Strona 1 z 2

W AKCEPTACJI MOC

: 25 sierpnia 2019, o 11:43
autor: nadzieja1234
Hej, nie wchodzę tutaj już, jednak coś mnie popchnęło do tego, aby wam jednak napisać posta który być może was troszkę zmotywuje, jako osoba która dość sporo narzekała tutaj na forum i właściwie miała wiecznie zakręcone na jednym punkcie wkręty i nie mogła tego pojąć dlaczego to ją spotkało i dlaczego jej życie będzie zawsze już straszne .... a już takie nie jest 😁 to lęk pchał mnie w stronę takich myśli, kiedy wkroczyła w moje życie akceptacja, szacunek do siebie, wyrozumiałość i dystans to wszystko zaczęło układać się w jedną całość a zaburzenie ustępowało :) czasem bywa że coś tam wróci jednak już wiem, że w żadnym wypadku mi to nic nie może zrobić :) czyli mogę spokojnie wtedy kontynuować to co robię i skupiać się na życiu a nie siedzieć w swojej głowie.
Wszystkich wam życzę powodzenia :)

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 25 sierpnia 2019, o 14:39
autor: kamilpc
Gratki ;) Jeszcze troszeczke i będziesz wolna ;) Powodzenia ;) Też to samo próbuje wytłumaczyć jeden koleżance z forum ;) ;)

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 26 sierpnia 2019, o 00:16
autor: nadzieja1234
kamilpc pisze:
25 sierpnia 2019, o 14:39
Gratki ;) Jeszcze troszeczke i będziesz wolna ;) Powodzenia ;) Też to samo próbuje wytłumaczyć jeden koleżance z forum ;) ;)
Bardzo Ci dziekuje Kamilu ☺️

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 26 sierpnia 2019, o 13:00
autor: debra.morgan
nadzieja1234 pisze:
25 sierpnia 2019, o 11:43
Hej, nie wchodzę tutaj już, jednak coś mnie popchnęło do tego, aby wam jednak napisać posta który być może was troszkę zmotywuje, jako osoba która dość sporo narzekała tutaj na forum i właściwie miała wiecznie zakręcone na jednym punkcie wkręty i nie mogła tego pojąć dlaczego to ją spotkało i dlaczego jej życie będzie zawsze już straszne .... a już takie nie jest 😁 to lęk pchał mnie w stronę takich myśli, kiedy wkroczyła w moje życie akceptacja, szacunek do siebie, wyrozumiałość i dystans to wszystko zaczęło układać się w jedną całość a zaburzenie ustępowało :) czasem bywa że coś tam wróci jednak już wiem, że w żadnym wypadku mi to nic nie może zrobić :) czyli mogę spokojnie wtedy kontynuować to co robię i skupiać się na życiu a nie siedzieć w swojej głowie.
Wszystkich wam życzę powodzenia :)
I oby dalej to szło w dobrą stronę do odburzenia! trzymam kcuiki! :) za siebie też :P

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 27 sierpnia 2019, o 15:04
autor: witorrr98
Miło, że kolejna osoba załapała ;ok

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 31 sierpnia 2019, o 15:23
autor: martynka
i super, w końcu ja też weszłam na tory ścieżki odburzania...

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 22 września 2019, o 07:49
autor: Sasuke
Gratuluję i zazdroszczę, oby Ci się wiodło jak najlepiej bo u mnie co raz gorzej, wpadłem w wielki kryzys, który pcha mnie w odmęty choroby psychicznej (milion myśli negatywnych, rozmowa ze sobą) do wielkiego ucisku w klatce piersiowej i potężnych duszności w których sam muszę łapać powietrze bo inaczej nie oddycham.

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 22 września 2019, o 08:14
autor: zagrody123456
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 07:49
Gratuluję i zazdroszczę, oby Ci się wiodło jak najlepiej bo u mnie co raz gorzej, wpadłem w wielki kryzys, który pcha mnie w odmęty choroby psychicznej (milion myśli negatywnych, rozmowa ze sobą) do wielkiego ucisku w klatce piersiowej i potężnych duszności w których sam muszę łapać powietrze bo inaczej nie oddycham.
Strasznie się przejmujesz tymi dusznościami, bo piszesz o tym w 3 kolejnych postach.. Tak naprawdę nie akceptujesz tego.. Nie ma złotej rady jak sobie poradzić, bo pierwszym krokiem jest akceptacja u której Ciebie nie widać.. Przyjmij to po prostu ze w najbliższym czasie tak będzie.. Nie próbuj się tego pozbywać na siłę.. To oczywiście nieprzyjemne w odczuwaniu, zresztą jak każdy inny objaw nerwicy, ale nie ma wyjścia.. Co z tego że tak masz, nie udusisz się..

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 22 września 2019, o 08:37
autor: Sasuke
zagrody123456 pisze:
22 września 2019, o 08:14
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 07:49
Gratuluję i zazdroszczę, oby Ci się wiodło jak najlepiej bo u mnie co raz gorzej, wpadłem w wielki kryzys, który pcha mnie w odmęty choroby psychicznej (milion myśli negatywnych, rozmowa ze sobą) do wielkiego ucisku w klatce piersiowej i potężnych duszności w których sam muszę łapać powietrze bo inaczej nie oddycham.
Strasznie się przejmujesz tymi dusznościami, bo piszesz o tym w 3 kolejnych postach.. Tak naprawdę nie akceptujesz tego.. Nie ma złotej rady jak sobie poradzić, bo pierwszym krokiem jest akceptacja u której Ciebie nie widać.. Przyjmij to po prostu ze w najbliższym czasie tak będzie.. Nie próbuj się tego pozbywać na siłę.. To oczywiście nieprzyjemne w odczuwaniu, zresztą jak każdy inny objaw nerwicy, ale nie ma wyjścia.. Co z tego że tak masz, nie udusisz się..
W sumie aż głupio mi, że po takim okresie z nerwicą ona dała mi tak popalić. Natomiast było już dobrze z 2 lata, czasami trochę gorzej, czasami lepiej. Teraz doszedł ślub, zmiana pracy, zawodu, dalekie wakacje i mnie tak ścieło z nóg, że najchętniej bym chciał się powiesić i skończyć z tymi olbrzymimi cierpieniami.

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 22 września 2019, o 09:16
autor: zagrody123456
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 08:37
zagrody123456 pisze:
22 września 2019, o 08:14
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 07:49
Gratuluję i zazdroszczę, oby Ci się wiodło jak najlepiej bo u mnie co raz gorzej, wpadłem w wielki kryzys, który pcha mnie w odmęty choroby psychicznej (milion myśli negatywnych, rozmowa ze sobą) do wielkiego ucisku w klatce piersiowej i potężnych duszności w których sam muszę łapać powietrze bo inaczej nie oddycham.
Strasznie się przejmujesz tymi dusznościami, bo piszesz o tym w 3 kolejnych postach.. Tak naprawdę nie akceptujesz tego.. Nie ma złotej rady jak sobie poradzić, bo pierwszym krokiem jest akceptacja u której Ciebie nie widać.. Przyjmij to po prostu ze w najbliższym czasie tak będzie.. Nie próbuj się tego pozbywać na siłę.. To oczywiście nieprzyjemne w odczuwaniu, zresztą jak każdy inny objaw nerwicy, ale nie ma wyjścia.. Co z tego że tak masz, nie udusisz się..
W sumie aż głupio mi, że po takim okresie z nerwicą ona dała mi tak popalić. Natomiast było już dobrze z 2 lata, czasami trochę gorzej, czasami lepiej. Teraz doszedł ślub, zmiana pracy, zawodu, dalekie wakacje i mnie tak ścieło z nóg, że najchętniej bym chciał się powiesić i skończyć z tymi olbrzymimi cierpieniami.
No niestety nie ma innej drogi jak przyjąć to cierpienie... Wiem że ciężko, ja też miałam ok, potem znowu coś i trzeba cały czas przestać dziwić się objawom, bo przecież je znasz a dajesz się wkręcac.. Nie martw się, po ślubie ochloniesz.. Kiedy masz ślub?

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 22 września 2019, o 09:19
autor: Sasuke
zagrody123456 pisze:
22 września 2019, o 09:16
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 08:37
zagrody123456 pisze:
22 września 2019, o 08:14

Strasznie się przejmujesz tymi dusznościami, bo piszesz o tym w 3 kolejnych postach.. Tak naprawdę nie akceptujesz tego.. Nie ma złotej rady jak sobie poradzić, bo pierwszym krokiem jest akceptacja u której Ciebie nie widać.. Przyjmij to po prostu ze w najbliższym czasie tak będzie.. Nie próbuj się tego pozbywać na siłę.. To oczywiście nieprzyjemne w odczuwaniu, zresztą jak każdy inny objaw nerwicy, ale nie ma wyjścia.. Co z tego że tak masz, nie udusisz się..
W sumie aż głupio mi, że po takim okresie z nerwicą ona dała mi tak popalić. Natomiast było już dobrze z 2 lata, czasami trochę gorzej, czasami lepiej. Teraz doszedł ślub, zmiana pracy, zawodu, dalekie wakacje i mnie tak ścieło z nóg, że najchętniej bym chciał się powiesić i skończyć z tymi olbrzymimi cierpieniami.
No niestety nie ma innej drogi jak przyjąć to cierpienie... Wiem że ciężko, ja też miałam ok, potem znowu coś i trzeba cały czas przestać dziwić się objawom, bo przecież je znasz a dajesz się wkręcac.. Nie martw się, po ślubie ochloniesz.. Kiedy masz ślub?
No właśnie teraz jestem 2 tyg po ślubie, jestem na podróży poślubnej a tak mnie wykręciło, będę tego żałował do końca życia. Najgorsze jest to, że jak jechałem w nocy na lotnisku to miałem wielkie duszności + czułem jak traciłem na chwilę obraz (zatracałem się) tak jakby mi się mózg zwieszał na sekundę i całe zdrętwiałe ręcę to wywołało we mnie spory lęk bo pomimo, że starałem się to olewać, przyjmować to było tylko gorzej.

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 22 września 2019, o 10:23
autor: Juliaaa78569
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 09:19
zagrody123456 pisze:
22 września 2019, o 09:16
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 08:37


W sumie aż głupio mi, że po takim okresie z nerwicą ona dała mi tak popalić. Natomiast było już dobrze z 2 lata, czasami trochę gorzej, czasami lepiej. Teraz doszedł ślub, zmiana pracy, zawodu, dalekie wakacje i mnie tak ścieło z nóg, że najchętniej bym chciał się powiesić i skończyć z tymi olbrzymimi cierpieniami.
No niestety nie ma innej drogi jak przyjąć to cierpienie... Wiem że ciężko, ja też miałam ok, potem znowu coś i trzeba cały czas przestać dziwić się objawom, bo przecież je znasz a dajesz się wkręcac.. Nie martw się, po ślubie ochloniesz.. Kiedy masz ślub?
No właśnie teraz jestem 2 tyg po ślubie, jestem na podróży poślubnej a tak mnie wykręciło, będę tego żałował do końca życia. Najgorsze jest to, że jak jechałem w nocy na lotnisku to miałem wielkie duszności + czułem jak traciłem na chwilę obraz (zatracałem się) tak jakby mi się mózg zwieszał na sekundę i całe zdrętwiałe ręcę to wywołało we mnie spory lęk bo pomimo, że starałem się to olewać, przyjmować to było tylko gorzej.
Powiem Ci tak.
Wszystko co tu opisujesz, odczucia, emocje, objawy to NERWICA.
I masz 2 wyjścia.
Albo do końca wyjazdu będziesz się tym przejmować, jeszcze bardziej to nakręcał, będziesz bardziej cierpiał to zmarnujesz sobie cały wyjazd z własnej winy i będziesz żałować do końca życia.
Albo puścisz kontrolę i będziesz się bawił najlepiej jak możesz, nawet jeśli - według Twojego stanu emocjonalnego - będzie to ostatni wyjazd w Twoim życiu, bo według niego umrzesz.
Wybór należy do Ciebie, ale ja na Twoim miejscu bym cieszyła się przez te 2 tyg obecnością żony 😊

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 22 września 2019, o 13:42
autor: zagrody123456
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 09:19
zagrody123456 pisze:
22 września 2019, o 09:16
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 08:37


W sumie aż głupio mi, że po takim okresie z nerwicą ona dała mi tak popalić. Natomiast było już dobrze z 2 lata, czasami trochę gorzej, czasami lepiej. Teraz doszedł ślub, zmiana pracy, zawodu, dalekie wakacje i mnie tak ścieło z nóg, że najchętniej bym chciał się powiesić i skończyć z tymi olbrzymimi cierpieniami.
No niestety nie ma innej drogi jak przyjąć to cierpienie... Wiem że ciężko, ja też miałam ok, potem znowu coś i trzeba cały czas przestać dziwić się objawom, bo przecież je znasz a dajesz się wkręcac.. Nie martw się, po ślubie ochloniesz.. Kiedy masz ślub?
No właśnie teraz jestem 2 tyg po ślubie, jestem na podróży poślubnej a tak mnie wykręciło, będę tego żałował do końca życia. Najgorsze jest to, że jak jechałem w nocy na lotnisku to miałem wielkie duszności + czułem jak traciłem na chwilę obraz (zatracałem się) tak jakby mi się mózg zwieszał na sekundę i całe zdrętwiałe ręcę to wywołało we mnie spory lęk bo pomimo, że starałem się to olewać, przyjmować to było tylko gorzej.
To nie przejdzie po jednej akceptacji i olewaniu.. A jak ślub bo pamiętam Twoje obawy okrutne?

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 22 września 2019, o 19:17
autor: Sasuke
zagrody123456 pisze:
22 września 2019, o 13:42
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 09:19
zagrody123456 pisze:
22 września 2019, o 09:16

No niestety nie ma innej drogi jak przyjąć to cierpienie... Wiem że ciężko, ja też miałam ok, potem znowu coś i trzeba cały czas przestać dziwić się objawom, bo przecież je znasz a dajesz się wkręcac.. Nie martw się, po ślubie ochloniesz.. Kiedy masz ślub?
No właśnie teraz jestem 2 tyg po ślubie, jestem na podróży poślubnej a tak mnie wykręciło, będę tego żałował do końca życia. Najgorsze jest to, że jak jechałem w nocy na lotnisku to miałem wielkie duszności + czułem jak traciłem na chwilę obraz (zatracałem się) tak jakby mi się mózg zwieszał na sekundę i całe zdrętwiałe ręcę to wywołało we mnie spory lęk bo pomimo, że starałem się to olewać, przyjmować to było tylko gorzej.
To nie przejdzie po jednej akceptacji i olewaniu.. A jak ślub bo pamiętam Twoje obawy okrutne?
O dziwo było cudownie tj. Nie tak, ze nerwica puściła, nie nie. Modlilem sie caly czas i pozwolilem sobie na objawy, bylo mi bardzo duszno tak jak mowilem ze będzie, ale wytrzymałem i bylem szczęśliwy.
Później na samym weselu było juz ok. Wszyscy zadowoleni, ja potanczylem i rozluznilem sie. Ja potrafiłbym byc zyciowym wojownikiem z całą paletą objawów, natomiast duszności, ktore mam czuje sie troche tak jakby sie laczyly z astma i hiperwentylacja no i po prostu nie da sie. Ryzkuje, walcze, ale ja po prostu nie potrafie oddychać (lek na astme nie pomaga) ,sciska mnie na prawde mocno w klatce i promieniuje do gory ,nie pozwalajac nabrac powietrza. Jak nie bylem takim wrakiem 5 miesięcy temu to bez większego problemu robiłem 30 km po górach.
Problemem jest samo oddychanie ,teraz siedze na lotnisku i znow lot 9 h.
Nie czuje jakiegoś większego lęku, ale duszności i owszem, jak tu jechałem to mialem mega duszności w aucie, wysiadłem, poszedłem na lotnisko, juz mi lepiej. Wziąłem sobie alpragen w malej dawce dla spokoju.

Re: W AKCEPTACJI MOC

: 22 września 2019, o 21:17
autor: zagrody123456
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 19:17
zagrody123456 pisze:
22 września 2019, o 13:42
Sasuke pisze:
22 września 2019, o 09:19


No właśnie teraz jestem 2 tyg po ślubie, jestem na podróży poślubnej a tak mnie wykręciło, będę tego żałował do końca życia. Najgorsze jest to, że jak jechałem w nocy na lotnisku to miałem wielkie duszności + czułem jak traciłem na chwilę obraz (zatracałem się) tak jakby mi się mózg zwieszał na sekundę i całe zdrętwiałe ręcę to wywołało we mnie spory lęk bo pomimo, że starałem się to olewać, przyjmować to było tylko gorzej.
To nie przejdzie po jednej akceptacji i olewaniu.. A jak ślub bo pamiętam Twoje obawy okrutne?
O dziwo było cudownie tj. Nie tak, ze nerwica puściła, nie nie. Modlilem sie caly czas i pozwolilem sobie na objawy, bylo mi bardzo duszno tak jak mowilem ze będzie, ale wytrzymałem i bylem szczęśliwy.
Później na samym weselu było juz ok. Wszyscy zadowoleni, ja potanczylem i rozluznilem sie. Ja potrafiłbym byc zyciowym wojownikiem z całą paletą objawów, natomiast duszności, ktore mam czuje sie troche tak jakby sie laczyly z astma i hiperwentylacja no i po prostu nie da sie. Ryzkuje, walcze, ale ja po prostu nie potrafie oddychać (lek na astme nie pomaga) ,sciska mnie na prawde mocno w klatce i promieniuje do gory ,nie pozwalajac nabrac powietrza. Jak nie bylem takim wrakiem 5 miesięcy temu to bez większego problemu robiłem 30 km po górach.
Problemem jest samo oddychanie ,teraz siedze na lotnisku i znow lot 9 h.
Nie czuje jakiegoś większego lęku, ale duszności i owszem, jak tu jechałem to mialem mega duszności w aucie, wysiadłem, poszedłem na lotnisko, juz mi lepiej. Wziąłem sobie alpragen w malej dawce dla spokoju.
Wiesz nie jestem lekarzem więc nie wiem ale jeśli te duszności są nerwicowe to poprostu widać że ich nie akceptujesz no caly czas nad tym ubolewasz.. A widzisz.. Pamiętam Twoje obawy przed ślubem a nie było jak myślałes, wiec nerwa to jedna wielka fikcja...