Nienormalizm w sytuacji społecznej
: 14 lipca 2024, o 21:35
Cześć nie wiem czy mam nerwicę, lęk społeczny czy inne zaburzenie, nigdy się nie diagnozowalam ale potrzebuje, żeby ktoś to przeczytał i napisał cokolwiek.
Dzisiejsza sytuacja była takim kolejnym zapalnikiem wyzwalaczem czy czymkolwiek nie licząc nie opisując innych rzeczy bo już nawet nie pamiętam tyle tego było jakoś trudno mi zebrać myśli. Przechodząc do tematu. Siedziałam w parku patrząc na ludzi myśląc jak bardzo jestem dla nich niewidzialna, oglądałam sobie co robią, jest niedziela więc bylo na kogo patrzeć, no i tak siedząc sobie myśląc że same tu rodziny, pary a ja jak zwykle sama nagle jakiś mężczyzna powiedział mi cześć ja z automatu odpowiedziałam hej i on poszedł kawałek dalej ale już wiedzialam że się wróci i tak się stało no i w tamtym momencie w myślach prośby błagam nie podchodź do mnie. Podszedł i spytał jak się nazywam odpowiedziałam i on się przedstawił i spytał czy chcę z nim się przejść od razu powiedziałam że innym razem i on sobie poszedł i ja od razu ucieklam stamtąd. Sekunda po wejściu do domu pojawiły się myśli że jestem nienormalna że zawsze będę sama i potem analizując sytuację aż się rozpłakałam bo zrobiło mi się go żal że go tak potraktowałam. Od razu myśli że chce go przeprosić, że on sobie pewnie myśli że mam się za niewiadomo kogo i nie mogę teraz na siebie patrzeć. Najbardziej radosne! jest że chce żeby on wiedział, obcy facet, że nie spławiłam go przez wygląd czy cokolwiek tylko przez jakiś chory lęk albo nawet nie wiem co to jest. Potem znowu myśli że to była jedyna szansa na jakąkolwiek miłość i że zawsze będę sama i ten żal to współczucie do obcego faceta bo go spławiłam a wcale nie chciałam ale jakiś lęk i myśli że zobaczy moje wady i potencjalne jakieś zbliżenia mnie przeraziły że będzie o mnie źle myślec albo nawet i nie to, tylko sam fakt że to zobaczy że mnie zobaczy moje wady jakoś mnie przestraszył na tyle że chciałam uciec pomimo tego iż ciągle myślę o tym że nie chce być sama że potrzebuję bliskości a mimo to jakoś się jej panicznie boję. Nie wiem o co mi chodzi dlaczego tak jest mam siebie dosyć
Dzisiejsza sytuacja była takim kolejnym zapalnikiem wyzwalaczem czy czymkolwiek nie licząc nie opisując innych rzeczy bo już nawet nie pamiętam tyle tego było jakoś trudno mi zebrać myśli. Przechodząc do tematu. Siedziałam w parku patrząc na ludzi myśląc jak bardzo jestem dla nich niewidzialna, oglądałam sobie co robią, jest niedziela więc bylo na kogo patrzeć, no i tak siedząc sobie myśląc że same tu rodziny, pary a ja jak zwykle sama nagle jakiś mężczyzna powiedział mi cześć ja z automatu odpowiedziałam hej i on poszedł kawałek dalej ale już wiedzialam że się wróci i tak się stało no i w tamtym momencie w myślach prośby błagam nie podchodź do mnie. Podszedł i spytał jak się nazywam odpowiedziałam i on się przedstawił i spytał czy chcę z nim się przejść od razu powiedziałam że innym razem i on sobie poszedł i ja od razu ucieklam stamtąd. Sekunda po wejściu do domu pojawiły się myśli że jestem nienormalna że zawsze będę sama i potem analizując sytuację aż się rozpłakałam bo zrobiło mi się go żal że go tak potraktowałam. Od razu myśli że chce go przeprosić, że on sobie pewnie myśli że mam się za niewiadomo kogo i nie mogę teraz na siebie patrzeć. Najbardziej radosne! jest że chce żeby on wiedział, obcy facet, że nie spławiłam go przez wygląd czy cokolwiek tylko przez jakiś chory lęk albo nawet nie wiem co to jest. Potem znowu myśli że to była jedyna szansa na jakąkolwiek miłość i że zawsze będę sama i ten żal to współczucie do obcego faceta bo go spławiłam a wcale nie chciałam ale jakiś lęk i myśli że zobaczy moje wady i potencjalne jakieś zbliżenia mnie przeraziły że będzie o mnie źle myślec albo nawet i nie to, tylko sam fakt że to zobaczy że mnie zobaczy moje wady jakoś mnie przestraszył na tyle że chciałam uciec pomimo tego iż ciągle myślę o tym że nie chce być sama że potrzebuję bliskości a mimo to jakoś się jej panicznie boję. Nie wiem o co mi chodzi dlaczego tak jest mam siebie dosyć