Strona 1 z 1

Pojęcie postępu w nerwicy (prawidłowe i nieprawidłowe)

: 23 kwietnia 2018, o 23:22
autor: Ciasteczko
Chciałabym Wam zwrócić uwagę na pewien bardzo ważny temat, który nie jest nowy, ale chcę was uwrażliwić na to jak przebiega postęp w wydobywaniu się z nerwicy.

Zakładam z doświadczenia, że większość osób wyobraża sobie postęp jako konsekwentne pięcie się w górę, lub brnięcie do przodu jak strzała, w różnym tempie,ale zawsze do góry, czy do przodu. A prawda jest taka, że to przypomina zepsutą ciuchcię, która się zacina, kawałek cofa, potem znowu podjedzie, i tak dalej, ale ogólnie jedzie do przodu we własnym tempie.

Dlatego bardzo do Was apeluję, żebyście sobie to uświadomili, że to co się dzieje, te gorsze dni, to jest norma. Że musicie to zaakceptować jako standard, uznać takie odczucia za naturalne. Wiem, że to wiecie gdzieś tam podświadomie, ale na pewno często czujecie wątpliwości, tracicie wiarę i wtedy jest Wam ciężej,bo macie w głowie perfekcyjny obraz tego, jak wszystko po kolei by miało iść gładko, a w rzeczywistości czasem czujecie się lepiej i wtedy jesteście słusznie dumni z siebie, a potem popadacie w gorszy stan, co jest naturalne, i od razu się czujecie jakby ktoś Was cofnął na sam start, co jest nieprawdą.

Dla wizualnego podkreślenia o co mi chodzi:

Nierealny scenariusz:
Obrazek

Prawdziwy, naturalny scenariusz:
Obrazek


Pamiętajcie o postawie przyjacielskiej wobec siebie w tym wszystkim i wyrozumiałości dla procesu, w którym jesteście.
Wszystko z czasem będzie dobrze! :)

Re: Pojęcie postępu w nerwicy (prawidłowe i nieprawidłowe)

: 23 kwietnia 2018, o 23:29
autor: Natalie1208
Ciasteczko pisze:
23 kwietnia 2018, o 23:22
Chciałabym Wam zwrócić uwagę na pewien bardzo ważny temat, który nie jest nowy, ale chcę was uwrażliwić na to jak przebiega postęp w wydobywaniu się z nerwicy.

Zakładam z doświadczenia, że większość osób wyobraża sobie postęp jako konsekwentne pięcie się w górę, lub brnięcie do przodu jak strzała, w różnym tempie,ale zawsze do góry, czy do przodu. A prawda jest taka, że to przypomina zepsutą ciuchcię, która się zacina, kawałek cofa, potem znowu podjedzie, i tak dalej, ale ogólnie jedzie do przodu we własnym tempie.

Dlatego bardzo do Was apeluję, żebyście sobie to uświadomili, że to co się dzieje, te gorsze dni, to jest norma. Że musicie to zaakceptować jako standard, uznać takie odczucia za naturalne. Wiem, że to wiecie gdzieś tam podświadomie, ale na pewno często czujecie wątpliwości, tracicie wiarę i wtedy jest Wam ciężej,bo macie w głowie perfekcyjny obraz tego, jak wszystko po kolei by miało iść gładko, a w rzeczywistości czasem czujecie się lepiej i wtedy jesteście słusznie dumni z siebie, a potem popadacie w gorszy stan, co jest naturalne, i od razu się czujecie jakby ktoś Was cofnął na sam start, co jest nieprawdą.

Dla wizualnego podkreślenia o co mi chodzi:

Nierealny scenariusz:
Obrazek

Prawdziwy, naturalny scenariusz:
Obrazek


Pamiętajcie o postawie przyjacielskiej wobec siebie w tym wszystkim i wyrozumiałości dla procesu, w którym jesteście.
Wszystko z czasem będzie dobrze! :)
Ciasteczko, jak zawsze w punkt :)

Dzięki za tego posta !

Re: Pojęcie postępu w nerwicy (prawidłowe i nieprawidłowe)

: 24 kwietnia 2018, o 00:28
autor: Tysiołek
Ślimak Zenek pokaże nam drogę😀

Obrazek

Re: Pojęcie postępu w nerwicy (prawidłowe i nieprawidłowe)

: 26 kwietnia 2018, o 11:30
autor: jagaaga
Tysiołek pisze:
24 kwietnia 2018, o 00:28
Ślimak Zenek pokaże nam drogę😀

Obrazek
hehehe Tysia, kocham Cię :D

Re: Pojęcie postępu w nerwicy (prawidłowe i nieprawidłowe)

: 26 kwietnia 2018, o 13:26
autor: Ciasteczko
Ślimaczek lepszy niż moje nieudolne wykresy w Paintcie.
Opierajcie się na ślimaczku.
:DD

Re: Pojęcie postępu w nerwicy (prawidłowe i nieprawidłowe)

: 26 kwietnia 2018, o 13:52
autor: Kataraka
Bardzo dobrze napisane...jestem znowu w kryzysie...co prawda każdy kryzys jest mniej dotkliwy....a i każde dni lepsze sa dużo lepsze niż poprzednie...jednak myślałam że tak pocisnę do końca a tu bęc...i znowu kryzys...znowu płacz, znowu nienawiść do zaburzenia...nienawiść do siebie...Ciasteczko stresujące wydarzenia, jestem przed okresem, dziwna pogoda...bo jak nagle zrobiła się wiosna to aż ożyłam..a teraz znowu każda myśl budzi lęk...ten lęk może jest mniej natarczywy, ale daje popalić :(( Wcześniej było tak że powiedziałam sobie został mi tylko żołądek i było w miarę ok, a wiadomym jest że ścisk żołądka powodują myśli... Więc ciągle były ale ja nie zwracałam uwagi, a teraz znowu zaczynam badać swoje samopoczucie analizować, gdzie mnie spięło a gdzie nie... i czuję się jakby to znowu była bardzo długa droga...a ostatnio już myślałam że ta droga jest bardzo krótka...a teraz znowu wydaje mi się taka długaaa i nie do przejścia....Wpadam w płacz i panikę nie mogę sobie znaleźć miejsca... A wcześniej przynajmniej mogłam siąść na dupie...co prawda z objawami ale nie panikowałam aż tak... No i co? Pozbierać ssię z tego kryzysu czy go przeczekać??