Strona 1 z 1
kompulsywna pareidolia
: 13 kwietnia 2016, o 19:23
autor: Dajmajla
To jeden z moich największych problemów w nerwicy. Zawsze uważałam, że to całkiem spoko, wyobraźnia i te sprawy, ale kiedy strasznie nasiliło mi się przy nerwicy, tak że twarze widziałam niemal wszędzie, to stało się koszmarem i zwątpiłam w swoje zdrowe zmysły. Teraz mam to już rzadziej, ale za każdym razem, gdy jestem zmęczona, albo poddenerwowana, to mój mózg tak jakby z automatu wyszukuje twarze w losowych rzeczach typu liście na drzewie, kromka chleba, wzory na kafelkach, itp i od razu czuje sie nieswojo i myśle, że może jednak wariuje (chociaż lekarz zapewniał mnie, że ze schiza nie ma to nic wspólnego). To strasznie męczące. Ktoś jeszcze tutaj ma z tym problem? Jak się tego pozbyć całkowicie?
kompulsywna pareidolia
: 13 kwietnia 2016, o 23:04
autor: Guett
Też tak mam. Na panelach, chmurach, mój mózg doszukuje się tam twarzy. To tylko dwa przykłady, ale jest tego sporo więcej, w wielu rzeczach na które spoglądam pojawia się takie doszukiwanie twarzy. Nigdy mi to jakoś nie przeszkadzało, nie zwracałem na to uwagi. Zwalam to na bujną wyobraźnie i to tyle.
Postaraj się to olewać jak się da

kompulsywna pareidolia
: 14 kwietnia 2016, o 15:42
autor: Dajmajla
No ja kiedyś też na to nie zwracałam uwagi, ale w nerwicy to się stało uciążliwe i czasem zwykły spacer do lasu staje się udręką, gdy liście czy kora każdego drzewa układają się w jakąś mordę :/
kompulsywna pareidolia
: 14 kwietnia 2016, o 17:20
autor: Jerry
Nie jest to zaskakujące, w nerwicy mózg jest bardziej "zapracowany", a w stanach zmęczenia dostrzeganie przerażających wizerunków jest dużo łatwiejsze. Kwestia samych twarzy jest kwestią ewolucyjną:
http://www.paranormalium.pl/twarze-twar ... tykul.html
Kiedyś czytałem o innych złudzeniach, kiedy widzimy dzikie zwierze, węża, itd. Teraz nie mogę tego znaleźć, ale mowa była o starym mechanizmie, broniącym nas przed zagrożeniem. Dzięki temu nasi przodkowie byli w stanie szybciej dostrzec tygrysa albo coś równie niebezpiecznego - wystarczył jakiś ruch, jakiś kształt albo kontrast światła i mózg generował uproszczony obraz potencjalnego zagrożenia co dawało dodatkowy czas na podjęcie ratującej życie decyzji. Zapewne im bardziej zlękniony umysł tym gorzej i mózg więcej takich rzeczy produkuje. Jako małolat sporo eksperymentowałem z używkami i miałem takie sytuacje po kilku dniach bez snu, że każdy kształt, zwłaszcza wieczorem, generował jakiś dramatyczną wizję. Teraz jak jestem zmęczony to też widzę "więcej", ale nie jest to już takie hardkorowe jak wtedy.