W końcu jestem panem swojego życia :)
: 30 września 2015, o 19:16
Witam moi drodzy, po długiej przerwie na forum, spowodowanej nawałem zajęć, zdecydowałem się wykorzystać wolną chwilę i napisać co tam słychać u Wielkiego Lipskiego… 
Na tę chwilę jestem według mnie już człowiekiem w większej części wolnym od zaburzenia nerwicowego, do czego przyczyniło się głownie to iż zacząłem mimo wszystko żyć na pełnych obrotach. W końcu znowu uśmiecham się, kocham, mam plany na przyszłość i cieszę się życiem. Gorszę chwile oczywiście nadal się zdarzają, głownie nawiedzają mnie stany depresyjne, aczkolwiek z reguły każe im się bujać i o dziwo skubance naprawdę dają mi spokój. Droga przez to parszywe zaburzenie, jest czasami naprawdę bardzo długa, mozolna i czasami może się wydawać że absolutnie nie ma końca, ale jeśli każdy z nas kto chce zmienić swoje życie może to zrobić! Na początku mojej przygody z nerwicą, byłem już pewny że moje życie się skończyło, że absolutnie nie mam szans na przyszłość, bo przecież skoro nie mogę wyjść z domu, wszystkiego się boje i na nic kompletnie nie mam siły, to jakim cudem miałbym zostać kimś kim chciałbym być? Na moje szczęście byłem w błędzie, bo zdeterminowany człowiek, może naprawdę „przenosić góry” i wydaje mi się że w swoim życiu przeniosłem jedną z najcięższych bydlaków…a przynajmniej mam taką nadzieje
Zaczęło się to u mnie tak jak u większości z Was, kompletnie znienacka znalazłem się w samym środku piekła, nie wiedziałem co się ze mną dzieje, byłem pewny że albo jestem śmiertelnie chory, albo wyląduje na Mącznej (słynny psychiatryk w moim mieście) gdzie dołączę do jakieś grupy „pomidorów” oglądającej Cartoon Network. Oczywiście po pierwszym ataku paniki zacząłem odwiedzać setki lekarzy, psychologów, zrobiłem setki badań w poszukiwaniu diagnozy która wszędzie brzmiała tak samo: „Panie Bartoszu, cierpi pan na nic innego jak zaburzenie nerwicowe”. Jakoś nie bardzo mnie to przekonywało, byłem pewny że to musi być coś gorszego, przecież przy jakiejś tam nerwicy, którą podobno ma 60% społeczeństwa, można mieć taki burdel w głowie. Na szczęście podczas kolejnej wycieczki po goglach, w poszukiwaniu śmiertelnej choroby którą na pewno mam, znalazłem to forum, gdzie poznałem wielu takich „wariatów” jak ja którzy jednak nie byli wariatami…chociaż co do niektórych nadal nie mam pewności xD Tutaj dowiedziałem się czym dokładnie jest moje zaburzenie i co mogę zrobić żeby sprowadzić je do parteru i pokazać kto tutaj rządzi. Dzięki wszystkim użytkownikom których tu spotkałem wyrobiłem sobie postawę, z której jestem dumny po dziś dzień. Dodawaliście mi siły kiedy byłem na skraju i inspirowaliście swoją odwagą, a przez moje chore ego które zawsze chce abym był najlepszy i często doprowadza mnie tym do szału, w końcu się na coś przydało, gdyż starałem się robić jeszcze więcej niż moi inni zaburzeni przyjaciele xD Po roku przebywania tutaj zrobiłem naprawdę ogromny progres, zacząłem normalnie funkcjonować, pozbyłem się lęków, ataków paniki, natrętnych myśli i zostało mi tylko nieszczęsne DD. Do teraz jakoś nie jestem w stanie całkowicie go zwalczyć, minimalnie nadal ten stan mi dokucza, ale szczerze powiedziawszy w niczym mi nie przeszkadza i wiem że kiedyś mój układ nerwowy w końcu całkowicie wróci do zdrowia. Gdybym w skali od 1 do 10 miał napisać jak „silny” jest stan DD, to dałbym mu może 2,5 pkt. Dlatego nawet jeśli macie to dłużej, nie załamujcie się, jeśli będziecie nad sobą pracować i się nie poddacie to na pewno w końcu wygracie tą walkę. Po prostu jak widać niektórzy potrzebują trochę więcej czasu, gdyż każdy z nas jest zupełnie inną strukturą biologiczno-chemiczną i powrót do normalności może potrwać, dlatego bądźcie cierpliwi. Najważniejsze jest wyrobić w sobie postawę, dzięki której przestaniemy bać się naszego zaburzenia, a zaczniemy je traktować jak zeszłoroczny śnieg. Boisz się czegoś, i wiesz że to irracjonalne? Zrób to! Masz straszne myśli że zabijesz siebie lub kogoś? Olej je. Skoro nie zrobiłeś tego już za 1273664 razem kiedy ta myśl Cię nękała, to nie zrobisz tego teraz. Nerwica to tylko i wyłącznie iluzja, jak to często mawiają ojcowie założyciele naszej zaburzonej sekty i mają 10000% racji. A jako świadomi inteligentni ludzie, nie możemy przecież wierzyć w coś co nie jest prawdziwe, nie?
Zaburzenie nerwicowe wprowadziło w moim życiu kompletny chaos, ale z jednej strony śmiem twierdzić iż ten chaos był mi potrzebny, aby poukładać wszystko od nowa i aby tym razem moje życie wyglądało lepiej, abym ja był lepszym człowiekiem. Szczerze mówiąc myślę ze mi się udaje. Stałem się osobą która myśli szerzej, a nie tylko patrzy na świat poprzez jedną ograniczoną perspektywę, co bardzo w sobie cenie. Jestem bardziej empatyczny względem swoich bliskich, nie dbam już tylko i wyłącznie o swój tyłek. I myślę ze po tym studiowaniu literatury medycznej oraz psychologicznej, podczas trwania zaburzenia, spokojnie mógłbym już pracować w szpitalu bądź otworzyć swój gabinet terapeutyczny xD To świństwo przyczyniło się również do tego iż poznałem miłość swojego życia, która również wiele pomogła mi przetrwać i cały czas motywuje mnie do tego żebym cały czas brnął do przodu, bez względu na to ile kłód wpadnie mi pod nogi. W sumie część z Was niech się nie zdziwi jak niedługo dostanie zaproszenia na ślub xD No ale dosyć już o plusach nerwicy, bo po tym wszystkim nie lubię za bardzo prawić jej komplementów
Oficjalnie dziękuję wszystkim na forum, którzy przyczynili się do tego gdzie dzisiaj jestem w swoim życiu! Szczególne podziękowania składam oczywiście Victorowi oraz Divinowi, którzy najlepiej potrafili przemówić mi do rozsądku że nie mam schizofrenii prostej xD Oraz mojej przyszłej żonie Green, która obecnie również czasami musi wywalać mi takie pomysły z głowy
Chciałbym również zgłosić iż z powodu bardzo ograniczonego wolnego czasu, rezygnuje ze stanowiska administratora, ale oczywiście bez niczego nie odejdę (spokojnie nie chce przejąć forum jak sławny administrator Adam xD), także w jak najszybszym czasie proszę o dodanie do grupy odburzonych.
Wielkie pozdrowienia dla wszystkich!!!! Pamiętajcie że moc jest silna w nerwicowcach !!

Na tę chwilę jestem według mnie już człowiekiem w większej części wolnym od zaburzenia nerwicowego, do czego przyczyniło się głownie to iż zacząłem mimo wszystko żyć na pełnych obrotach. W końcu znowu uśmiecham się, kocham, mam plany na przyszłość i cieszę się życiem. Gorszę chwile oczywiście nadal się zdarzają, głownie nawiedzają mnie stany depresyjne, aczkolwiek z reguły każe im się bujać i o dziwo skubance naprawdę dają mi spokój. Droga przez to parszywe zaburzenie, jest czasami naprawdę bardzo długa, mozolna i czasami może się wydawać że absolutnie nie ma końca, ale jeśli każdy z nas kto chce zmienić swoje życie może to zrobić! Na początku mojej przygody z nerwicą, byłem już pewny że moje życie się skończyło, że absolutnie nie mam szans na przyszłość, bo przecież skoro nie mogę wyjść z domu, wszystkiego się boje i na nic kompletnie nie mam siły, to jakim cudem miałbym zostać kimś kim chciałbym być? Na moje szczęście byłem w błędzie, bo zdeterminowany człowiek, może naprawdę „przenosić góry” i wydaje mi się że w swoim życiu przeniosłem jedną z najcięższych bydlaków…a przynajmniej mam taką nadzieje

Zaczęło się to u mnie tak jak u większości z Was, kompletnie znienacka znalazłem się w samym środku piekła, nie wiedziałem co się ze mną dzieje, byłem pewny że albo jestem śmiertelnie chory, albo wyląduje na Mącznej (słynny psychiatryk w moim mieście) gdzie dołączę do jakieś grupy „pomidorów” oglądającej Cartoon Network. Oczywiście po pierwszym ataku paniki zacząłem odwiedzać setki lekarzy, psychologów, zrobiłem setki badań w poszukiwaniu diagnozy która wszędzie brzmiała tak samo: „Panie Bartoszu, cierpi pan na nic innego jak zaburzenie nerwicowe”. Jakoś nie bardzo mnie to przekonywało, byłem pewny że to musi być coś gorszego, przecież przy jakiejś tam nerwicy, którą podobno ma 60% społeczeństwa, można mieć taki burdel w głowie. Na szczęście podczas kolejnej wycieczki po goglach, w poszukiwaniu śmiertelnej choroby którą na pewno mam, znalazłem to forum, gdzie poznałem wielu takich „wariatów” jak ja którzy jednak nie byli wariatami…chociaż co do niektórych nadal nie mam pewności xD Tutaj dowiedziałem się czym dokładnie jest moje zaburzenie i co mogę zrobić żeby sprowadzić je do parteru i pokazać kto tutaj rządzi. Dzięki wszystkim użytkownikom których tu spotkałem wyrobiłem sobie postawę, z której jestem dumny po dziś dzień. Dodawaliście mi siły kiedy byłem na skraju i inspirowaliście swoją odwagą, a przez moje chore ego które zawsze chce abym był najlepszy i często doprowadza mnie tym do szału, w końcu się na coś przydało, gdyż starałem się robić jeszcze więcej niż moi inni zaburzeni przyjaciele xD Po roku przebywania tutaj zrobiłem naprawdę ogromny progres, zacząłem normalnie funkcjonować, pozbyłem się lęków, ataków paniki, natrętnych myśli i zostało mi tylko nieszczęsne DD. Do teraz jakoś nie jestem w stanie całkowicie go zwalczyć, minimalnie nadal ten stan mi dokucza, ale szczerze powiedziawszy w niczym mi nie przeszkadza i wiem że kiedyś mój układ nerwowy w końcu całkowicie wróci do zdrowia. Gdybym w skali od 1 do 10 miał napisać jak „silny” jest stan DD, to dałbym mu może 2,5 pkt. Dlatego nawet jeśli macie to dłużej, nie załamujcie się, jeśli będziecie nad sobą pracować i się nie poddacie to na pewno w końcu wygracie tą walkę. Po prostu jak widać niektórzy potrzebują trochę więcej czasu, gdyż każdy z nas jest zupełnie inną strukturą biologiczno-chemiczną i powrót do normalności może potrwać, dlatego bądźcie cierpliwi. Najważniejsze jest wyrobić w sobie postawę, dzięki której przestaniemy bać się naszego zaburzenia, a zaczniemy je traktować jak zeszłoroczny śnieg. Boisz się czegoś, i wiesz że to irracjonalne? Zrób to! Masz straszne myśli że zabijesz siebie lub kogoś? Olej je. Skoro nie zrobiłeś tego już za 1273664 razem kiedy ta myśl Cię nękała, to nie zrobisz tego teraz. Nerwica to tylko i wyłącznie iluzja, jak to często mawiają ojcowie założyciele naszej zaburzonej sekty i mają 10000% racji. A jako świadomi inteligentni ludzie, nie możemy przecież wierzyć w coś co nie jest prawdziwe, nie?

Zaburzenie nerwicowe wprowadziło w moim życiu kompletny chaos, ale z jednej strony śmiem twierdzić iż ten chaos był mi potrzebny, aby poukładać wszystko od nowa i aby tym razem moje życie wyglądało lepiej, abym ja był lepszym człowiekiem. Szczerze mówiąc myślę ze mi się udaje. Stałem się osobą która myśli szerzej, a nie tylko patrzy na świat poprzez jedną ograniczoną perspektywę, co bardzo w sobie cenie. Jestem bardziej empatyczny względem swoich bliskich, nie dbam już tylko i wyłącznie o swój tyłek. I myślę ze po tym studiowaniu literatury medycznej oraz psychologicznej, podczas trwania zaburzenia, spokojnie mógłbym już pracować w szpitalu bądź otworzyć swój gabinet terapeutyczny xD To świństwo przyczyniło się również do tego iż poznałem miłość swojego życia, która również wiele pomogła mi przetrwać i cały czas motywuje mnie do tego żebym cały czas brnął do przodu, bez względu na to ile kłód wpadnie mi pod nogi. W sumie część z Was niech się nie zdziwi jak niedługo dostanie zaproszenia na ślub xD No ale dosyć już o plusach nerwicy, bo po tym wszystkim nie lubię za bardzo prawić jej komplementów

Oficjalnie dziękuję wszystkim na forum, którzy przyczynili się do tego gdzie dzisiaj jestem w swoim życiu! Szczególne podziękowania składam oczywiście Victorowi oraz Divinowi, którzy najlepiej potrafili przemówić mi do rozsądku że nie mam schizofrenii prostej xD Oraz mojej przyszłej żonie Green, która obecnie również czasami musi wywalać mi takie pomysły z głowy

Chciałbym również zgłosić iż z powodu bardzo ograniczonego wolnego czasu, rezygnuje ze stanowiska administratora, ale oczywiście bez niczego nie odejdę (spokojnie nie chce przejąć forum jak sławny administrator Adam xD), także w jak najszybszym czasie proszę o dodanie do grupy odburzonych.
Wielkie pozdrowienia dla wszystkich!!!! Pamiętajcie że moc jest silna w nerwicowcach !!