frutka pisze: ↑2 czerwca 2024, o 02:09
Witam wszystkich,
tak jak w temacie - ktory lek z rodzaju SSRI (albo z innej grupy lekow) dziala najbardziej przeciwlekowo a najmniej aktywizuje? Paroksetyna?
Wyleczylam depresje lekiem Zoloft. Tylko niestety nie pomogl mi na nerwice lekowa i fobie spoleczna.
Aktualnie biore 3 tydzien pramolan i nie jest wystarczajacy przeciwlekowo (2*50mg).
Wczesniej bralam buspirone a potem jeszcze pregabaline i rowniez oba nie dzialaly wystarczajaco przeciwlekowo, natomiast mialy duze objawy uboczne, a dodatkowo pregabaline bardzo trudno bylo odstawic.
Brałam paroksetynę 1,5 roku od końca lutego 2021. Ok. 6 miesięcy całą tabletkę + mirtazapinę na noc, a potem połowę przez rok. W kwietniu dostałam jeszcze pregabalinę , ale bardzo niską dawkę, głównie na szumy uszne. W maju zrobiło się całkiem znośnie.
Ale ogólnie byłam na strasznym dnie z ogromem silnych objawów również mocna derealizacja i depersonalizacja. Objawy 24/7, a nie tylko ataki paniki co jakiś czas, tylko jedno ciągle zaszczucie objawami, nie ogarniałam co się dzieje dookoła, wszystko było obce.Straciłam wszystkie zainteresowania, tylko najgorsze myśli, nic nie cieszyło.
Wróciło po 1,5 roku od odstawienia leków (styczeń tego roku), ale przy pierwszym razie psychiatra i psycholog nic mi nie pomogli poza lekami, a forum niestety porzuciłam po tym jak już lepiej się czułam.
Paroksetyna jest chyba najsilniejszym SSRI, ale leki podobno różnie działają na każdego, mi się wydaje, że paroksetyna mnie aktywizowała, ale też przed zaburzeniem byłam wesołą, radosną osobą, uwielbiającą pracę w ogrodzie. Czasem jakieś doły i rozmyślania mnie łapały, wydaje mi się, że nawet lekka hipochondria czasem się wkradają (przy załamaniu straszna) no i dużo stresu miałam przez rodzinę, bo pewne osoby przez lata mnie okropnie stresowały, a ja wszystko przeżywałam i problemy ze snem, to mam chyba od kilkunastu lat.
Oczywiście nigdy nie wróciłam do stanu jak przed pierwszym wpadnięciem w silne zaburzenie, choćby dlatego, że miałam ciągłe bóle głowy, karku, pleców, mój pisk w uszach był głośniejszy (teraz jeszcze gorzej) i ciągnął mnie na dno, bo gdzieś tam czasem mówiłam, że jak się kiedyś podgłośni to...
Może jakby psycholog inaczej podeszła do mojego problemu te kilka lat temu, to byłoby lepiej.
Chodzisz na jakąś terapię?