Proszę o jakąkolwiek pomoc
: 14 listopada 2021, o 13:25
2 lata
Zaczęło się dość typowo, ataki paniki, natręty, stany depresyjne itd. Radziłem sobie w miarę, były kryzysy ale szedłem do przodu.
Do maja 2021, w którym nerwica uderzyła w najsłabszy punkt, czyli dosłownie w jelita.
Pamiętam ze zaczęło się tak że czułem ciągłe parcie na jelita i napisałem tu post po czym jeden z członków forum wmówił mi że to na pewno IBS (oczywiście nie występowały u mnie bóle brzucha tylko ciągłe parcie, więc aby gdzieś wyjść zaczałem brać stoperan, na wszelki wypadek. Udało mi się go później odstawić w ciągu miesiąca. Aż 1 czerwca miałem gorszy dzień i poczułem, że pilnie muszę wracac do domu bo inaczej nie wytrzymam. Wróciłem i wtedy poczułem, jakby jelita miały nade mną kontrolę. Od tamtego czasu staram się to odstawić ale nieskutecznie, cały czas biorę go (od pół roku) z kilkudniowymi przerwami. Popadłem w obsesje związaną z jelitami.
Jakim cudem mogę to zaakceptować jak każde wyjście do ludzi jest jedną wielką paniką czy się tam (przepraszam ale) nie zesram. Poza tym dochodzi oczywiście lęk że pewnie już uszkodziłem sobie jelita tym stoperanem co dodatkowo potęguje moje fobie i pogarsza moje samopoczucie. Nie umiem odjąć temu wartości. Czuję że po prostu w to popadłem. Nerwica wygrała. Czekam aż ten lek wykończy mnie od środka bo nic innego mi nie pozostało. Po prostu się poddaję.
Jeśli ktoś chce na to odpowiadać to prostiłbym żeby była to osoba która wie cokolwiek o zaburzeniu lękowym, a nie taka która znowu wkręci mi dodatkową obawę przed cyt. “nieuleczalną chorobą”.
Mam dość życia z tym. Gdyby nie rodzina i dziewczyna do której jedynej coś czuje to dawno by mnie tutaj nie było.
Zaczęło się dość typowo, ataki paniki, natręty, stany depresyjne itd. Radziłem sobie w miarę, były kryzysy ale szedłem do przodu.
Do maja 2021, w którym nerwica uderzyła w najsłabszy punkt, czyli dosłownie w jelita.
Pamiętam ze zaczęło się tak że czułem ciągłe parcie na jelita i napisałem tu post po czym jeden z członków forum wmówił mi że to na pewno IBS (oczywiście nie występowały u mnie bóle brzucha tylko ciągłe parcie, więc aby gdzieś wyjść zaczałem brać stoperan, na wszelki wypadek. Udało mi się go później odstawić w ciągu miesiąca. Aż 1 czerwca miałem gorszy dzień i poczułem, że pilnie muszę wracac do domu bo inaczej nie wytrzymam. Wróciłem i wtedy poczułem, jakby jelita miały nade mną kontrolę. Od tamtego czasu staram się to odstawić ale nieskutecznie, cały czas biorę go (od pół roku) z kilkudniowymi przerwami. Popadłem w obsesje związaną z jelitami.
Jakim cudem mogę to zaakceptować jak każde wyjście do ludzi jest jedną wielką paniką czy się tam (przepraszam ale) nie zesram. Poza tym dochodzi oczywiście lęk że pewnie już uszkodziłem sobie jelita tym stoperanem co dodatkowo potęguje moje fobie i pogarsza moje samopoczucie. Nie umiem odjąć temu wartości. Czuję że po prostu w to popadłem. Nerwica wygrała. Czekam aż ten lek wykończy mnie od środka bo nic innego mi nie pozostało. Po prostu się poddaję.
Jeśli ktoś chce na to odpowiadać to prostiłbym żeby była to osoba która wie cokolwiek o zaburzeniu lękowym, a nie taka która znowu wkręci mi dodatkową obawę przed cyt. “nieuleczalną chorobą”.
Mam dość życia z tym. Gdyby nie rodzina i dziewczyna do której jedynej coś czuje to dawno by mnie tutaj nie było.