Nerwica lękowa ?
: 13 maja 2016, o 15:29
Hej.
Dziś mijają dokładnie dwa miesiące jak jestem odrealniona. Zaczęło się od nagłego ataku paniki. Zawroty glowy, kołatanie serca, uczucie omdlenia. Nie zemdlalam, ale nagle poczułam ze odpływam. Wszyscy i wszystko jest poza mną. Na początku nie przejelam się tym za bardzo bo w przeszłości zdarzały mi się podobne stany ale zawsze samoistnie ustepowaly. Nie wiedziałam wtedy o istnieniu czegoś takiego jak dd.
Niestety tym razem nie ustapily. 24h , non stop towarzyszy mi uczucie odrealnienia. Budzę się każdego dnia z nadzieją ze mi to przejdzie, że znowu bd mogła normalnie funkcjonować, cieszyć się życiem Ale niestety tak się nie dzieje. Zazdroszczę ludziom życia. Bo ja teraz nie czuje , że żyje. To wegetacja. Najchętniej przespalabym cały dzień bo we śnie odczuwam ulgę. Jestem sobą.
Ale gdy otwieram oczy koszmar wraca. Każdego dnia czekam na noc żeby przez chwilę poczuć sie lepiej. Z dnia na dzień jest coraz gorzej, miewam myśli samobójcze , bo czasem wydaje mi się że to jedyne rozwiązanie. Choć ta głęboko ukryta ja chce żyć i chce wrocic. Ale nie może obudzić się z tego koszmaru.
Są momenty , kiedy wydaje mi się że zwariowalam. Ze całkowicie tracę świadomość, tak bardzo boję się ze stracę pamięć. Ze stanę się roślina. Ze stracę wszystko przez ten stan w którym się znajduje. Ze stracę najważniejsze dla mnie osoby. Coraz bardziej izoluje się od ludzi. Zawsze byłam uśmiechnięta, wesoła , dużo żartowalam . Teraz prawie z nikim nie rozmawiam. Znajomi, rodzina wydają mi się obcy, nieprawdziwi.
Dręczy mnie ten monolog ze sobą, te wszystkie natrętne myśli, ciagly lek. To jest straszne. Dziś przestraszylam się siebie w lustrze. Nie poznaje tej osoby. Czuję się niepewnie. Nie wiem co się dzieje ze mną. Jestem przerażona .
Czy to nerwica czy może coś gorszego?
Czy to początki schizofrenii. Podobno 40% nerwic przeradza się w ta paskudna chorobę. Czy to oznacza że dzieli mnie krok od utraty zmysłów, od zwariowania?
Nie chcę tak żyć.
Dziś mijają dokładnie dwa miesiące jak jestem odrealniona. Zaczęło się od nagłego ataku paniki. Zawroty glowy, kołatanie serca, uczucie omdlenia. Nie zemdlalam, ale nagle poczułam ze odpływam. Wszyscy i wszystko jest poza mną. Na początku nie przejelam się tym za bardzo bo w przeszłości zdarzały mi się podobne stany ale zawsze samoistnie ustepowaly. Nie wiedziałam wtedy o istnieniu czegoś takiego jak dd.
Niestety tym razem nie ustapily. 24h , non stop towarzyszy mi uczucie odrealnienia. Budzę się każdego dnia z nadzieją ze mi to przejdzie, że znowu bd mogła normalnie funkcjonować, cieszyć się życiem Ale niestety tak się nie dzieje. Zazdroszczę ludziom życia. Bo ja teraz nie czuje , że żyje. To wegetacja. Najchętniej przespalabym cały dzień bo we śnie odczuwam ulgę. Jestem sobą.
Ale gdy otwieram oczy koszmar wraca. Każdego dnia czekam na noc żeby przez chwilę poczuć sie lepiej. Z dnia na dzień jest coraz gorzej, miewam myśli samobójcze , bo czasem wydaje mi się że to jedyne rozwiązanie. Choć ta głęboko ukryta ja chce żyć i chce wrocic. Ale nie może obudzić się z tego koszmaru.
Są momenty , kiedy wydaje mi się że zwariowalam. Ze całkowicie tracę świadomość, tak bardzo boję się ze stracę pamięć. Ze stanę się roślina. Ze stracę wszystko przez ten stan w którym się znajduje. Ze stracę najważniejsze dla mnie osoby. Coraz bardziej izoluje się od ludzi. Zawsze byłam uśmiechnięta, wesoła , dużo żartowalam . Teraz prawie z nikim nie rozmawiam. Znajomi, rodzina wydają mi się obcy, nieprawdziwi.
Dręczy mnie ten monolog ze sobą, te wszystkie natrętne myśli, ciagly lek. To jest straszne. Dziś przestraszylam się siebie w lustrze. Nie poznaje tej osoby. Czuję się niepewnie. Nie wiem co się dzieje ze mną. Jestem przerażona .
Czy to nerwica czy może coś gorszego?
Czy to początki schizofrenii. Podobno 40% nerwic przeradza się w ta paskudna chorobę. Czy to oznacza że dzieli mnie krok od utraty zmysłów, od zwariowania?
Nie chcę tak żyć.
