O cierpieniu słów kilka
: 13 czerwca 2021, o 00:16
Wiele osób które chcą się odburzać rozumie odburzanie jako w miarę szybkie dojście do dobrego samopoczucia, a tym odburzanie nie jest. Rozumiem odburzanie jako przeczekiwanie objawów jakiś czas po czym ma się zrobić lepiej. A to tak nie działa. I pojawiają się pełne pretensji posty, że no jak to, odburzam się przecież, a tu zamiast lepiej to jest gorzej. A to mniej więcej tak jakbyś postanowił/a zadbać o sylwetkę, naczytał/a się tych wszystkich fit zasad, niestosował/a się do tych zasad i w ogóle ich nie rozumiał/a i strzelił/a focha dlaczego po kilku dniach snucia się po siłowni nie wyglądasz jak młody Bóg tylko jeszcze przywaliłeś/aś 2 kg.
Odburzanie to jest przede wszystkim DECYZJA, że chcesz się odburzać, samo bycie na forum, czy czytanie materiałów to nie jest jeszcze decyzja, pójście do psychologa też nią nie jest. I to warto sobie gdzieś w baniaczu zapisać czerwonymi literami, że odburzanie to jest Twoja decyzja i Twój wysiłek który podejmujesz w celu przejścia z trybu zagrożenia w tryb normalny, to są pewne zasady które będziesz się starał/a się stosować, to jest cierpienie , które będziesz musiał/a przyjąć i zaakceptować, to jest brak nastawienia się na jakieś ramy czasowe, przeciwnie to jest akceptacja upływającego czasu.
Problem jest w tym, że wiele osób chcę stosować zaburzeniowe schematy przy odburzaniu, chcę udawać odburzanie i dziwi się, że nie ma efektów. Dużo osób też zakłada, że odburzanie to jakiś moment olśnienia po którym wszystko się zmienia,że nagle natchnie ich duch odburzania i już pójdzie z górki, wiele osób pyta o to na forum, o jakiś moment przełomowy, a rzecz w tym, że często takiego momentu w ogóle nie ma, a nawet jak jest to i tak odburzanie to niestety mozolna praca której towarzyszy często bardzo dużo cierpienia. I to jest coś co wiele osób nijak nie chcę zaakceptować. CIERPIENIE. Fakt, że będziesz się źle czuł/a, że będziesz doświadczał/a nieprzyjemnych objawów, że będziesz musiał/a "ryzkować" akceptację gdy wszystko Ci będzie krzyczeć w głowie, że trzeba coś z tym zrobić, tak dalej nie może być, że będzie smutno, że natręty nie wyparują Ci z głowy po wysłuchaniu kilku nagrań. To jest coś czego wielu zaburzonych nie potrafi zrozumieć tj, że odburzanie będzie wiązało się z ciepieniem, którego nie da się tak po prostu pozbyć czy ominąć i które może trwać długo. Każdy chciałby odburzania bez tych wszystkich nieprzyjemnych doznań, bez lęku, bez bólu, bez ciepienia ale to jest niemożliwe i tak wiele osób zamiast na odburzaniu skupia się na tym jakby się pozbyć nieprzyjemnych doznań co jest zaprzeczeniem odburzania, a co za odburzanie uważają. Sensem odburzania jest doświadczenia ciepienia i nasza właściwa postaw względem niego. Gdybyśmy nie doświadczali tych wszystkich nieprzyjemnych doznań w sposób uporczywy to nikt z nas nie nie myślałby o odburzaniu, bo co tam, że raz w miesiącu coś jest nie tak, każdy by to przeżył, to dopiero jak coś siedzi i drażni w każdej minucie to rodzi się w nas chęć zmiany, chęć przejścia procesu odnowy. Tak jak choroba jest tak naprawdę początkiem procesu leczenia który potrafimy lub nie potrafimy właściwie przejść, tak zaburzenie jest początkiem uzdrawiania jeśli tylko będziemy potrafili dostrzec sens tego co się z nami dzieje.
Pozdrawiam serdecznie

Odburzanie to jest przede wszystkim DECYZJA, że chcesz się odburzać, samo bycie na forum, czy czytanie materiałów to nie jest jeszcze decyzja, pójście do psychologa też nią nie jest. I to warto sobie gdzieś w baniaczu zapisać czerwonymi literami, że odburzanie to jest Twoja decyzja i Twój wysiłek który podejmujesz w celu przejścia z trybu zagrożenia w tryb normalny, to są pewne zasady które będziesz się starał/a się stosować, to jest cierpienie , które będziesz musiał/a przyjąć i zaakceptować, to jest brak nastawienia się na jakieś ramy czasowe, przeciwnie to jest akceptacja upływającego czasu.
Problem jest w tym, że wiele osób chcę stosować zaburzeniowe schematy przy odburzaniu, chcę udawać odburzanie i dziwi się, że nie ma efektów. Dużo osób też zakłada, że odburzanie to jakiś moment olśnienia po którym wszystko się zmienia,że nagle natchnie ich duch odburzania i już pójdzie z górki, wiele osób pyta o to na forum, o jakiś moment przełomowy, a rzecz w tym, że często takiego momentu w ogóle nie ma, a nawet jak jest to i tak odburzanie to niestety mozolna praca której towarzyszy często bardzo dużo cierpienia. I to jest coś co wiele osób nijak nie chcę zaakceptować. CIERPIENIE. Fakt, że będziesz się źle czuł/a, że będziesz doświadczał/a nieprzyjemnych objawów, że będziesz musiał/a "ryzkować" akceptację gdy wszystko Ci będzie krzyczeć w głowie, że trzeba coś z tym zrobić, tak dalej nie może być, że będzie smutno, że natręty nie wyparują Ci z głowy po wysłuchaniu kilku nagrań. To jest coś czego wielu zaburzonych nie potrafi zrozumieć tj, że odburzanie będzie wiązało się z ciepieniem, którego nie da się tak po prostu pozbyć czy ominąć i które może trwać długo. Każdy chciałby odburzania bez tych wszystkich nieprzyjemnych doznań, bez lęku, bez bólu, bez ciepienia ale to jest niemożliwe i tak wiele osób zamiast na odburzaniu skupia się na tym jakby się pozbyć nieprzyjemnych doznań co jest zaprzeczeniem odburzania, a co za odburzanie uważają. Sensem odburzania jest doświadczenia ciepienia i nasza właściwa postaw względem niego. Gdybyśmy nie doświadczali tych wszystkich nieprzyjemnych doznań w sposób uporczywy to nikt z nas nie nie myślałby o odburzaniu, bo co tam, że raz w miesiącu coś jest nie tak, każdy by to przeżył, to dopiero jak coś siedzi i drażni w każdej minucie to rodzi się w nas chęć zmiany, chęć przejścia procesu odnowy. Tak jak choroba jest tak naprawdę początkiem procesu leczenia który potrafimy lub nie potrafimy właściwie przejść, tak zaburzenie jest początkiem uzdrawiania jeśli tylko będziemy potrafili dostrzec sens tego co się z nami dzieje.
Pozdrawiam serdecznie
