No to teraz ja....
: 5 października 2011, o 19:58
Siemano. Jestem tu nowy, pytacie o co mi chodzi? Otóż...
Mam 20 lat, od jakiegoś czasu(rok już będzie) zauważyłem u siebie dziwne zmiany, dzień jak co dzień, wstawałem wcześnie rano i szedłem do pracy. Nic szczególnego, dopóki coś nie zaczęło mi szwankować z oczami. Mój wzrok potrafił się skupić tylko na jednej rzeczy, w trakcie tego patrzenia obraz się rozmazywał, miałem wrażenie patrzenia przez szybę/mgłę. Do tego doszły różne włoski, plamki, błysk w kącie oka i okropna wrażliwość na światło, a konkretnie na słońce. Udałem się do okulisty, okulista mnie zbadał, zrobił mi wszystkie potrzebne badania i stwierdził iż nie widzi żadnego problemu, że mógłbym być snajperem, dodał, że mam lekką wadę wzroku, ale wada jest na tyle mała, że nie powinienem w ogóle tego zauważać. No cóż, może tak ma być. Dni mijały, miesiące, moje oczy dalej były takie w mgle, zawsze rano gdy wstawałem nie chciałem oczu otwierać, bo najbardziej się to nasilało, miałem wrażenie, że to co mnie otacza jest sztuczne, nie w tym za grosz nic ciekawego i ładnego. Zwykła rzecz, zwykłe głupie drzewko, nie mogłem w ogóle tego ogarnąć, jestem taki młody, a rano boję się oczu otwierać? Wtedy zaczął się jeden wielki miks z chorobami, ciągle odnoszę wrażenie, że coś mi dolega, każde ukucie, jakiś ból zaprowadzał mnie w kozi róg, że to coś poważnego, że umrę. Chodziłem po lekarzach, a oni nic nie znajdywali, ciągle chodziłem przewrażliwiony i panikowałem gdy coś mi dolegało, jestem w kwiecie wieku, zawsze mnie irytowało, że starsi ode mnie są zdrowsi, a ja ciągle coś znajduję, że ciągle będę na coś chorował i wieku 20 lat będę w formie 50 latka. Zaczęło mi się to nie podobać, dostaję huśtawki nastrojów, było mi smutno chociaż nie było ku temu powodu, tak jakby brakowało mi czegoś, że inni ludzie się bawią, cieszą.... Miałem też wyrzuty sumienia, też nie wiedziałem czemu, brak chęci, mam tyle pomysłów w głowie, rzeczy do zrobienia, ale nie widzę sensu robienia tego. Zrobiłem się strasznie leniwy, mogłem robić wszystko, ale tylko w głowie, w praktyce leżałem w łóżku i ciągle myślę, myślę przez to zasypanie zajmuje mi dużo czasu. Oddaliłem się troszkę od rzeczywistości, nie potrafię się cieszyć z małych rzeczach, zrobiłem się mało mówny, ciąglę chodzę gdzieś z głową w chmurach, zacząłem się krępować ludzi, jakbym się ich bał, że nie dogadam się z nimi, że oni patrzą na mnie, krytykują, oceniają, że cała uwaga skupi się tylko na mnie. Nic mnie tak nie cieszy, żyję tak z dnia na dzień, tak bez sensu, żeby przetrwać i iść spać. I ciągłe te widzenie tej mgły, że to wszystko takie sztuczne... Oczywiście nadszedł też dzień w którym zaczęło mi piszczeć w głowie/uszach. Staram się do tego przyzwyczaić, ale ja nie mogę z takim czymś funkcjonować, drażni mnie to, nie mogę odbierać barw. Ciągle mnie to trapi, że co jutro będzie? Z dragami nie mam problemów, alkohol rzadko, przyznam się szczerze, że trawę swego czasu dosyć obficie palę. Dzięki niej jakoś te problemy przygasały, ale teraz już sam nie wiem co jest dobre dla mnie...
Nie liczę od was na jakieś złote pokłady rad czy coś, chciałem się tylko z wami tym podzielić, nie mam gdzie indziej. Strzała
Mam 20 lat, od jakiegoś czasu(rok już będzie) zauważyłem u siebie dziwne zmiany, dzień jak co dzień, wstawałem wcześnie rano i szedłem do pracy. Nic szczególnego, dopóki coś nie zaczęło mi szwankować z oczami. Mój wzrok potrafił się skupić tylko na jednej rzeczy, w trakcie tego patrzenia obraz się rozmazywał, miałem wrażenie patrzenia przez szybę/mgłę. Do tego doszły różne włoski, plamki, błysk w kącie oka i okropna wrażliwość na światło, a konkretnie na słońce. Udałem się do okulisty, okulista mnie zbadał, zrobił mi wszystkie potrzebne badania i stwierdził iż nie widzi żadnego problemu, że mógłbym być snajperem, dodał, że mam lekką wadę wzroku, ale wada jest na tyle mała, że nie powinienem w ogóle tego zauważać. No cóż, może tak ma być. Dni mijały, miesiące, moje oczy dalej były takie w mgle, zawsze rano gdy wstawałem nie chciałem oczu otwierać, bo najbardziej się to nasilało, miałem wrażenie, że to co mnie otacza jest sztuczne, nie w tym za grosz nic ciekawego i ładnego. Zwykła rzecz, zwykłe głupie drzewko, nie mogłem w ogóle tego ogarnąć, jestem taki młody, a rano boję się oczu otwierać? Wtedy zaczął się jeden wielki miks z chorobami, ciągle odnoszę wrażenie, że coś mi dolega, każde ukucie, jakiś ból zaprowadzał mnie w kozi róg, że to coś poważnego, że umrę. Chodziłem po lekarzach, a oni nic nie znajdywali, ciągle chodziłem przewrażliwiony i panikowałem gdy coś mi dolegało, jestem w kwiecie wieku, zawsze mnie irytowało, że starsi ode mnie są zdrowsi, a ja ciągle coś znajduję, że ciągle będę na coś chorował i wieku 20 lat będę w formie 50 latka. Zaczęło mi się to nie podobać, dostaję huśtawki nastrojów, było mi smutno chociaż nie było ku temu powodu, tak jakby brakowało mi czegoś, że inni ludzie się bawią, cieszą.... Miałem też wyrzuty sumienia, też nie wiedziałem czemu, brak chęci, mam tyle pomysłów w głowie, rzeczy do zrobienia, ale nie widzę sensu robienia tego. Zrobiłem się strasznie leniwy, mogłem robić wszystko, ale tylko w głowie, w praktyce leżałem w łóżku i ciągle myślę, myślę przez to zasypanie zajmuje mi dużo czasu. Oddaliłem się troszkę od rzeczywistości, nie potrafię się cieszyć z małych rzeczach, zrobiłem się mało mówny, ciąglę chodzę gdzieś z głową w chmurach, zacząłem się krępować ludzi, jakbym się ich bał, że nie dogadam się z nimi, że oni patrzą na mnie, krytykują, oceniają, że cała uwaga skupi się tylko na mnie. Nic mnie tak nie cieszy, żyję tak z dnia na dzień, tak bez sensu, żeby przetrwać i iść spać. I ciągłe te widzenie tej mgły, że to wszystko takie sztuczne... Oczywiście nadszedł też dzień w którym zaczęło mi piszczeć w głowie/uszach. Staram się do tego przyzwyczaić, ale ja nie mogę z takim czymś funkcjonować, drażni mnie to, nie mogę odbierać barw. Ciągle mnie to trapi, że co jutro będzie? Z dragami nie mam problemów, alkohol rzadko, przyznam się szczerze, że trawę swego czasu dosyć obficie palę. Dzięki niej jakoś te problemy przygasały, ale teraz już sam nie wiem co jest dobre dla mnie...
Nie liczę od was na jakieś złote pokłady rad czy coś, chciałem się tylko z wami tym podzielić, nie mam gdzie indziej. Strzała
