Chciałem sie pożegnać :)
: 29 lipca 2014, o 16:33
Jako, że to forum to była kiedyś moja druga rodzina oraz jest to strona, którą jako jedyną regularnie odwiedzam od 4 lat a do tego dała mi bardzo wiele pomocy, a w sumie to victor chciałem skrobnąć parę słów na do widzenia.
Kończę z udzielaniem rad innym zaburzonym z jednego powodu, robię to od już 3 lat odkąd się odburzyłem i zauważyłem, że im więcej czasu upływa od tego momentu tym mam mniej cierpliwości dla ludzi zaburzonych.
Na poczatku identyfikowałem się z ich cierpieniem, potem rozumiałem doskonale ale im dalej tym mniej już rozumiem czemu się boją, to znaczy rozumiem ale już nie mam tyle cierpliwości do tłumaczenia tego, szczególnie, ze w sumie ciągle chodzi o to samo
Wypaliłem się jednym słowem
A jednak udzielanie sensownych rad tej cierpliwości wymaga, a jak mówię mnie juz po tych paru latach jej brakuje.
Dlatego w sumie kończę moją działaność na forum, choć łezka się w oku kręci bo bardzo wiele mi to miejsce dało na poczatku jak miałem zaburzenie oraz później jak wspomagałem innych. Wspomaganie innych dało mi wiele nauki mnie samego oraz pomogło dojrzeć inne moje problemy.
Bo wiele osób ma te problemy takie same tylko inaczej ujęte.
Chciałem coś szerzej napisać jeszcze o nerwicy, dd, depresji i wychodzeniu ale stwierdzam, że nie ma sensu. Bo w sumie ja jestem wychowankiem forumowym i wszystkie moje metody wychodzenia opisali już ci, którzy mają do tego więcej zacięcia.
artykuly-na-forum-dotyczace-nerwic-leku ... t4064.html
artykuly-forum-o-derealizacji-i-deperso ... t4539.html
Tu na forum jest wszystko co potrzebne aby się odburzać ale trzeba to znaleźć samemu i dla siebie. Ja bazowałem głównie na forum choć wówczas nie było to wszystko tak uporządkowane, jedynie posty i ogólne słowa. teraz jest to ułożone, spisane szeroko nic tylko korzystać.
Problemem jest że praktyka swoje a teoria swoje, co widać po tym ze np Victor mi doradzał i się odburzyłem o wiele wcześniej niz on Bo on sam teorie przełożył na praktykę później.
Podsumowując miałem depersonalizacje z nerwicą i depresją przez 2 lata. Najgorszy był pierwszy rok ale później też niewiele się zmieniało, jednak im więcej pracy zacząłem wkładać tym zaczynało być różnie, potem coraz bardziej różnie, raz lepiej, raz gorzej aż w końcu zaczeło się poprawiać coraz bardziej i zeszło zupełnie.
U mnie akurat było tak, że dd zeszło i miałem jeszcze później trochę nerwicowych objawów jak duszności ale z tym także sobie poradziłem.
Więc i depersonalizacja i nerwica i depresja i moja diagnoza zaburzenia lękowo - depresyjne minęły całkiem.
Ogólnie zaczęło się od trawy ale też miałem wiele stresujących problemów w międzyczasie .
To co wam polecam to trzymać się porad ludzi, którzy z tego wyszli, czytać po miliony razu wpisy takie. A także czytać też rady odburzonych, które dotycza innych. Dziwi mnie to, że często wiele osób tu wchodzi i czeka na gotowe rozwiązania, podczas gdy pod nosem mają wiele ciekawych wypowiedzi, i to nie ważne, ze kierowane do kogoś innego bo to wszystko czegoś przecież uczy.
Zmienia nasze podejście.
Co do podejścia to jest to grunt i pdostawa, ja pamiętam, że jak tu wszedłem to najważniejsze było dla mnie to aby wziąć leki, byle przeszło, traktowałem to jako chorobę, czekałem aż psycholog coś powie mądrego.
Dopiero mnie właśnie tutaj nauczono patrzeć na to zupełnie pod innym kątem, nie jak na chorobę a coś co się u mnie przegrzało w emocjach, coś na co trzeba patrzeć zupełnie inaczej.
I oczywiście nie przyszło to szybko bo półtora roku i tak miałem jeszcze depersonalizacje po nabyciu jakiś informacji ale to już był inny okres.
Bo to był okres gdzie chociaz wiedziałem co z tym robić, tyle, ze jeszcze nie robiłem jak trzeba.
Ale po czasie się to zmienia bo uświadamiasz sobie, ze albo-albo. Albo wybierasz to i się trzymasz tego albo nie i znowu szukasz jakiś potocznych rozwiązań.
Nie mam już tego 3 lata, nie miałem żadnych nawrotów bo według mnie nawroty mogą być wtedy gdy nie do końca nauczyliśmy się innego nastawienia do zaburzenia, nie nauczyliśmy się odczuwania objawów i lęku.
Mimo, ze mam ludzkie problemy nic mi się nie dzieje, samo zaburzenie niewiele mnie zmieniło oprócz tego, ze stałem się bardziej wyważony i doceniam prostsze rzeczy, chore ambicje poszły w kąt ale to akurat duuuży plus.
Korzystałem z psychoterapii, choć moja terapia wyglądała jak pogadanki, bardziej jako motywacja do tych działań. Dlatego polecam dobierać psychologa, który nie będzie krytykował waszych zmagań.
Pierwsza terapia grupowa mnie nie pasowała, drugi psycholog chciał koniecznie robić wszystko po swojemu, krytykował wiele z rad choćby forum czy stron, zrezygnowałem z niego.
Natomiast 3 psycholog bardzo mi we wszystkim dopingowała i rozliczała z efektów.
Dla motywacji i większego angażowania się w poprawę polecam chodzić też na psychoterapię. Ale nie liczcie, że ona zrobi coś za was.
Co do leków do dziś nie wiem jak to z nimi było. Brałem różne, nie było przez 2 lata jakiejś poprawy po żadnych ale też ze mną było tak, ze bałem się odstawić, ze mi się pogorszy, pod koniec jednak i tak odstawiłem bo czułem, ze to otępienie lekkie mam od leków, więc w sumie w pełni się odburzyłem dopiero jak odstawiłem leki.
Jednak myślę, że czasem lekami dobrze jest się wspomóc jakiś czas o ile działają pozytywnie i jest poprawa, u mnie nie widziałem poprawy za dużej a znowu jak była poprawa to ja już też miałem dużo pracy za sobą, więc nie wiem sam czy to leki samo w sobie coś dały.
Dzięki wszystkim, których poznałem tu na forum, w razie co mamy kontakt na jakiś komunikatorach.
Dziękuję Wiktor raz jeszcze i życzę Ci dużo dobrego, tym, że natknąłeś mnie nadzieją, że na to wszystko można patrzeć zupełnie inaczej i "walczyć" inaczej bardzo dużo zmieniłeś w moim życiu
Choć brzmi to bardzo patetycznie to jest w tym dużo prawdy i takich rzeczy się nie zapomina
Podejrzewam, że i ty pewnie za jakiś czas stracisz cierpliwość
Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam powodzenia, i dużo wytrwałości na szlaku
Kończę z udzielaniem rad innym zaburzonym z jednego powodu, robię to od już 3 lat odkąd się odburzyłem i zauważyłem, że im więcej czasu upływa od tego momentu tym mam mniej cierpliwości dla ludzi zaburzonych.
Na poczatku identyfikowałem się z ich cierpieniem, potem rozumiałem doskonale ale im dalej tym mniej już rozumiem czemu się boją, to znaczy rozumiem ale już nie mam tyle cierpliwości do tłumaczenia tego, szczególnie, ze w sumie ciągle chodzi o to samo
Wypaliłem się jednym słowem
A jednak udzielanie sensownych rad tej cierpliwości wymaga, a jak mówię mnie juz po tych paru latach jej brakuje.
Dlatego w sumie kończę moją działaność na forum, choć łezka się w oku kręci bo bardzo wiele mi to miejsce dało na poczatku jak miałem zaburzenie oraz później jak wspomagałem innych. Wspomaganie innych dało mi wiele nauki mnie samego oraz pomogło dojrzeć inne moje problemy.
Bo wiele osób ma te problemy takie same tylko inaczej ujęte.
Chciałem coś szerzej napisać jeszcze o nerwicy, dd, depresji i wychodzeniu ale stwierdzam, że nie ma sensu. Bo w sumie ja jestem wychowankiem forumowym i wszystkie moje metody wychodzenia opisali już ci, którzy mają do tego więcej zacięcia.
artykuly-na-forum-dotyczace-nerwic-leku ... t4064.html
artykuly-forum-o-derealizacji-i-deperso ... t4539.html
Tu na forum jest wszystko co potrzebne aby się odburzać ale trzeba to znaleźć samemu i dla siebie. Ja bazowałem głównie na forum choć wówczas nie było to wszystko tak uporządkowane, jedynie posty i ogólne słowa. teraz jest to ułożone, spisane szeroko nic tylko korzystać.
Problemem jest że praktyka swoje a teoria swoje, co widać po tym ze np Victor mi doradzał i się odburzyłem o wiele wcześniej niz on Bo on sam teorie przełożył na praktykę później.
Podsumowując miałem depersonalizacje z nerwicą i depresją przez 2 lata. Najgorszy był pierwszy rok ale później też niewiele się zmieniało, jednak im więcej pracy zacząłem wkładać tym zaczynało być różnie, potem coraz bardziej różnie, raz lepiej, raz gorzej aż w końcu zaczeło się poprawiać coraz bardziej i zeszło zupełnie.
U mnie akurat było tak, że dd zeszło i miałem jeszcze później trochę nerwicowych objawów jak duszności ale z tym także sobie poradziłem.
Więc i depersonalizacja i nerwica i depresja i moja diagnoza zaburzenia lękowo - depresyjne minęły całkiem.
Ogólnie zaczęło się od trawy ale też miałem wiele stresujących problemów w międzyczasie .
To co wam polecam to trzymać się porad ludzi, którzy z tego wyszli, czytać po miliony razu wpisy takie. A także czytać też rady odburzonych, które dotycza innych. Dziwi mnie to, że często wiele osób tu wchodzi i czeka na gotowe rozwiązania, podczas gdy pod nosem mają wiele ciekawych wypowiedzi, i to nie ważne, ze kierowane do kogoś innego bo to wszystko czegoś przecież uczy.
Zmienia nasze podejście.
Co do podejścia to jest to grunt i pdostawa, ja pamiętam, że jak tu wszedłem to najważniejsze było dla mnie to aby wziąć leki, byle przeszło, traktowałem to jako chorobę, czekałem aż psycholog coś powie mądrego.
Dopiero mnie właśnie tutaj nauczono patrzeć na to zupełnie pod innym kątem, nie jak na chorobę a coś co się u mnie przegrzało w emocjach, coś na co trzeba patrzeć zupełnie inaczej.
I oczywiście nie przyszło to szybko bo półtora roku i tak miałem jeszcze depersonalizacje po nabyciu jakiś informacji ale to już był inny okres.
Bo to był okres gdzie chociaz wiedziałem co z tym robić, tyle, ze jeszcze nie robiłem jak trzeba.
Ale po czasie się to zmienia bo uświadamiasz sobie, ze albo-albo. Albo wybierasz to i się trzymasz tego albo nie i znowu szukasz jakiś potocznych rozwiązań.
Nie mam już tego 3 lata, nie miałem żadnych nawrotów bo według mnie nawroty mogą być wtedy gdy nie do końca nauczyliśmy się innego nastawienia do zaburzenia, nie nauczyliśmy się odczuwania objawów i lęku.
Mimo, ze mam ludzkie problemy nic mi się nie dzieje, samo zaburzenie niewiele mnie zmieniło oprócz tego, ze stałem się bardziej wyważony i doceniam prostsze rzeczy, chore ambicje poszły w kąt ale to akurat duuuży plus.
Korzystałem z psychoterapii, choć moja terapia wyglądała jak pogadanki, bardziej jako motywacja do tych działań. Dlatego polecam dobierać psychologa, który nie będzie krytykował waszych zmagań.
Pierwsza terapia grupowa mnie nie pasowała, drugi psycholog chciał koniecznie robić wszystko po swojemu, krytykował wiele z rad choćby forum czy stron, zrezygnowałem z niego.
Natomiast 3 psycholog bardzo mi we wszystkim dopingowała i rozliczała z efektów.
Dla motywacji i większego angażowania się w poprawę polecam chodzić też na psychoterapię. Ale nie liczcie, że ona zrobi coś za was.
Co do leków do dziś nie wiem jak to z nimi było. Brałem różne, nie było przez 2 lata jakiejś poprawy po żadnych ale też ze mną było tak, ze bałem się odstawić, ze mi się pogorszy, pod koniec jednak i tak odstawiłem bo czułem, ze to otępienie lekkie mam od leków, więc w sumie w pełni się odburzyłem dopiero jak odstawiłem leki.
Jednak myślę, że czasem lekami dobrze jest się wspomóc jakiś czas o ile działają pozytywnie i jest poprawa, u mnie nie widziałem poprawy za dużej a znowu jak była poprawa to ja już też miałem dużo pracy za sobą, więc nie wiem sam czy to leki samo w sobie coś dały.
Dzięki wszystkim, których poznałem tu na forum, w razie co mamy kontakt na jakiś komunikatorach.
Dziękuję Wiktor raz jeszcze i życzę Ci dużo dobrego, tym, że natknąłeś mnie nadzieją, że na to wszystko można patrzeć zupełnie inaczej i "walczyć" inaczej bardzo dużo zmieniłeś w moim życiu
Choć brzmi to bardzo patetycznie to jest w tym dużo prawdy i takich rzeczy się nie zapomina
Podejrzewam, że i ty pewnie za jakiś czas stracisz cierpliwość
Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam powodzenia, i dużo wytrwałości na szlaku