Strona 1 z 1

Kiedy jest czas na wewnętrzne zmiany?

: 22 czerwca 2015, o 22:07
autor: Ciasteczko
Najlepszy czas na zmiany w myśleniu i wdrażanie w życie swojej wiedzy o zaburzeniu to _______. No właśnie, spójrz na zegarek i wstaw godzinę i dzisiejszą datę.

Aaaa. Panika. Ale jak to? Już? Teraz mam wdrażać teorię w praktykę?
A ja taki nieuczesany i w ogóle.
;)

Tak często odkładamy branie się za siebie na później. Znamy teorię na pamięć, w końcu tyle czytaliśmy, dyskutowaliśmy, słuchaliśmy, rozmyślaliśmy. Ale dalej tkwimy w teorii po uszy, a praktyka? Może jeszcze nie dzisiaj.

Może jutro będzie lepszy dzień? Czekamy aż nam się zachce chcieć. Wpierw nawet sama myśl, że zaczniemy nad sobą pracować w przyszłości, kiedyś tam, poprawia nastrój. Cóż za miła perspektywa. Ale to będzie fajne, kiedy wreszcie coś pozytywnego zacznie się dziać. Czytanie tych wszystkich poradników o samorozwoju, forum, wypowiedzi innych osób napawa optymizmem, pokazuje multum możliwości. Ale potem mija czas i dalej jest jak było, bo jakoś nie czuć tego wewnętrznego kliknięcia sygnalizującego, że to ten magiczny moment, że to JUŻ. Dalej beznadzieja, wegetacja. Potem znów chciałoby się coś zrobić, ale że co, że trzeba włożyć wysiłek? To może lepiej nie, nie mam teraz siły, może nie jest wcale tak źle? Jeszcze trochę pocierpię, dam radę, poczytam jeszcze trochę forum. Tyle wytrzymałem, to poczekam aż wszystkie znaki na ziemi i niebie pokażą, że to ten moment. Kiedyś się za to w końcu wezmę.

Godzina, dzień, tydzień, miesiąc, kwartał.
I klops.
Nic.

Bo "kiedyś", to jest najbezpieczniejszy wariant ulokowania w czasie czegoś, co chce się podświadomie przesuwać w nieskończoność.

Jeśliby chcieć przedstawić to graficznie, to obecny moment jest Tobą, który poruszasz się do przodu, a "kiedyś" jest piłką, którą cały czas kopiesz, aby tylko była przed Tobą. I choć wciąż ją widzisz oczyma wyobraźni i zakładasz, że w końcu ją weźmiesz w ręce, to dalej ją kopiesz. A chodzi o to, żeby to zauważyć, zreflektować się i ją odważnie podnieść.

Przerażające! Ja nie jestem gotowy, żeby zacząć!

Wiem, wiem, wiem, wiem. Bo wydawało Ci się, że w pewnej chwili poczujesz się gotowy, że to będzie jak nastrój na pójście na imprezę. Ale nie poczujesz się.
Ewentualnie możesz poczuć, że doszedłeś do najgłębszego dnia świata, i że jedyną alternatywą dla niemożności zejścia niżej jest odbicie się od niego. Jeśli to nazywasz gotowością, to może musisz jeszcze poczekać. Ale możesz sobie tego oszczędzić. Im mniej czujesz się gotowy, by się za siebie zabrać, tym bardziej oznacza to, że jest to właśnie TEN moment.

I nie ważne czy uważasz, że nie umiesz zrobić tego dobrze, że nie do końca wiesz jak, po prostu zrób coś w praktyce. Teraz. Cokolwiek. Tak, w tej sekundzie, kiedy skończysz to czytać. Nie od jutra, tylko właśnie od tego momentu, teraz, gdy spojrzałeś na zegarek. Bo, jak mówi wyświechtany już frazes, (ale jakże prawdziwy!) żyjesz tu i teraz, nie w przyszłym tygodniu, za miesiąc, czy "kiedyś". Właśnie w tej chwili przyjrzyj się swoim myślom, przyjrzyj się swojej postawie, wdroż w życie coś o czym już wiesz. Najdrobniejszą rzecz. I od tej chwili rób to tak często jak tylko możesz. A jak się na chwile poddasz, to znów spójrz na zegarek i zacznij od nowa. Masz nielimitowaną ilość prób. Za free! :)

Wiedz, że im dłużej kopiesz tę piłkę przed sobą i o niej myślisz z namaszczeniem, nadmuchany intencją zabrania się za siebie w bliżej nieokreślonej przyszłości , tym bardziej staje się to stylem Twojego życia. Zamieniasz się w Tego-Który-Wiecznie-Czeka-Na-Odpowiedni-Moment. I nawet już nie zauważasz, że zaczyna Cię to definiować. I wydaje Ci się, że to jest konstruktywne, a to tylko kolejna pułapka, która opóźnia moment, kiedy wreszcie zaczniesz się czuć na prawdę lepiej. A potem dobrze. A potem bardzo dobrze.

A ja Ci chcę przypomnieć lub uświadomić Cię, że nie musisz czekać na nic specjalnego, ten moment nie przyjeżdża jak pociąg w konkretnych godzinach, nie jest świętem narodowym z konkretną datą, nie trzeba na niego oszczędzać pieniędzy, nie trzeba czekać na zezwolenie z urzędu. To Ty wyznaczasz jego początek.

Dlatego właśnie, proponuję Ci, spójrz teraz na zegarek i powiedz sobie, dzisiaj (wstaw datę), o godzinie (wstaw) zaczynam działać! 'xxdd I zrób tak, żeby to nie były tylko puste słowa i kolejne kopnięcie piłki.

Kiedy jest czas na wewnętrzne zmiany?

: 22 czerwca 2015, o 23:35
autor: darekp
sie mi akurat zegarek zawieruszyl.... :D
a tak serio to fajna motywacja o ile ktos bedzie chcial dzialac jak ta lala :)

Kiedy jest czas na wewnętrzne zmiany?

: 12 lipca 2015, o 03:02
autor: podróżna
2:59 to jeszcze późno czy już wcześnie, no chyba,że to "najwyższy czas":)

Kiedy jest czas na wewnętrzne zmiany?

: 12 lipca 2015, o 13:17
autor: Ciasteczko
podróżna pisze:2:59 to jeszcze późno czy już wcześnie, no chyba,że to "najwyższy czas":)
Hihi, najwyzszy i doskonały :D

Re: Kiedy jest czas na wewnętrzne zmiany?

: 22 marca 2019, o 09:58
autor: Evita
Ja zaczynam. Już kilka razy sobie to obiecałam ale teraz serio. Choć mam wrażenie że moja nerwica inaczej przebiega niż większości z Was ale chcę z tego wyjść. Dzięki Ciastko 😘

Re: Kiedy jest czas na wewnętrzne zmiany?

: 27 maja 2023, o 13:31
autor: Marcin1981
27.05.2023 godz 13:30 dam radę