Livi pisze: ↑13 kwietnia 2021, o 18:39
p.karnia1 pisze: ↑22 maja 2018, o 16:43
Kurde dzisiaj były chwilę uczucia jak by mi oczy trzezwialy, dosłownie parę chwil ale jest progres! Drogi dzień dawka 7.5 ubocznych zero
Wiem, stary temat.
Przeszła Ci derealizacja?
Pomogło Abilify?
Co to znaczy, że oczy trzeźwiały?
Mimo, iż zbytnio nie wiem na własnym przykładzie co to bycie pijanym czy kac, to swój stan opisuję jako uczycie bycia pijanym. Cały czas od ok. 17 stycznia inaczej widzę, rusza mi się obraz. Biorę leki i ostatnio czasem rusza się bardziej, a czasem mniej. Do tego inne objawy dd, somatyczne, ból fizyczny. Dramat, ale staram się żyć i coś więcej robić.
Pozdrawiam!
Nie polecam tego leku, uzależnia fizycznie, a samo działanie, mimo, że na znosi derealizację, to daje 10-tki skutków ubocznych, w tym najgorszy to "zespół niespokojnych nóg" lub inaczej mówiąc przymus ciągłego poruszania się. Nie da się tego opisać, nie biorąc tego leku, ale to trzeźwienia oczu, to coś w stylu szybkiego zejścia dd do stanu zero w poczuciu bycia tu i teraz, także w oczach.
Brałem przez 4-5 lat abilify w dawce 7,5 mg i była to katorga, mimo. Skutki uboczne, jakie pamietam, a niektóre dopiero uświadomiłem sobie, po odstawieniu tego leku "na własną odpowiedzialność" po latach nieudolnego odradzania tego przez psychiatrów: Przymus ciągłego chodzenia, piski w uszach, zaburzenia snu, zaparcia, a potem schorzenia ze strony układu trawiennego, gorsza koncentracja (uświadomiłem sobie dopiero po odstawieniu), jeszcze większe rozchwianie emocjonalne ( to było wyjście na 80% z nerwicy, które mogło by być 100%, gdyby nie zażywanie tego nietrafionego leku, który zaburzał gospodarkę neurotransmiterów), wysypka i ciężko gojące się rany, jak i same rany po wysypce, tiki ( nie nerwowe, lecz spowodowane lekiem i impulsami elektrycznymi). Pewnie by się coś jeszcze zanalazło.
Ale najgorsze jest odstawienie. Wiele razy próbowałem odstawić, po tym, jak psychiatra zmniejszył mi dawkę z 7.5mg na 5mg, co niewiele zmniejszyło objawy, a ja już dawno przestałem być w stanie zagrożenia i to abilify było problemem. Odstawianie tego leku to był dramat
24 godziny to czas działania jednej dawki, pierwsze objawy pojawiały się stopniowo- 27-28 godzina, czyli "prądy w głowie" - kto miał ten wie o co chodzi

, osłabienie grypopodobne, wahania temperatury ( uderzenia gorąca/zimna), mdłości lecz bez wymiotów.
Po 3-7 dniach silna derealizacja, że hej, wtedy dopiero człowiek doświadczył co to, ponieważ nigdy zbytnio nie zwracałem uwagi na ten stan, mimo, że wiedziałem z przeszłości, jak się objawia.
Po chyba 15, stopniowo od 7-mego zaczęło się poprawiać, aż wróciło do normy.
Do tej pory doceniam zdolność, do bezruchu i uczucie spokojnych nóg. Gdyby nie moja decyzja, psychiatrzy dalej przepisywali by mi ten syf. dlatego przestrzegam was. Przed zdecydowaniem się na Abilify, dokładnie skonsultujcie się z lekarzem i sami zastanówcie się czy po powrocie do kondycji psychicznej, chcecie się później męczyć z odstawianiem. Dodam jeszcze, że skutki odstawienia pojawiają się już po 3 godzinach, od pominięcia wzięcia kolejnej dawki z rana.
Pomyślcie zatem czy warto
