Strona 1 z 1

Kolejna uleczona:)

: 30 listopada 2013, o 03:13
autor: hope1212
Zostałam poproszona o przytoczenie swojej historii dla jeszcze chorujących, więc z przyjemnością to zrobię:)
Szczerze to niewiele pamiętam:) Zaczęło się od jazdy po zielonym, przepalenie, miałam zły czas wtedy i byłam zmęczona. Koszmar trwał przez ok 2 godziny. Wszystko było bez sensu, straszne itd. Każdy wie tutaj co oznacza czuć tę paranoję:) Nawet nie wiedziałam, że można się tak czuć! To była dobra nauczka dla mojego szczeniackiego podejścia do wielu spraw, ale wtedy oczywiście tak tego nie postrzegałam:) Trauma, nie mogłam o tym zapomnieć. Wydawało mi się, że wszystko jest inne, że już nic nie będzie tak jak dawniej. Koniec. Niebo spadło mi na głowę:) Bałam się tego wspomnienia, ale analizowałam to dzień i noc. Trzeciego dnia lęk wrócił. No i koszmar. Miałam oczywiście "uszkodzony mózg", "Jezu, co to było?", "Dlaczego ja?". No trudne sprawy:) Papierosy paliłam często. Za często. Ale w końcu się przepaliłam i rzuciłam to i nie palę do dziś:) Natręctwa okropne, urojone schiofrenie, cały czas szukałam "sensu życia" jak głupia (podczas ataku wszystko było bez sensu i tak mi zostało). Lęk 24h, podczas napadów lęku (już nie tak traumatycznych jak za pierwszym razem) po prostu wyginało mnie do tyłu, dd, itd. Męczyłam się półtora miesiąca i nie wiedziałam co to jest nawet bo nigdy tak nie odczuwałam lęku. Czułam dziwne uczucia w głowie, lęk kiedy nachodził odczuwałam go jakby ktoś wylewał mi w środku z tyłu głowy od karku jakiś płyn... Dziwne to było:) Czułam jak wyrastają mi włosy z głowy:) Uciski itd. Aż którejś nocy wkurzyłam się, że to nie przechodzi, byłam tak rozżalona iż myślałam, że gorzej być nie może. Myliłam się. Nagle dostałam depresji. Do dziś pamiętam taki dół niesamowity, nie do opisania. Aż nie mogłam oddychać przez moment. Co to za uczucie? Jakby mnie przygniotło całe zło świata. W takim stanie znalazła mnie mama, która również chorowała na to samo. Poszłam do lekarza rodzinnego, diagnoza "Zaburzenia depresyjne nawracające", ale jakoś mnie to nie przekonało oczywiście, bo na pewno zepsuł mi się mózg:) Dostałam leki, ale oczywiście bałam się ich brać. Jednak przemogłam się i brałam jakiś czas. Oprócz zamieszania w głowie i zwiększonego dd nic nie dały. Pewnie za krótko brałam. Odstawiłam. W internecie oczywiście nakręcałam się maksymalnie czytając to wszystko czego akurat nie powinnam:) I to co mnie uratowało, to lektura szaffer.pl oraz najbardziej to forum:) Zaczęłam stosować wszystko co tu napisane. Przestałam się szarpać, kontrolować. Oczywiście nie od razu. Bardzo, bardzo powoli. Kupiłam sobie krzyżówki, których nie lubię. I zajmowałam nimi umysł. Całymi dniami siedziałam i rozwiązywałam krzyżówki:) Ignorowałam lęk, pozwalałam żeby przepływał przeze mnie. I bardzo długo uczyłam się tej sztuki. Jednocześnie nauka olewania natrętów. Pamiętam jak wygoniłam psa z pokoju bo bałam się, że go zabiję:) Było trudno, często łapałam się, że znów analizuje wszystko. Wtedy momentalnie to porzucałam, a potem znowu i znowu, mimo, że w myślach wciąż słyszałam "No, ale pomyśl sobie co jeśli to kosmici, a nie Matka Boska ujawniła się w Fatimie" - autentyczny przykład:) ale przyniosło to porządany efekt:) Lęk o schizo porzuciłam w momencie, kiedy uświadomiłam sobie, że jeśli miałabym zachorować to bym zachorowała już dawno. Lęki były coraz mniejsze. Jednak nie było całkiem normalnie. Gorzej było z depresją. Czytałam wszystko o depresji w internecie. I to o tych najcięższych przypadkach. Pewnie to mnie jeszcze bardziej dołowało. Całymi dniami myślałam tylko o depresji! Pewnie dlatego trwała ona dłużej od samej nerwicy. Za radą Divina pożerałam banany i łykałam (zresztą do dziś, polecam szczególnie paniom - dobry również na włosy:) olej z wiesiołka. W końcu zauważyłam, że analizuje ją tak samo jak kiedyś lęk! I robiłam tak samo jak z myślami lękowymi - olewałam je. Po prostu żyłam. Choroba mijała powoli i mozolnie, długo dawała znaki. Raz podczas mycia zębów umysł "wywalił się z ciała", aż zgięłam się wpół! Ale nie przeraziło mnie to już bo wiedziałam o co chodzi:) Innym razem "coś" było w moim ciele. Ale nie było:) Odpowiednie podejście dużo mi dało. Mimo, że nachodził mnie czasem lęk wiedziałam jak do niego podejść. Wspominam swój atak paniki i mam to w czterech literach:) Kiedyś bym umarła. Po anhedoni musiałam się na nowo uczyć swoich emocji, które powoli wracały. Najpierw się bałam, szczególnie smutku i złości. Ale jak widać wszystko jest do zrobienia! Mogę nawet powiedzieć, że dużo mi to dało. Jestem silniejsza, ćwiczę asertywność (kiedyś latałam jak głupia tylko żeby mnie wszyscy zaakceptowali), nie staram się o miłość całego świata, nie paraliżuje mnie lęk "co oni o mnie pomyślą" kiedy siedzę w grupie ludzi. Doceniam to co mam, cieszę się małymi rzeczami:) Kurde jestem szczęśliwa:) Do dziś czasem najdzie mnie lęk, ale jest on tak słaby, że aż śmieszny, nie przejmuje się już tym wszystkim, mogę myśleć o tym bez tego strachu i to jest chyba zdrowie. Często kiedy jestem zmęczona łapie mnie derealizacja, ale ani mnie ona ziębi ani parzy. Przed chorobą też miewałam ją często, wtedy jednak nie wiedziałam co to i nazywałam to "dziwnym widzeniem". Nie przejmowałam się nią. Bałam się jej tylko w nerwicy. Żyję i nie boję się! Chciałam tutaj też podziękować wszystkim szczególnie Divinowi za jego cierpliwość, poświęcony czas i wspieranie w każdej idiotycznej nawet sprawie. Victorowi za cały trud włożony w objaśnianie sto razy tych samych oczywistych rzeczy i wszystkim użytkownikom forum za wsparcie jakiego nie doświadczyłam w "realu". Nigdy bym nie pomyślała, że wyzdrowieje dzięki obcym ludziom z internetu. Dziękuję Wam bardzo, bardzo, bardzo!!!

Re: Kolejna uleczona:)

: 30 listopada 2013, o 03:49
autor: Divin
No cóż mogę napisać... WSPANIALE Hope1212! :)

Takie wpisy są zawsze wspaniałe bo są żywym przykładem na to że ludzie sobie radzą, że wychodzą z zaburzenia i sukcesywnie się odburzają. O to właśnie chodzi. Widzisz sama że wszystkie tego typu stany lękowe/DD/nerwice/depresje i inne cuda na kiju to epizody. Wiesz też że dzięki tym stanom wiele się nauczyłaś, wzmocniłaś i jakby na to nie patrzeć, poznałaś nowe smaki życia. Niestety nie żyjemy w Raju i te smaki gorzkości mogą się pojawiać. Jednak co jest teraz najważniejsze? A no właśnie to że POKONAŁAŚ SIEBIE! I tego Ci serdecznie gratuluję bo to jest tak wielkie osiągnięcie że przekracza to ponad wszelkie wyobrażenia. Jeżeli pokonałeś/łaś siebie to jesteś po prostu WIELKI/KA i Twoja wartość jako osoby ogromnie rośnie. Rozwój osobisty u szczytu. :)

Także droga Hope1212, jeszcze raz, czapki z głów i powodzenia na szlaku! :)

Re: Kolejna uleczona:)

: 30 listopada 2013, o 13:33
autor: Wojciech
Super wpis, dzieki, i gratuluję :) Samych sukcesów życzę ;ok

Re: Kolejna uleczona:)

: 30 listopada 2013, o 19:54
autor: hope1212
To ja dziękuję:) Na pewno będę tu zaglądać nie raz:)

Re: Kolejna uleczona:)

: 30 listopada 2013, o 23:20
autor: Lipski
Gratuluje Hope, jesteś wielka! Mam nadzieje że niedługo też dołączę do tego grona, bo jest co raz lepiej.

Pozdrawiam

Re: Kolejna uleczona:)

: 1 grudnia 2013, o 19:23
autor: weronia
Dziekuje Ci za kolejny wpis, ostatnio mam tak duze nasilenie ze nawet nie mam sily pisac na forum jak sie czuje ale chyba nawet nie wiem jak, obco...takie wpisy kolejne daja nadzieje. Dzieki!

Re: Kolejna uleczona:)

: 1 grudnia 2013, o 22:16
autor: hope1212
Wiem jak się czujesz weronia, ale nie trać nadziei:) To mija i Tobie też to minie na pewno:)

Re: Kolejna uleczona:)

: 2 grudnia 2013, o 12:15
autor: weronia
Trzyam sie tej nadziei mocno choc za nic w swiecie w to nie wierze ze to mozliwe aby mi to przeszlo. Nie wyobrazam sobie ze cos istnieje jeszcze poza tym stanem. Ale to chyba kazdy tak to odczuwa.
Gdyby nie posty ze komus to mija to nie wiem co bym zrobila.

Re: Kolejna uleczona:)

: 3 grudnia 2013, o 20:04
autor: Sagem
Gratulację Hope też mam namieszane ale to co najgorsze tez już mam chyba za sobą i teraz tylko powoli wracać do dawnego stanu :) Pozdrawiam i powodzenia :)

Re: Kolejna uleczona:)

: 14 grudnia 2013, o 12:04
autor: nierealna
Gratulacje :) Super, że coraz więcej ludzi z tego dziadostwa wychodzi :)
u mnie jako tako lęków już nie ma, przynajmniej takich mocnych jak miałam. Jest lęk, ale przed tym że nie wyzdrowieję no i ta derealizacja nieszczęsna ;/
Też zaczęłam wcinać wiesiołka, może pomoże:)

Re: Kolejna uleczona:)

: 16 grudnia 2013, o 12:42
autor: świstakejro
Super Hope że juz jest dobrze.
Mam nadzieję że będzie więcej takich wpisów od innych forumowiczów.
Takie posty dają nadzieję nam- cierpiącym- że z tego naprawdę można wyjść choć dobrze wiemy ze jest to trudne i trzeba włożyć ogromny wysiłek psychiczny żeby pozwolić sobie odpuścić to wszystko.
Bo na tym to właśnie polega- na odpuszczeniu a tego boimy się najbardziej. To pokonanie własnego lęku przed porzuceniem kontroli.
Tobie się udało!!!! Gratulacje!!!
Mam tylko pytanko- jak długo się męczyłaś z tym wszystkim?