Strona 1 z 1

o DD po żołniersku

: 15 listopada 2014, o 00:38
autor: marianna
Taka ciekawostka, ale mnie bardzo pomogła kiedy mialam dd i cały świat wydawał mi się dziwny i złowrogi.
Właściwie to chyba dzięki temu wyszłam z dd.
cytat z ksiązki Tatiany Alushiny gdzie bohater wspominał, jak leczył się po powrocie z wojny i lekarz mu powiedział parę mądrych słów:

"Najważniejsze, Wład, powinien pan jasno pojąć: pana stan - nie jest chorobą, nie jest schizofrenią i nawet nie jest psychozą.
Niech pan to zapamięta. Ja wyjaśnię, co się z panem dzieje.
W mózgu kryją się ogromne niezbadane rezerwy. Kiedy człowiek znajdzie się w ekstremalnej sytuacji, niebezpiecznej dla życia, mózg włącza część tych rezerw i u człowieka otwierają się większe możliwości. Zaczyna lepiej widzieć, słyszeć, ma czulszy dotyk i węch, ciało, mięśnie stają sie silniejsze i bardziej wytrzymałe, niewiarygodnie zwiększa się intuicja.
I jeśli on przebywa w takim stanie dłuższy czas, to rozum zaczyna przyjmować to jako coś naturalnego, zachowując to w podświadomości, pamięci i refleksach jako sposób na przeżycie. Ale nasz mózg nie może w jednej chwili włączać i wyłączać swojego stanu i kiedy pana gwłatownie zabrano z wojny i znalazł się pan w domu, to mózg przyjmuje to spokojne, zapomniane przez pana życie jak agresywne środowisko.
Dlatego też widzi pan wszędzie zagrożenie, co wyraża się w nieprzyjemności i odrzuceniu okrążającego pana świata, życia, i własnie dlatego też śnią się panu koszmary - pana podświadomość w taki sposób tworzy normalny dla niego stan."

Jest tu fajnie objaśnione dlaczego umysł potrzebuje trochę czasu żeby zejść z poziomu zagrożenia na normalny na przykładzie żołnierza.
I jak jak piszą Victor i Divin, jesli analizujemy stale jak powyższy bohater nasz stan, to on się utrzymuje ponieważ napędzamy nowe i nowe lęki.