderator, pomoc i zwykły użytkownik, pokonywałem swoje lęki i walczyłem z nerwicą. Długo trwała walka z lękami, ale udało się i zostało samo DD i stany depresyjne. Były i są wzloty i upadki, w ciągu tych prawie trzech lat pochowałem parę osób , znajomych i mniej mi znanych do tego problemy w szkole.
To wszystko w ciągu tych lat mnie sprowadzało do prawie początków i musiałem zaczynać walczyć od nowa. Ale największy koszmar zaczął się gdy zachorowała na raka najbliższa mi osoba którą traktowałem jak drugich rodziców. Ponad rok patrzenia na powolną śmierć ukochanej osoby za którą wskoczyłoby się w ogień i najgorsze miejsca.
Chodzenie do szpitala, zajmowanie się i wszystko inne, do tego patrzenie na ludzi na oddziale paliatywnym było dodatkową przykrością. Po długiej walce 1 września tego roku bliska mi osoba zmarła. Znowu dno psychiczne i nie mogę się pozbierać mimo, że powoli dochodzę do siebie i funkcjonuję. Na całe szczęście mam wspaniałą drugą połowę dzięki której mam jeszcze zdrowe zmysły i funkcjonuję i z którą wiąże przyszłość

Od dłuższego czasu rzadko wchodzę na forum, z jednej strony takie odcięcie pomaga, ale jednak brakuje pomagania innym i rozmowy

Uwierzcie mi ,da się z tego wyjść bez silnych leków terapii i innych rzeczy. Da się znowu wrócić do normalnego życia i być szczęśliwym




Dziękuje Wam za wszystko, za to że jesteście, za pomoc, za wysłuchiwanie jęków i marudzenia


Rzadko bywam już na forum ale nigdy go nie zostawię

Nie jest to post którego oczekiwałem bo chciałem opowiedzieć to lepiej, dokładniej, ale na tę chwilę potrafię tylko tyle powiedzieć





Dziękuje Wam ! A dla nowych nerwusków: Dacie radę wygrać z zaburzeniem i żyć normalnie, tylko mi się nie poddawajcie i pokonujcie swoje lęki bo to Wy decydujecie o sobie i o Waszym życiu a nie zaburzenie
