Strona 1 z 1

Nawracające zaburzenia lękowe.

: 16 lutego 2025, o 01:34
autor: Patka92
Hej wszystkim! Jestem tu nowa. :papa
Zacznę od przedstawienia się- mam na imię Patrycja, mam 32 lata.
Nie będę opisywać wszystkiego od pierwszego mojego epizodu, bo to zbyt dużo pisania. Może po prostu skupię się na tym aktualnym. :D
Jakieś dwa (może troszkę więcej) miesiące temu wystąpił u mnie delikatny atak paniki podczas jazdy samochodem (poprzedzony nakręcaniem się). Wiedziałam, co jest grane, bo miałam już z tym do czynienia kilkakrotnie dawniej. To była podróż dość daleko od domu i jakoś się tak nastawiłam, że przecież muszę jakoś wrócić- udało się uspokoić.
Podczas przemieszczania się w moim mieście te ataki nie pojawiały się- do czasu. Wszystko się rozkręciło. Teraz jestem na takim etapie, że każda podróż samochodem nawet jako pasażer wywołuje we mnie ogromny lęk (duszności, kołatania serca, uczucie omdlewania, drżące dłonie, ciało, zimno). Troszkę się poddałam i jeżdżę hulajnogą elektryczną. Niepokoju nie czuję w domu. W pracy też jest ok, ponieważ pracuję w służbie zdrowia i tam czuję się bezpiecznie. Niestety zaczęłam się trochę izolować- unikam spacerów z dala od domu, mało wychodzę, czuję się beznadziejnie sama ze sobą. Mam kochającego partnera i jest mi przykro, że na ten moment nie jestem w stanie spędzać z nim tak aktywnie czasu, jak wcześniej. On jest bardzo wyrozumiały i cierpliwy, daje mi wsparcie, ale ja chciałabym tak dużo zrobić, a na ten moment niewiele mogę. Lęk mnie strasznie ogranicza. Chodzę na terapię, po każdym spotkaniu wychodzę pozytywnie nastawiona, ale niestety to szybko mija. Oddycham z aplikacją oddechową, robię treningi relaksacyjne, w momencie silnego lęku powtarzam sobie, że to tylko nerwica, że nic się nie dzieje- to pomaga, ale niestety to i tak wraca i wraca. Są dni, w których budzę się silna, a są takie, że budzi mnie duży lęk i napięcie. Kiedyś przyjmowałam leki, dawno temu był to Bioxetin, a 3 lata temu Dutilox i Trittico na noc- pomogły mi, ale wtedy nie korzystałam z psychoterapii. Teraz jestem na takim etapie, że mocno zastanawiam się nad powrotem do leków, ale moja terapeutka na ten moment mi nie zaleca. Po prostu chciałabym jak najszybciej wrócić do normalności- bardzo mi na tym zależy. Może ktoś podzieliłby się swoimi doświadczeniami?
Pozdrawiam serdecznie. :)

Re: Nawracające zaburzenia lękowe.

: 16 lutego 2025, o 02:43
autor: MESJASZ
Patka92 pisze:
16 lutego 2025, o 01:34
Hej wszystkim! Jestem tu nowa. :papa
Zacznę od przedstawienia się- mam na imię Patrycja, mam 32 lata.
Nie będę opisywać wszystkiego od pierwszego mojego epizodu, bo to zbyt dużo pisania. Może po prostu skupię się na tym aktualnym. :D
Jakieś dwa (może troszkę więcej) miesiące temu wystąpił u mnie delikatny atak paniki podczas jazdy samochodem (poprzedzony nakręcaniem się). Wiedziałam, co jest grane, bo miałam już z tym do czynienia kilkakrotnie dawniej. To była podróż dość daleko od domu i jakoś się tak nastawiłam, że przecież muszę jakoś wrócić- udało się uspokoić.
Podczas przemieszczania się w moim mieście te ataki nie pojawiały się- do czasu. Wszystko się rozkręciło. Teraz jestem na takim etapie, że każda podróż samochodem nawet jako pasażer wywołuje we mnie ogromny lęk (duszności, kołatania serca, uczucie omdlewania, drżące dłonie, ciało, zimno). Troszkę się poddałam i jeżdżę hulajnogą elektryczną. Niepokoju nie czuję w domu. W pracy też jest ok, ponieważ pracuję w służbie zdrowia i tam czuję się bezpiecznie. Niestety zaczęłam się trochę izolować- unikam spacerów z dala od domu, mało wychodzę, czuję się beznadziejnie sama ze sobą. Mam kochającego partnera i jest mi przykro, że na ten moment nie jestem w stanie spędzać z nim tak aktywnie czasu, jak wcześniej. On jest bardzo wyrozumiały i cierpliwy, daje mi wsparcie, ale ja chciałabym tak dużo zrobić, a na ten moment niewiele mogę. Lęk mnie strasznie ogranicza. Chodzę na terapię, po każdym spotkaniu wychodzę pozytywnie nastawiona, ale niestety to szybko mija. Oddycham z aplikacją oddechową, robię treningi relaksacyjne, w momencie silnego lęku powtarzam sobie, że to tylko nerwica, że nic się nie dzieje- to pomaga, ale niestety to i tak wraca i wraca. Są dni, w których budzę się silna, a są takie, że budzi mnie duży lęk i napięcie. Kiedyś przyjmowałam leki, dawno temu był to Bioxetin, a 3 lata temu Dutilox i Trittico na noc- pomogły mi, ale wtedy nie korzystałam z psychoterapii. Teraz jestem na takim etapie, że mocno zastanawiam się nad powrotem do leków, ale moja terapeutka na ten moment mi nie zaleca. Po prostu chciałabym jak najszybciej wrócić do normalności- bardzo mi na tym zależy. Może ktoś podzieliłby się swoimi doświadczeniami?
Pozdrawiam serdecznie. :)
U mnie epizod lękowy trwał krótko, bo około 2 tygodnie. Były to silne napady lęku. Szedłem sobie na spacer, do sklepu w pełnym słońcu przy 30 stopniach z atakiem paniki w którym nie mogłem złapać oddechu, przyśpieszonym pulsem oraz derealizacją. I tak dzień w dzień i przeszło i nigdy nie wróciło. Były jakieś delikatne podrygi tego stanu lękowego jeszcze przez jakiś czas ale były na tyle słabe, że właściwie z niczym to już się nie wiązało poza spiętymi mięśniami. Jedyne co mogę poradzić, to pakować się celowo w sytuacje wywołujące lęk. Akurat masz takie szczęście, że te sytuacje możesz łatwo wywołać, więc nie pozostaje nic innego jak tylko się mierzyć z tym lękiem. Najgorzej to unikać. Trzeba stale podnosić próg stresu organizmu.

Re: Nawracające zaburzenia lękowe.

: 16 lutego 2025, o 11:49
autor: Patka92
U mnie epizod lękowy trwał krótko, bo około 2 tygodnie. Były to silne napady lęku. Szedłem sobie na spacer, do sklepu w pełnym słońcu przy 30 stopniach z atakiem paniki w którym nie mogłem złapać oddechu, przyśpieszonym pulsem oraz derealizacją. I tak dzień w dzień i przeszło i nigdy nie wróciło. Były jakieś delikatne podrygi tego stanu lękowego jeszcze przez jakiś czas ale były na tyle słabe, że właściwie z niczym to już się nie wiązało poza spiętymi mięśniami. Jedyne co mogę poradzić, to pakować się celowo w sytuacje wywołujące lęk. Akurat masz takie szczęście, że te sytuacje możesz łatwo wywołać, więc nie pozostaje nic innego jak tylko się mierzyć z tym lękiem. Najgorzej to unikać. Trzeba stale podnosić próg stresu organizmu.
[/quote]

Bardzo dziękuję za odpowiedź! :)
Podziwiam, że mimo tego lęku chodziłeś wszędzie i zwalczyłeś to w taki sposób. Wiedziałeś od samego początku z czym masz do czynienia? Tak bardzo chcę, a nie mogę się przemóc. Bardzo mnie ten strach paraliżuje. Ogólnie mam takie momenty, że przestaję wierzyć w to, że bez leków mi przejdzie.

Re: Nawracające zaburzenia lękowe.

: 16 lutego 2025, o 15:55
autor: MESJASZ
Patka92 pisze:
16 lutego 2025, o 11:49
Wiedziałeś od samego początku z czym masz do czynienia?
Moja nerwica nie zaczęła się od ataków paniki. Przyszła niespodziewanie objawiając się kosmicznymi skokami ciśnienia - raz w górę, raz w dół, w bardzo krótkim czasie. Trwało to około tygodnia, po czym przestałem się bać czegokolwiek.

Początkowo nie wiedziałem, z czym mam do czynienia. Zdawałem sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak nerwica, ale moja świadomość tego była niska. Dopiero pierwszy atak paniki naprowadził mnie na trop nerwicy. Wcześniej myślałem, że mam poważne problemy z sercem.

Wyobrażałem sobie atak paniki inaczej - myślałem, że wiąże się to z histerią, co by zupełnie do mnie nie pasowało, bo nie mam predyspozycji do takich reakcji.

Kiedy pojawił się pierwszy atak paniki, nie panikowałem. Wiedziałem, że mimo duszenia się muszę dawkować tlen, by nie stracić przytomności. Oczywiście odczuwałem stres, ponieważ nie wiedziałem, kiedy to przejdzie, ale byłem pewien, że to zjawisko psychiczne i muszę je przeczekać. Skupiłem się na dostarczaniu sobie optymalnej ilości tlenu, co wiązało się z celowym ograniczaniem przyśpieszonego oddechu - świadomym, jeszcze większym duszeniu się. W końcu atak minął, co skłoniło mnie do refleksji nad tym, co mi dolega.

Kolejne ataki były jedynie wyzwaniem, nie wiedziałem wtedy jaką strategię walki należy stosować, po prostu coś mnie pchało do tego by się z tym mierzyć, badałem się w ten sposób, szukałem potwierdzenia że to powtarzające się ataki paniki i że dopadła mnie nerwica.

Natrafiłem gdzieś tam w między czasie na jakiś filmik osoby z nerwicą serca, gdzie u tej osoby zaczęło się podobnie od popier_dolonych skoków ciśnienia i wtedy już byłem pewien tej nerwicy.
Patka92 pisze:
16 lutego 2025, o 11:49
Tak bardzo chcę, a nie mogę się przemóc. Bardzo mnie ten strach paraliżuje. Ogólnie mam takie momenty, że przestaję wierzyć w to, że bez leków mi przejdzie.
Moim zdaniem nie ma co brać leków przez te ataki paniki, bo to jest zbyt błache. Co innego gdyby to były natrętne myśli z którymi nic nie można zrobić czy jakieś somaty. Łatwo mieć nad tym kontrolę. Atak paniki ma swój początek i koniec w czasie, do tego jest przewidywalny. Nie ma się czego bać, przecież już to znasz.