Strona 1 z 1

wakacyjne problemy

: 22 czerwca 2016, o 22:15
autor: Soczko
Właśnie skończyłam 4 rok studiów. Zawsze w wakacje wracam do domu. I po raz kolejny od czasu rozpoczęcia studiów obserwuję u siebie większe problemy z DD w czasie wakacji. Trochę tego nie rozumiem. Pojawiają się męczące zawroty głowy, drętwienie nóg w czasie chodzenia, zimne dłonie, mocne odcięcie od rzeczywistości, czasem znużenie/zmęczenie. Miewam jakieś niespodziewane ataki paniki albo nagle popadam w stan depresyjny. Dodam, że prowadzę bardzo aktywny i zdrowy tryb życia. Aktualnie nie chodzę do psychiatry. No i zawsze w wakacje pędzę do lekarza, który przepisuje mi różne badania, oczywiście jestem zdrowa jak ryba. :D Ale i tak doszukuję się powodu mojego stanu w różnych chorobach. Czy to padaczka, rak? Wiem, że to głupie myślenie. Ale nie potrafię nie rozkminiać mojego samopoczucia (wiem, że nie powinnam). Ale znacznie utrudnia mi to funkcjonowanie. Ktoś coś poradzi? Może ktoś z was ma tak samo?

wakacyjne problemy

: 22 czerwca 2016, o 22:19
autor: nervous
Hej.

Odkąd mam zaburzenia, czas wakacji zawsze jest dla mnie gorszy z większymi objawami. Nie wiem czym jest uwarunkowane ale high5! Więc nie jesteś sama.


głowa do góry;)

wakacyjne problemy

: 30 czerwca 2016, o 13:44
autor: Nowy7
Soczko ja mam podobnie, i dlatego również tutaj piszę. Zaczęły się wakacje, czyli dla mnie najgorszy okres. Jak jest szkoła jest źle, ale w szkole spędzam dużo czasu, zajmuje się czymś itd. Teraz brak szkoły, bardzo często siedzę w domu. Mam prawie codziennie wypady na boisko z kolegami ale to tak max na 2h a tak to siedzę w domu. Czy wy też nie wiedzieliście co macie robić, żeby Wam zleciał jakoś dzień (totalny brak zajęć, brak motywacji do jakiegoś działania). Również mam problemy ze wstawaniem, jestem ciągle zmęczony i otępiony jakiś. W skrócie moje zaburzenie trwa 2 lata. Diagnoza to nerwica lękowa, no i od początku nerwicy nierealność (nie przeszkadzała mi tak na początku, odczuwałem ją mocno ale gorsza była dla mnie nerwica). Po braniu hydroksyzyny i bioxetinu mój stan poprawił się bardzo. Potem było już tylko gorzej - zmiana leków które w ogóle nic nie pomagały a było ich dosyć sporo. Tydzień temu odstawiłem już na własna rękę leki, do psychiatry nie zamierzam już chodzić bo i tak nic pomaga oprócz ciągłego zmieniania leków które nic nie pomagają. Wczoraj niestety miałem atak paniki co prawda nie był już tak silny i przeraźliwy jak 2 lata temu ale również to odczułem i poczułem się bardzo źle ponieważ w chwili ataku pomyślałem że po 2 latach wracam do punktu wyjścia. W czasie ataku popłakałem się po prostu.. Leki, psychiatra, psycholog nikt ani nic nie pomaga pomyślałem wtedy. Myśle tak często bo to jest prawda. Najlepszym rozwiązaniem był psycholog, lecz ten oferuje tylko spotkanie raz w miesiącu a i tak widzę po pierwszej wizycie że on wie że ja mam już bardzo duża wiedzę na ten temat. I ja również tak uważam, sporo wiem ale cały czas jest źle. Wiem, że to jest po części moja wina, ponieważ ciągle myśle o tym stanie i "widzę" non stop ten stan. Spojrzę przez szybę czy obróce głowa gdy siedze na kompie i już myśle czy coś się zmieniło bardziej czy mniej realnie... Ogólnie mam mało zajęć jak na siebie patrzę to uważam że powinienem mieć całe dnie wypełnione co do minuty. Bo dla mnie wystarczy 5 minut wolnego czasu albo i mniej a nieraz nawet podczas wykonywania jakiejś czynności nie sposób zapomnieć o tym co się dzieje. Na przykład gdy siedzę na komputerze mam wrażenie że "wchodzę w monitor" jakoś to wszystko mnie razi i denerwuje. Więc w takim przypadku trudno zapomnieć jak to czuję. Teraz robię prawo jazdy, jutro mam pierwszą jazdę ale mocno się boję bo wczoraj wystąpił atak paniki a jutro jazda i co będzie jak jutro podczas 1 jazdy dostane ataku. Staram się o tym nie myśleć, wiem że dam rade bo zawsze w takich momentach nie rezygnuje, lecz nie powiem bo trochę się boje o to czy atak nie wystąpi, a nawet jeśli nie wystąpi to jak ja dam rade z dd jechać. Obecnie jeżdżę skuterem i wiem jak ciężko jechać z dd, a co dopiero samochodem... i to pierwsza jazda jeszcze. Przepraszam za tak chaotyczny opis i błędy ortograficzne - piszę to na szybkości :D Napisałem to ponieważ musiałem się gdzieś wyżalić. A przy okazji spytać co robić jak zajmować sobie czas - z tym mam spory problem bo nawet gdy ktoś mi mówi żebym poszedł na spacer czy basen to nie chce mi się i wiem że to mi nie pomoże i będę analizował stan. Ogólnie jest bardzo ciężko, często czytam posty kto mówi że ma dd ale po paru miesiącach ma przebłyski. Ja załamuje się wtedy - mam nerwice i dd od 2 lat - przebłysku raczej żadnego a jest coraz gorzej. Myślę, że ja nigdy z tego nie wyjdę, ogólnie uważam że już sie nie boje niczego bo znam mechanizmy nerwicy chociaż często odczuwam lęk np. w kościele ale nie uciekam z miejsca gdzie jest mi nie dobrze. I dziwi mnie to że cały czas mam lęki w miejscach gdzie czuje sie niekomfortowo ze względu że tylko na początku 1 zdarzyło mi się spanikować a tak to cały czas zostaje i walczę z lękiem, a one po takim czasie nadal są. Chciałem się zapytać ludzi którzy maja przebłyski ale już nie mają dd jak to ogarnać. Ja po mimo że czytam żeby nie analizować stanu, przyzwolić na to itd. uważam że nie da się tego zrobić mimo najszczerszych chęci - chyba nikomu nie udało się w 100% pozbyć myśli o dd jak to cały czas czuje i widzi. Więc co ja mam zrobić żeby dd przeszło choć trochę ? Czy wgl da się coś zrobić, bo ja gdy myślę ze po 2 latach nic sie nie poprawiło jeśli chodzi o dd to aż chce się płakać. Proszę o jakieś rady i wskazówki i jeszcze raz przepraszam za ten chaos i błędy :D