Dlaczego objawy stają się chroniczne? - dzień 36
: 9 lutego 2024, o 15:26
Większość ludzi z rozregulowanym układem nerwowym, która cierpi na jakieś choroby czy objawy, ma w swoim repertuarze pewne objawy, które są CHRONICZNE. Nawet jeśli takowych objawów nie ma - objawy przychodzą i odchodzą dosyć często - to możemy mówić, że ich STAN jest CHRONICZNY. To nie ma znaczenia, że masz 20 objawów ale żaden z nich nie trwa całą dobę - jedno jest pewne, Twój organizm jest w pewnym stanie pobudzenia, który stał się CHORNICZNY.
Dopóki masz jakiekolwiek objawy, możemy powiedzieć, że charakter Twojego cierpienia ma cechę chroniczności. Wtedy powstają pytania:
Dlaczego to trwa tak długo?
Dlaczego to nie mija?
Czy do końca życia będę cierpiał/ła?
Skąd w ogóle pomysł na ten post? Bo dużo mówi się o PRZYCZYNACH objawów i chorób. Ale ja bym to rozbił na mniejsze części. Uważam, że są przyczyny powstawania objawów, chorób i rozregulowania układu nerwowego i są przyczyny PODTRZYMYWANIA TYCH OBJAWÓW. A to CHOLERNIE WIELKA RÓŻNICA.
Ponieważ to co wywołało Twój stan: ciągły stres, silna trauma, konflikty, brak spełnienia i realizacji itd. - nie musi koniecznie powodować, że masz go po dwóch latach. Bardzo możliwe, że te stresory się zakończyły LUB bardzo możliwe, że te stresory nie są już tak ważne w kontekście objawów. O co dokładnie mi chodzi? Organizm dał Ci sygnał, że jest coś nie tak w Twoim życiu - abyś się tym zajął albo po prostu odpuścił, wyluzował, odpoczął. A ty zacząłeś się na maksa przejmować samymi objawami, które się pojawiły jako znak i alarm. W ten sposób Twój organizm ma nowy, silniejszy stresor - OBJAWY!
Po drugie organizm ma wielkie zdolności adaptacyjne więc skąd mamy pewność, że stresor, który wywołał objawy, je podtrzymuje? Może dopasowaliśmy się do sytuacji, zaakceptowaliśmy - wiemy co się stało. No właśnie, czym się różni stresor, który wywołał objawy od tego, który jest przedłuża? Różni je jedna rzecz: WĄTPLIWOŚCI. Tutaj przechodzimy do meritum.
Podejdźmy do tego bardziej schematycznie.
1. Przyczyny rozregulowania organizmu i układu nerwowego oraz pojawienia się chorób i objawów (PRZYCZYNA WYSTĄPIENIA): trudny okres w życiu; silny, długotrwały stres; trauma; konflikty; zaniedbanie ciała - brak snu, narkotyki itd.
2. Przyczyny trwania objawów w sposób chroniczny i braku regeneracji organizmu (PRZYCZYNA PODTRZYMANIA): WĄTPLIWOŚCI
Co kryje się pod słowem wątpliwości? Na przykład:
1. Nie wiem co mi dolega, nie rozumiem moich objawów.
2. Muszę być potwornie chory, lekarze muszą znaleźć przyczynę.
3. To nie możliwe, że lekarze mówią, że nic mi nie jest, te objawy są zbyt silne.
4. Lekarze stwierdzili, że mam chorobę / objaw X i że to jest nieuleczalne.
5. To musi być coś nie tak w moim ciele / organizmie.
6. To nie możliwe, że takie objawy są od chronicznego stresu.
7. Mamy XXI wiek, nie mówcie mi, że mam coś od stresu czy od "głowy"!.
8. Musi naprawdę coś poważnego mi dolegać skoro nawet postęp medycyny nie może tego wykryć.
9. To może jest genetyczne.
10. To trwa już zbyt długo - to musi być coś groźnego.
11. Mam ten objaw nawet gdy się nie stresuje, stres nie ma z z tym nic wspólnego!
12. No nie! Niemożliwe, że ten stan trwa tak długo. Mam rzadko wykrywalną chorobę i w dodatku nieuleczalną!
I inne...
Mówiąc prościej, to co wywołuje objawy to zewnętrzne stresory, które oczywiście generują wewnętrzne napięcie ale to, co podtrzymuje te objawy, to wewnętrzne napięcie spowodowane błędnymi przekonaniami, brakiem wiedzy i świadomości.
Fakty stojące za tą hipotezą:
1. Często gdy dostajemy objawów, to zapominamy o stresorach, które wywołały te objawy. Objawy są teraz często najgorszym i jedynym stresorem ("stresory nie są już tak ważne w kontekście objawów. Organizm dał Ci sygnał, że jest coś nie tak w Twoim życiu - abyś się tym zajął albo po prostu odpuścił, wyluzował, odpoczął. A ty zacząłeś się na maksa przejmować samymi objawami, które się pojawiły jako znak i alarm. W ten sposób Twój organizm ma nowy, silniejszy stresor - OBJAWY").
2. Możliwe, że stres, który rozregulował Twoje ciało już dawno minął lub się rozwiązał, a ty dalej tkwisz w objawach.
3. Pamiętajmy o zdolnościach adaptacyjnych naszego ciała. Stres, który na początku nas bardzo dotyka, po pewnym czasie już nie musi aż tak bardzo nas obciążać. Pewnie zapytasz dlaczego w takim razie nie adaptujemy się do objawów i nie mijają same? Pamiętajmy, że przy objawach jest masa wątpliwości, które opisałem wyżej więc trudno się zaadoptować do czegoś co przynosi tyle wątpliwości. PO DRUGIE GDY JUŻ ROZWIEJEMY TE WĄTPLIWOŚCI, TO CZĘSTO SIĘ DO OBJAWÓW W KOŃCU MOŻEMY ZAADOPTOWAĆ I WTEDY ONE MIJAJĄ
Teraz żeby nikt nie zrozumiał mnie na opak. To nie jest tak, że nasze konflikty wewnętrzne, dzieciństwo, traumy nie są ważne... Są bardzo ważne ale uważam, że nie zawsze lub w ogóle nie są ważne na samym początku, dopóki trwają objawy. Według mnie na początku zawsze trzeba rozprawić się chronicznością objawów i przerwać koło aby POTEM móc przepracować swoje życiowe stresory - być może, to nas zabezpieczy przed nawrotami lub je ograniczy.
Oczywiście nie zawsze w 100% tak jest, ale uważam, że u większości osób na pewno. U mniejszości osób, nawet jeśli sporym problemem są także aktualne stresory, to i tak dużym predykatorem objawów są wątpliwości więc wtedy warto postawić równocześnie na działanie "na objawy" i działanie rozwiązujące nasze stresy, traumy i konflikty.
JEDNAK OSOBISĆIE UWAŻAM PO OBSERWACJI, ŻE WIĘKSZOŚĆ LUDZI MA NAJWIĘKSZY PROBLEM Z WĄTPLIWOŚCIAMI NA TEMAT OBJAWÓW i jest to jeden z najważniejszych, jeśli nie jedynych przyczyn chronicznego trwania Twoich objawów.
Zapytasz jak rozwiać wątpliwości?
Na pewno poprzez zdobycie wiedzy, obserwację siebie, zebranie dowodów, które dotyczą Ciebie. Jednak najważniejsze jest dotarcie do błędnych indywidulanie przekonań - tak zwanych zniekształceń poznawczych, które stoją za Twoimi wątpliwościami. Tutaj samemu może być ciężko to zrobić, być może nie obędzie się bez wsparcia psychologa czy terapeuty. Tylko tutaj może pojawić się problem, jeżeli trafisz na osobę, która nie ma szerszego spojrzenia na sprawę i kieruje się tylko zaburzeniami lękowymi i rozdziela to jasno od "chorób fizycznych". Najnowsza nauka pokazuje, że to nie jest takie czarno białe. Przecie ciało to jeden system więc na jakiej podstawie mówmy, że to jest od przeciążenia stresem i rozregulowania układu nerwowego, a tu już jest problem z narządem X? Czy w naszych ciałach są jakieś dwa systemy do leczenia chorób fizycznych i stresowych oddzielnie? Po drugie, co jest przyczyną, że narząd X podupada? Po trzecie, JAK JEDNOCZEŚNIE OBJAW MOŻE BYĆ PRZYCYZNĄ?
Trochę nielogiczne prawda?
Dopóki masz jakiekolwiek objawy, możemy powiedzieć, że charakter Twojego cierpienia ma cechę chroniczności. Wtedy powstają pytania:
Dlaczego to trwa tak długo?
Dlaczego to nie mija?
Czy do końca życia będę cierpiał/ła?
Skąd w ogóle pomysł na ten post? Bo dużo mówi się o PRZYCZYNACH objawów i chorób. Ale ja bym to rozbił na mniejsze części. Uważam, że są przyczyny powstawania objawów, chorób i rozregulowania układu nerwowego i są przyczyny PODTRZYMYWANIA TYCH OBJAWÓW. A to CHOLERNIE WIELKA RÓŻNICA.
Ponieważ to co wywołało Twój stan: ciągły stres, silna trauma, konflikty, brak spełnienia i realizacji itd. - nie musi koniecznie powodować, że masz go po dwóch latach. Bardzo możliwe, że te stresory się zakończyły LUB bardzo możliwe, że te stresory nie są już tak ważne w kontekście objawów. O co dokładnie mi chodzi? Organizm dał Ci sygnał, że jest coś nie tak w Twoim życiu - abyś się tym zajął albo po prostu odpuścił, wyluzował, odpoczął. A ty zacząłeś się na maksa przejmować samymi objawami, które się pojawiły jako znak i alarm. W ten sposób Twój organizm ma nowy, silniejszy stresor - OBJAWY!
Po drugie organizm ma wielkie zdolności adaptacyjne więc skąd mamy pewność, że stresor, który wywołał objawy, je podtrzymuje? Może dopasowaliśmy się do sytuacji, zaakceptowaliśmy - wiemy co się stało. No właśnie, czym się różni stresor, który wywołał objawy od tego, który jest przedłuża? Różni je jedna rzecz: WĄTPLIWOŚCI. Tutaj przechodzimy do meritum.
Podejdźmy do tego bardziej schematycznie.
1. Przyczyny rozregulowania organizmu i układu nerwowego oraz pojawienia się chorób i objawów (PRZYCZYNA WYSTĄPIENIA): trudny okres w życiu; silny, długotrwały stres; trauma; konflikty; zaniedbanie ciała - brak snu, narkotyki itd.
2. Przyczyny trwania objawów w sposób chroniczny i braku regeneracji organizmu (PRZYCZYNA PODTRZYMANIA): WĄTPLIWOŚCI
Co kryje się pod słowem wątpliwości? Na przykład:
1. Nie wiem co mi dolega, nie rozumiem moich objawów.
2. Muszę być potwornie chory, lekarze muszą znaleźć przyczynę.
3. To nie możliwe, że lekarze mówią, że nic mi nie jest, te objawy są zbyt silne.
4. Lekarze stwierdzili, że mam chorobę / objaw X i że to jest nieuleczalne.
5. To musi być coś nie tak w moim ciele / organizmie.
6. To nie możliwe, że takie objawy są od chronicznego stresu.
7. Mamy XXI wiek, nie mówcie mi, że mam coś od stresu czy od "głowy"!.
8. Musi naprawdę coś poważnego mi dolegać skoro nawet postęp medycyny nie może tego wykryć.
9. To może jest genetyczne.
10. To trwa już zbyt długo - to musi być coś groźnego.
11. Mam ten objaw nawet gdy się nie stresuje, stres nie ma z z tym nic wspólnego!
12. No nie! Niemożliwe, że ten stan trwa tak długo. Mam rzadko wykrywalną chorobę i w dodatku nieuleczalną!
I inne...
Mówiąc prościej, to co wywołuje objawy to zewnętrzne stresory, które oczywiście generują wewnętrzne napięcie ale to, co podtrzymuje te objawy, to wewnętrzne napięcie spowodowane błędnymi przekonaniami, brakiem wiedzy i świadomości.
Fakty stojące za tą hipotezą:
1. Często gdy dostajemy objawów, to zapominamy o stresorach, które wywołały te objawy. Objawy są teraz często najgorszym i jedynym stresorem ("stresory nie są już tak ważne w kontekście objawów. Organizm dał Ci sygnał, że jest coś nie tak w Twoim życiu - abyś się tym zajął albo po prostu odpuścił, wyluzował, odpoczął. A ty zacząłeś się na maksa przejmować samymi objawami, które się pojawiły jako znak i alarm. W ten sposób Twój organizm ma nowy, silniejszy stresor - OBJAWY").
2. Możliwe, że stres, który rozregulował Twoje ciało już dawno minął lub się rozwiązał, a ty dalej tkwisz w objawach.
3. Pamiętajmy o zdolnościach adaptacyjnych naszego ciała. Stres, który na początku nas bardzo dotyka, po pewnym czasie już nie musi aż tak bardzo nas obciążać. Pewnie zapytasz dlaczego w takim razie nie adaptujemy się do objawów i nie mijają same? Pamiętajmy, że przy objawach jest masa wątpliwości, które opisałem wyżej więc trudno się zaadoptować do czegoś co przynosi tyle wątpliwości. PO DRUGIE GDY JUŻ ROZWIEJEMY TE WĄTPLIWOŚCI, TO CZĘSTO SIĘ DO OBJAWÓW W KOŃCU MOŻEMY ZAADOPTOWAĆ I WTEDY ONE MIJAJĄ

Teraz żeby nikt nie zrozumiał mnie na opak. To nie jest tak, że nasze konflikty wewnętrzne, dzieciństwo, traumy nie są ważne... Są bardzo ważne ale uważam, że nie zawsze lub w ogóle nie są ważne na samym początku, dopóki trwają objawy. Według mnie na początku zawsze trzeba rozprawić się chronicznością objawów i przerwać koło aby POTEM móc przepracować swoje życiowe stresory - być może, to nas zabezpieczy przed nawrotami lub je ograniczy.
Oczywiście nie zawsze w 100% tak jest, ale uważam, że u większości osób na pewno. U mniejszości osób, nawet jeśli sporym problemem są także aktualne stresory, to i tak dużym predykatorem objawów są wątpliwości więc wtedy warto postawić równocześnie na działanie "na objawy" i działanie rozwiązujące nasze stresy, traumy i konflikty.
JEDNAK OSOBISĆIE UWAŻAM PO OBSERWACJI, ŻE WIĘKSZOŚĆ LUDZI MA NAJWIĘKSZY PROBLEM Z WĄTPLIWOŚCIAMI NA TEMAT OBJAWÓW i jest to jeden z najważniejszych, jeśli nie jedynych przyczyn chronicznego trwania Twoich objawów.
Zapytasz jak rozwiać wątpliwości?
Na pewno poprzez zdobycie wiedzy, obserwację siebie, zebranie dowodów, które dotyczą Ciebie. Jednak najważniejsze jest dotarcie do błędnych indywidulanie przekonań - tak zwanych zniekształceń poznawczych, które stoją za Twoimi wątpliwościami. Tutaj samemu może być ciężko to zrobić, być może nie obędzie się bez wsparcia psychologa czy terapeuty. Tylko tutaj może pojawić się problem, jeżeli trafisz na osobę, która nie ma szerszego spojrzenia na sprawę i kieruje się tylko zaburzeniami lękowymi i rozdziela to jasno od "chorób fizycznych". Najnowsza nauka pokazuje, że to nie jest takie czarno białe. Przecie ciało to jeden system więc na jakiej podstawie mówmy, że to jest od przeciążenia stresem i rozregulowania układu nerwowego, a tu już jest problem z narządem X? Czy w naszych ciałach są jakieś dwa systemy do leczenia chorób fizycznych i stresowych oddzielnie? Po drugie, co jest przyczyną, że narząd X podupada? Po trzecie, JAK JEDNOCZEŚNIE OBJAW MOŻE BYĆ PRZYCYZNĄ?


