Lęki, nerwica i derealizacja po LSD
: 15 listopada 2015, o 19:18
Cześć,
Mój problem zaczął się 4 lata temu.
Wzięłam LSD, po którym miałam mega wielkiego bad trip'a. Po tym czasie przez około 1-2 miesiące miałam uczucie derealizacji, ogólnej pustki, zamotania. Trip po kwasie, to była dla mnie największa w życiu trauma. Byłam raz wtedy u psychologa, który jakoś specjalnie mi nie pomógł.
Później jakoś samo przeszło, powracały napady paniki i lęku, ale bardzooo rzadko i trwały 10-15 minut i wszystko było ok, powoli wróciłam do normalnego życia.
Teraz wszystko mi wróciło.
- NON STOP uczucie odrealnienia;
- pocące się dłonie i stopy;
- uczucie nagłego gorąca;
- strach przed utratą kontroli nad swoim zachowaniem;
- przyśpieszone bicie serca;
- drętwienie kończyn i języka;
- osłabienie widzenia, powiększające się źrenice;
- uczucie osłabienia;
- uczucie obcości swojego ciała (patrzę na rękę z wrażeniem, że nie jest moja);
- strach przed zachorowaniem na jakąś poważną chorobę psychiczną, strach przed tym, że zwariuję;
- nogi z waty, ogólne poczucie braku równowagi;
- senność (budzę się o 15 i jestem i tak zmęczona, kładę się o 3, spędzam całe dnie w łóżku);
- uczucie ciągłego zmeczenia;
- strach przed śmiertelnymi chorobami, ciągłe myślenie o raku, stwardnieniu rozsianym , guzie mózgu, i wielu innych;
- lęk przed omdleniami;
- myślenie egzystencjalne (co ja tu robię, jak to jest że żyję, jak oddycham, w końcu umrę, więc po co żyć)
- niepewny krok, poczucie, że nasze nogi są tak słabe, że już dalej nie "pójdą";
- przy zamkniętych oczach wrażenie odlatywania, zapadania się;
- budzenie się z odczuciem bezdechu, paniki;
- poczucie odcięcia od własnego ciała, nie czucie ciała, patrzenie na siebie zboku, nierealność co do swojej osoby, poczucie braku tożsamości;
- poczucie utraty uczuć do rodziny i przyjaciół;
- poczucie odmiennego stanu rzeczywistości, poczucie odizolowania;
- bóle mięśni (jakby zakwasy?), uczucie jak przy przeiębieniu.
Raz miałam taki napad jakieś paniki, że nie mogłam powiedzieć słowa (chciałam powiedzieć zapiekanka, a mówiłam kakakakanka?)
Wtedy też miałam problem ze wzrokiem, wycięło mi jakby pół obrazu(?).
Wybralam się do psychiatry, przepisał mi 2x dziennie Spamilan sugerując nerwicę lękową. Od dokładnie pięciu dni, czyli od wizyty nie wyszłam z łóżka. Dzisiaj obudziałam się o 15 i po prostu już zaczęłam płakać z bezsilności. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie mam już na to wszystko siły.
Ma ktoś pomysł jak sobie pomóc?
Mój problem zaczął się 4 lata temu.
Wzięłam LSD, po którym miałam mega wielkiego bad trip'a. Po tym czasie przez około 1-2 miesiące miałam uczucie derealizacji, ogólnej pustki, zamotania. Trip po kwasie, to była dla mnie największa w życiu trauma. Byłam raz wtedy u psychologa, który jakoś specjalnie mi nie pomógł.
Później jakoś samo przeszło, powracały napady paniki i lęku, ale bardzooo rzadko i trwały 10-15 minut i wszystko było ok, powoli wróciłam do normalnego życia.
Teraz wszystko mi wróciło.
- NON STOP uczucie odrealnienia;
- pocące się dłonie i stopy;
- uczucie nagłego gorąca;
- strach przed utratą kontroli nad swoim zachowaniem;
- przyśpieszone bicie serca;
- drętwienie kończyn i języka;
- osłabienie widzenia, powiększające się źrenice;
- uczucie osłabienia;
- uczucie obcości swojego ciała (patrzę na rękę z wrażeniem, że nie jest moja);
- strach przed zachorowaniem na jakąś poważną chorobę psychiczną, strach przed tym, że zwariuję;
- nogi z waty, ogólne poczucie braku równowagi;
- senność (budzę się o 15 i jestem i tak zmęczona, kładę się o 3, spędzam całe dnie w łóżku);
- uczucie ciągłego zmeczenia;
- strach przed śmiertelnymi chorobami, ciągłe myślenie o raku, stwardnieniu rozsianym , guzie mózgu, i wielu innych;
- lęk przed omdleniami;
- myślenie egzystencjalne (co ja tu robię, jak to jest że żyję, jak oddycham, w końcu umrę, więc po co żyć)
- niepewny krok, poczucie, że nasze nogi są tak słabe, że już dalej nie "pójdą";
- przy zamkniętych oczach wrażenie odlatywania, zapadania się;
- budzenie się z odczuciem bezdechu, paniki;
- poczucie odcięcia od własnego ciała, nie czucie ciała, patrzenie na siebie zboku, nierealność co do swojej osoby, poczucie braku tożsamości;
- poczucie utraty uczuć do rodziny i przyjaciół;
- poczucie odmiennego stanu rzeczywistości, poczucie odizolowania;
- bóle mięśni (jakby zakwasy?), uczucie jak przy przeiębieniu.
Raz miałam taki napad jakieś paniki, że nie mogłam powiedzieć słowa (chciałam powiedzieć zapiekanka, a mówiłam kakakakanka?)
Wtedy też miałam problem ze wzrokiem, wycięło mi jakby pół obrazu(?).
Wybralam się do psychiatry, przepisał mi 2x dziennie Spamilan sugerując nerwicę lękową. Od dokładnie pięciu dni, czyli od wizyty nie wyszłam z łóżka. Dzisiaj obudziałam się o 15 i po prostu już zaczęłam płakać z bezsilności. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie mam już na to wszystko siły.
Ma ktoś pomysł jak sobie pomóc?