nie pisałem tutaj i nie wchodziłem tutaj ponieważ po moim ostatnim odpisaniu przez jakiś czas nikt mi nie odpowiadał, ale jestem i wciąż się zmagam z tym dziadostwem. Raz jest trochę lepiej raz dużo gorzej

chcę się odnieść do każdego wpisu i na końcu zadam pytanie tak by może wytworzyła się jakaś dyskusja.
Attelo - również potwierdzam, u mnie niepewność uczuć, wręcz pewność, że już wszystko stracone, że nie możemy być razem, taka walka samemu ze sobą, długie wymęczające dialogi wewnętrzne, wyolbrzymianie niedoskonałości partnerki, chęć ucieczki również, to wszystko powoduje napady lęku, bardzo złe samopoczucie, bezsenność, lęk wolno płynący, odrealnienie itp. z drugiej zaś strony logiczne myślenie, że ja to sobie chyba wszystko wymyślam, że nie ma się o co tak naprawdę przyczepić, że to wszystko jakieś skupianie się na drobiazgach, pierdołach. Tylko właśnie pytanie dlaczego raz może być całkiem dobrze, wraca powiedzmy racjonalne myślenie a raz źle do kitu i trwa to długi czas i tracimy wiarę i nadzieję, to przytłoczenie jest tak realne, tak prawdziwe, tak przytłaczające?!
Pati21175 - również tego chcę i pragnę, żeby się dobrze czuć w towarzystwie mojej partnerki cały czas, być szczęśliwym, czerpać z życia, itp. tylko czy my aby nie chcemy za bardzo ideału i dążymy do doskonałości, czy my się aby w tym nie zatracamy chcąc by było zawsze dobrze i świetnie?
mario546 - chętnie mogę porozmawiać, gdyż sam przeżywam mękę, istne piekło
hime - bardzo Ci współczuję, ale co było to było i trzeba iść do przodu, wiem że łatwo się mówi ale to chyba jedyne rozwiązanie. moja partnerka to istny anioł, staram się z nią o tym co przechodzę rozmawiać, nie chcę też jej w to w całości wplątywać, martwić ją bo ją .... no właśnie kocham?, nie chcę jej nieszczęścia, staram się ją ochronić jakoś, jeśli więc jest to chęć dobra dla drugiego człowieka to co to jest jeśli nie jakieś wewnętrzne ja. nie wiem jak to się skończy ale mam nadzieję że bardzo dobrze i wyjdę z tego.
infekcjaduszy - też się z tym mierzę, czy to prawda co czuję w danym momencie, odchodzą uczucia, jest pustka, stan niechęci, nawet bania się odezwać, lęk przed zabraniem głosu i pogadaniu o pierdołach nawet, tutaj padło jedno chyba fajne stwierdzenie, jeśli w tym mamy typowe napady nerwicy co w innych przypadkach i na jakąś chwilę dotyczą one naszego partnera to chyba to jest rzeczywiście nerwica bo co innego?
proszę Was o odpowiedzi jeśli ktoś jeszcze będzie tutaj to czytał, wsparcie uważam nas samych nawet na forum jest chyba ważne i tego szukamy jeśli tutaj wchodzimy i piszemy, każdy wpis będzie nas umacniał wydaje mi się, żeby do nas dotarło że to nerwica a nie 10000 innych realnych jak nam się zdaje powodów.
pozdrawiam Was bardzo gorąco