Czytałem jeszcze raz ulotkę tego swojego Seronili - pisze, że początkowo jako skutek uboczny może spowodować właśnie depersonalizacje - więc chyba jednak ta nasza dolegliwość nie jest taka nieznana.
Teraz to już sam nie wie jak się czuje - na pewno inaczej (chyba lepiej) jak miesiąc temu. Nie czuje już tak silnego lęku, nie mam prawie w ogóle ataków paniki, jestem w stanie skupić (na dłużej) myśli na czymś innym, w miarę normalniue mogę funkcjonować. Sama derealizacja jest na pewno mniejsza jak zaraz po wejściu w ten stan - ale dalej jest. Wystarczy, że przejdę się po mieście - dalej wszystko wydaje się jakieś inne albo nowe.
Coś mi się wydaje, że jednak będę w stanie się zorientować - jak to minie.

Tabletek już nie liczę.
-- 22 marca 2011, o 18:56 --
Żołądek mnie boli z nerwów.
Drugi raz od wejścia w depersonalizacje (pierwszy wczoraj) - czuje ten sam ucisk, co wcześniej - kiedy brały mnie lęki.
-- 13 kwietnia 2011, o 00:11 --
Najgorsze chyba mam już za sobą - początek. A cała ta "analiza", przez którą mordowałem się przez dwa miesiące, poszła w dobrym kierunku. Ciągłe myślenie, że kiedy d/d minie - to świadomość i tak w 100 % nie wróci do dawnego stanu.
Ale po jakimś czasie - pojawiła się taka myśl "ogrom osób pisze, że jest jak dawniej - że to im minęło. Skoro oni tak samo się mordowali, a teraz piszą, że jest jak dawniej - to tak musi być."
Dzięki pomocy, głównie Wiktora (i racjonalności) miną już prawie całkiem strach przed chorobą psychiczną.
Jeszcze 3 miesiące temu bałem się wyjść z domu. Teraz dzień w dzień gdzieś wychodzę, spotykam się ze znajomymi.
Jestem pewien, że będę w stanie zorientować się, kiedy to minie - jak się okazuje dwóch moich znajomych, też miało depersonalizacje i jest po wszystkim. Jedna osoba z czystej nerwicy (mówiła, że jak to minęło rozpłakała się ze szczęścia), druga (gorszy przypadek) po kilku latach brania narkotyków. W wypadku tej drugiej osoby, nerwica zrobiła się przez trawę.
Skoro Ci, którzy tak samo się mordowali piszą, że jest jak dawniej - tak musi być.
Leki też chyba działają, bo już powoli przestaje o tym myśleć, jestem w stanie skupić myśli uwagę, na czymś innym.
Wszyscy też piszą, że jest to tylko kwestia zmniejszenia lęku - lekarze mówili tak samo, więc tak jest i koniec.
Lęki dalej mam, wystarczy, że przejdę się gdzieś do miasta, i już poty, suchość w gardle. Te najgorsze minęły, teraz tym muszę się zająć. Ale coś czuje, że wyjdę z tego.
Ogólnie depresja minęła, mam co dziwne dobry humor, nawet coś dzisiaj podśpiewywałem pod prysznicem.
-- 13 kwietnia 2011, o 00:24 --
Np. "pouczenie w sprawie depersonalizacji", załamanego - gość napisał co napisał, ale mi to pomogło. Bo jest to kolejny dowód, na to, że kiedy mija ten stan, wszystko jest jak dawniej. Albo posty osób, które wyszły z tego po 3 miesiącach (sporo takich tematów) - piszą np.
"Witam wszystkich, piszę ponieważ już od jakiegoś czasu nie mam D/D, zmagałem się z tym prawie 3 miesiące, pojawiło się nagle przy zaburzeniach lękowo - depresyjnych. Od 7 tyg zażywam antydepresant SEROXAT i to pewnie ten lek uwolnił mnie od tego wszystkiego , na początku było koszmarnie, lęki, D/D i wszystkie objawy nasilone,zażywałem wraz z nim Afobam który to łagodził, po tygodniu skutki uboczne minęły a poprawę zacząłem zauważać po ok 3 tyg, obecnie wszystko jest jak dawniej

pzdr"
No więc jedno jest pewne - wyzdrowienie z depersonalizacji, to znaczy powrót do dawnego stanu + nowe doświadczenie i tyle.
Na samym początku jeszcze, czytałem gdzieś o tym pierwszym leku, który miałem brać - ktoś napisał, że po kilku dniach po tym depersonalizacja mu prawie całkiem minęła. Ten lek ma silnie działanie uspokajające - więc dalej, ten stan mija kiedy umysł przestanie czuć jakieś zagrożenie.