Strona 1 z 1

Lęk... Czy to na pewno derealizacja?

: 14 marca 2016, o 19:59
autor: iwannabelieve
Witam wszystkich serdecznie!
Bardzo długo zastanawiałam się nad tym czy powinnam opisać to co się ze mną dzieję, nie jestem też pewna czy wybrałam dobry dział, więc za błąd który mógł nastąpić z góry przepraszam :)

Od niedawna jestem kierowcą i raczej lubię jeździć. Moim problemem jest to, że gdy ostatnio jechałam sama (i bardzo denerwowałam się jak większość początkujących kierowców "gdzie zaparkuję?" "czy nic się nie stanie?") w pewnym momencie poczułam się jakby moja głowa była gdzie indziej. To uczucie przypominało stan jakbym ja siedziała obok siebie i patrzyła na siebie kierującą z boku... Miałam bardzo obniżoną koncentracje i uczucie jakby 90% mózgu było wyłączone a myślałam tylko tym 10% umieszczonym z przodu... miałam wrażenie jakby reszta mózgu nie pracowała albo była przykryta watą... Bałam się zjechać na pobocze i jechałam dalej. Pomimo obniżonej koncentracji dojechałam bez przeszkód a po zaparkowaniu i załatwieniu spraw ruszyłam dalej chociaż już mniejsze uczucie otumanienia towarzyszyło mi jeszcze przez jakiś czas. Gdy usiadłam w domu przypomniałam sobie, że w trakcie jazd miałam małe epizody takiego lekkiego otumanienia ale znikały i nie zwracałam na nie uwagi. Ten był silniejszy. Przed nim miałam jeden w byłej pracy gdy w trakcie rozmowy z koleżanką z pracy doznałam uczucia jakbym to nie ja z nią rozmawiała a także jakby to co się działo nie było prawdziwe. Po kilku sekundach uczucie minęło ale lęk pozostał bo myślałam o tym co się stało.

Mam pytanie odnośnie prowadzenia samochodu: czy mogę to robić? Dodam, że gdy jadę z kimś nie zauważam objawów. Nie zauważam ich też gdy jadę sama ale znajomą trasą. Czy jestem zagrożeniem dla innych i powinnam sobie darować jazdę? Czy jednak próbować pokonywać lęk jeżeli jeszcze wystąpi albo nawet prowokować takie sytuacje, żeby się z tym oswoić?

Od kilkunastu lat walczę z natrętnymi myślami (przynajmniej taką mam nadzieję). Tematyka się zmieniała i każdy nowy temat wzbudza lęk... Nawet teraz nachodzą mnie myśli, że może to nie zdiagnozowana choroba psychiczna a ja wmawiam sobie natrętne myśli. Tematyka była różna: opętań, orientacji seksualnej, transseksualizmu doszły mi myśli o lęku przed kolejnym atakiem z brakiem koncentracji za kierownicą. Wszystkie łączyło to, że nie pozwalały mi myśleć o niczym innym, ja je "rozgrzebywałam" niby sobie tłumaczyłam używając argumentów, ale przez to było gorzej. Przykład ostatni z transseksualizmem: myśl o tym, że moje dłonie wyglądają męsko... lęk, że może to znaczy, że wyglądam jak facet. Takie myśli wywoływało nawet noszenie skórzanej bransoletki bo jest męska (a wcale nie jest) i to, że ją noszę znaczy, że jestem ukrytym facetem. Te myśli zaczęły się chyba od kiedy usłyszałam o gender i zaczęłam się zastanawiać co jeśli ja jestem wychowana na dziewczynę a w środku jestem facetem... Aktualnie próbuje te myśli zlewać ale czasem mam jeszcze problem z tym jak zobaczę siebie w lustrze i taka myśl przyjdzie albo przy zakupach ubrań (nie chcę czegoś kupić bo wydaje mi się "męskie")

Nie byłam nigdy u specjalisty, nie umiem rozmawiać o swoich problemach. Wolę wygadać się znajomym osobom lub właśnie tak jak tutaj anonimowo w internecie.
Nie wiem czy to derealizacja, czytanie waszych komentarzy na forum chyba pomogło... Gdy zaczęłam czytać i próbować biernie obserwować te myśli zaczęło ich być mniej, a jeżeli były próbowałam je bagatelizować i chyba było lepiej. Na myśli o kolejnym ataku po prostu stwierdzałam, że będzie to będzie... Jest różnie raz lepiej raz gorzej, ale po ostatnich małych sukcesach jestem pełna nadziei szczególnie, że dziś jeździłam sama po znanej trasie i dałam sobie radę.
Ale znowu kolejny mur w postaci komentarza znajomych, że mogę komuś w takim stanie zrobić krzywdę...
I co jeżeli to schizofrenia...? Dziś pytań jest zaskakująco mało, może to przez ten mały sukces, ale lęk przed tym, że pytania wrócą gdzieś tam we mnie jest...

Z góry dziękuję za odpowiedzi,
Pozdrawiam

Lęk... Czy to na pewno derealizacja?

: 14 marca 2016, o 20:30
autor: Victor
Tak na moje oko po tym co napisałaś nie ma powodu aby w ogóle myśleć o schizofrenii.
Znamienne jest, iż mówisz, ze wcześniej już miewałaś rózne natrętne myśli, które odrywały cię od życia na jakiś czas aby można było się na nich skupić i na ich wytworzonych problemach.
No ale to wszystko opiera się jak rozumiem na wątpliwościach myślowych, na tłumaczeniu sobie i uzyskiwaniu na jakiś czas może nawet spokoju aż do następnego "problemu". Czy takie myśli nasilały ci się w stresach, jakieś problemach itp?

Co do poczucia obserwowania samej siebie, otumanienia to nie chodzi o to aby nazywać to od razu derealizacją i depersonalizacją jako zaburzenie ale czasem jest tak, iż stany tego typu mogą (nawet delikatnie) być wywoływane poprzez wpatrywanie się w jeden punkt, choćby właśnie podczas jazdy samochodem, jest to taki trochę jakby stan transu, oczywiście nie niebezpieczny dla zdrowia. Przeciętny człowiek może go delikatnie odczuwać, zwykle nie zauważa się tego w naturalnych warunkach.
Ty natomiast z uwagi, iż miałaś już wczęśniej pewne reakcje nerwicowe (natręctwa), do tego jak mówisz odczuwasz nadmierny stres mogłaś poczuć to o wiele mocniej, zwrócić n to większa uwagę i otumanienie mogło być przez to większe. Zauważ, iż sama mówisz, że jak ktoś z tobą jedzie nie zauważasz tego.

Czy powinnaś przerywać jazdę? No cóż może to być dylemat moralny, chociaż ja osobiście jestem zdania, że ludzie nawet bardzo odcięci emocjonalnie zwykle potrafią i tak ostatecznie skupić się na danej czynności (o ile nie panikują), dojechać w określone miejsce, załatwić swoje sprawy itp.
W każdym razie nie rezygnowałbym tak szybko z powodu strachu przed jazdą. Gorszym wyjściem moim zdaniem jest oddawanie szybko czegoś lękowi.

Możesz sobie odsłuchac nagrania czym są stany odcięcia topic4531.html, czasem wiedza o nich pomaga to lepiej znosić a czasem nawet nie poświęcać temu uwagi.

Natomiast ogólnie mam taką uwagę, iż wcześniejsze natręctwa także nie przychodziły bez powodu, może warto jednak pomyśleć aby zając się tym jak należy? Czasem problemem jest podejście do stresu, do odpowiedzialności, różnie bywa ale warto się tym zająć :)

Lęk... Czy to na pewno derealizacja?

: 14 marca 2016, o 22:13
autor: iwannabelieve
Dziękuję za odpowiedź, myśli o tym, że moje przypuszczenia mogą okazać się prawdziwe nie dawały mi spokoju.

Dokładnie. Rozwiązanie problemu i ulga następowały zawsze na jakiś czas. Po czym przychodziły inne myśli albo stare tłumaczenia przestawały wystarczać i stres pojawiał się od nowa. Ogólnie jestem zestresowaną osobą, niektóre nowe sytuacje wzbudzają we mnie silny lęk. Pamiętam, że miałam też taki czas w którym krążyłam dużo po forach i czytałam o objawach chorób co nakręcało we mnie lęk (zakazałam sobie wchodzenia na strony o schizofrenii bo pewnie to też skończyłoby się nakręcaniem).

Co do mojego odczucia w samochodzie pamiętam, że już w domu próbowałam sobie przypomnieć trasę i co się na niej wydarzyło i przy myśleniu o tym miałam problem z skupieniem się na tamtych wydarzeniach i musiałam się wysilać żeby przypomnieć sobie jakieś szczegóły. Nie wiem czy to przez stres czy przez to, że jednak mam słabą pamięć a może przez ten lęk. Sam lęk (że coś takiego się dzieje, że coś komuś zrobię bo koncentracja wydawała mi się niska) w tamtym wypadku i to otumanienie było bardzo silne. Gdy ktoś ze mną jedzie czuje się bezpieczniej, wiem, że jest ktoś i gdyby się coś działo (nie mogłabym zaparkować itd.) mam obok siebie pomoc.
Na kursie ten stan pokazał mi się w sytuacji w której się stresowałam i miałam wrażenie, że jestem zdana na siebie i coś się może stać szczególnie w nowej sytuacji.
Na większości jazd czułam się pewnie a instruktorzy podbudowywali mnie chwaląc moje umiejętności więc tego nie odczuwałam. Na egzaminie skupiałam się na zdaniu i chyba na tym skupiłam całą uwagę ale miałam świadomość o hamulcu egzaminatora który może zostać użyty w każdej chwili. Takie zabezpieczenie.

Pamiętam też sytuacje w której wycofywałam samochodem po zakupach w sklepie i gdy wykonywałam manewr coś puknęło w boku. Niby się tym nie przejęłam bo przejechałam płynnie ale potem zaczęłam się zastanawiać czy nie uderzyłam w samochody obok i w domu oglądałam dokładnie auto które oczywiście nie miało żadnych śladów. Stan takiego lekkiego otumanienia zauważyłam przy słuchaniu jednej piosenki która wg mnie bardzo gubiła rytm ale po kilkukrotnym jej przesłuchaniu wrażenie minęło bo i stres spowodowany tym zaczął opadać.

Przemyślę poważniejsze zajęcie się problemem natręctw.
Dziękuję bardzo za link i odpowiedź na pewno przesłucham nagrania.

Lęk... Czy to na pewno derealizacja?

: 14 marca 2016, o 22:45
autor: Templarious
Wtrącę swoje 5 groszy. Czytajac twoją "historię" z boku, mogę powiedzieć, ze stytuacja tego typu ze coś tam pukneło, potem to sprawdzasz albo że muzyka traci rytm i przez to coś tam się dzieje z Tobą, mówi mi, że masz nerwicę (jaką to nie wiem) ale to też pewnego rodzaju natręctwo... coś nie pasuje tobie i w pewien sposób mocno dotyka, bo czujesz się przez to gorzej. Normalny człowiek (oczywiście mam na myśli człowieka nie zaburzonego) nie zwróciłby na to uwagi. Jesteś wyczulona. Stres to prawdziwy wróg.. Trzymaj się cieplutko i wracaj do zdrowia :)